Bjorn dopił piwo, nie odrywając ust od puszki, po czym westchnął z uwielbieniem, zgniótł puszkę i rzucił ją w kąt pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie stał kosz na śmieci. Prawdopodobnie, bo nie było go widać spod sterty pudełek po pizzy, puszek po piwie i butelek po wódce.
Wszyscy obecni bez trudu domyślili się, że ten skandynawski wielkolud nie stroni od alkoholu. I to w dużych ilościach. - I tak miałem się przeprowadzić gdzieś na drugą stronę - machnął ręką na południe - Tutaj samolot za samolotem i to zwykle, kiedy człowieka głowa napierdziela... - poskarżył się. Fakt, lotnisko było w pobliżu i od czasu do czasu słychać było samoloty startujące na pełnej mocy silników. Raczej nie było to coś, o czym marzy człowiek z dolegliwościami po nocy spędzonej w barze. - Jest jedno "ale" - musimy się trochę przygotować. Tak w razie czego - wyjaśnił. - Proponuję trochę C4, granatów dymnych, błyskowych i te pe. Na wypadek, gdyby goście nie przyszli sami. W razie zadymy można stąd wiać na dwa sposoby - górą, przez właz na dach lub któreś z okien, albo dołem - przez kanalizę. W każdym z tych przypadków pomoże trochę zamieszania w hali, gdzie możemy wprowadzić auto naszego tajemniczego zleceniodawcy. Pod autem jeden lub dwa ładunki wybuchowe, zdalnie odpalane granaty dymne i błyskowe. Może jakiś Claymore na schodach... - przerwał, patrząc na mężczyzn. - Jak przesadzam, to walcie wprost - powiedział. - Wolę przesadzić, niż trafić do banku organów Trauma Teamu - dodał.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Ostatnio edytowane przez Gob1in : 31-03-2009 o 23:59.
|