Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2009, 14:39   #18
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Dla Vanira sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Dziwaczna bestia przyglądała mu się - przynajmniej w odczuciu barda. Chwilę później mężczyzna miał okazję się przekonać, że to nie na niego padło spojrzenie w którym czaiła się śmierć. Ogromny stwór z niezwykłą szybkością skoczył w stronę Vanira. Ten zaskoczony zwinnością potwora nie zdołał się uchylić. Gruby pazur bestii wpił się głęboko w ramię muzyka. Ten odskoczył szybko spodziewając się kolejnego ataku, lecz ku jego zdumieniu bestia poleciała dalej niż mogłoby się wydawać kończąc swój niewiarygodnie długi skok tuż obok szkapy, którą Vanir dostał od tego zdurniałego starca. Zdziwiony inteligencją potwora sam zaczął mobilizować się do myślenia i co więcej - działania, lecz zanim jeszcze zdążył coś zrobić potwór odskoczył od martwego wierzchowca. Z pyska ściekała mu jeszcze ciepła krew konia. Bestia zaczęła krążyć wokół młodzieńca. W jej oczach kryła się niewiarygodna żądza krwi, która z kolei napawała muzyka lękiem. Dla niego był to moment pełnej mobilizacji. Ugiął nogi, wyciągnął przed siebie miecz. Już chciał doskoczyć do potwora, gdy ten plunął dziwną substancją w stronę Vanira. Owa ciecz przeleciała tuż nad muzykiem nie wyrządzając mu żadnej krzywdy, lecz odór, który się z niej ulatniał był nie do zniesienia. Mężczyzna cofnął się do tyłu krzywiąc się przy tym i hamując odruchy wymiotne. Nagle z pobliskiej celi dobiegł go jęk. Zdziwienie wymalowało się na jego twarzy, gdyż nie był to jęk jakiegoś zwierzęcia czy potwora. Był to jęk człowieka. Mężczyzna ostrożnie wycofał się w stronę celi, z której dobiegł go dźwięk. Tylko na ułamek sekundy spuścił wzrok z potwora by spojrzeć na źródło jęku. Była to kobieta. Leżała wśród różnych odpadów w tym szlamu. Vanir nie pozwolił sobie na więcej dekoncentracji. Ponownie jego wzrok padł na przeciwnika, lecz tym razem to on był łowcą. Zaczął ostrożnie obchodzić bestię. Wiedział, że musi szybko skończyć walkę, gdyż ta kobieta może potrzebować jego pomocy. Z głośnym krzykiem skoczył w kierunku stwora. Ten zaskoczony takim nagłym zrywem nie zdążył się całkiem odwrócić, a co dopiero uniknąć ciosu. Miecz wbił się głęboko w paskudne cielsko potwora. Vanir zdawał sobie sprawę, że mimo udanego manewru to jeszcze nie koniec walki. Wyszarpną swój oręż i najmocniej jak mógł kopnął w miejsce gdzie najprawdopodobniej znajdowała się paszcza stwora. Ten zaczął kwiczeć. Vanir dla pewności przebił cześć ciała przypominającą paszczę na wylot. Pewny, że bestia już nie wstanie szybko podbiegł do leżącej kobiety. Dopiero teraz mógł się jej przyjrzeć. Leżała całkiem nago. Jej wydatne usta, krągłe piersi i pośladki, długie nogi. Jednego był pewien - podniecała go, lecz było w niej jeszcze coś, coś co kazało mu uratować jej życie, choćby miał przy tym zginąć. Podbiegł do truchła konia i zaczął przeszukiwać juki. Po chwili znalazł to czego szukał. Z prześcieradłem w ręce podbiegł do kobiety i najdelikatniej jak umiał podniósł ją i przeniósł w najsuchsze miejsce w tym pomieszczeniu. Tam zawinął ją w prześcieradło i dodatkowo nakrył jeszcze swoją koszulą. Dopiero teraz przypomniał sobie, że jest ranny. W ferworze walki w ogóle o tym nie myślał a późniejsze zdarzenie było równie wstrząsające, że nie miał czasu myśleć o bólu. Teraz też starał się go ignorować. Kobietę ustawił w pozycji półsiedzącej. Oparł ją o swoją klatkę piersiową, jedną ręką obejmując ją w tali by się nie osunęła a drugą gładził po policzku chcąc ją ocucić. Nie bój się, nic Ci nie zrobię - szeptał je do ucha...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline