Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-03-2009, 23:38   #21
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike wyrwał się z zamyślenia słysząc wypowiedź Nicki. Westchnął powiedział do niej:
-Gdybyś miała jakieś kłopoty dzwon po mnie natychmiast. A Kate najlepiej na wszelki wypadek wyślij do dalekich krewnych na zapomniane zadupie. Po czym zaczął mówić do dwóch solosów, swoim zwyczajem krótko dosadnie i rzeczowo.
-Nie wiem co się tu dzieje ale kurewsko mi się to nie podoba. Ja dostałem zlecenie na wsadzenie kuli w łeb tegoż Myhewa co jak można było zaobserwować zrobiłem, dzwoniąc przedtem z ostrzeżeniem do Andrew. Potem okazało się, że dzielnica jest odcięta, wpadłem w pułapkę tych przyjemniaczków. Zlecenie było z biegu więc musieli się o nim dowiedzieć od któregoś z pośredników albo od zleceniodawcy. Ale o to zapytam fixera który mi naraił robotę. Do tego pan od tajemniczych telefonów. Tak jak powiedział Loki to gówno jest głębokie a my żeby przeżyć musimy się dogrzebać do samego dna. Chyba zgodzicie że siedzimy w tym razem i razem też musimy się z tego wygrzebać. Mój plan jest taki: zwijamy się stąd i zaszywamy się na przynajmniej dwie godziny żeby gorączka opadła. W tym czasie trzeba podzwonić i znaleźć dobrą lokację do spotkania z panem od tajemniczych telefonów i zorganizować transport, ustalić plan działania. Pytania po drodze bo i tak za długo tu siedzimy. Nu paszli w lies
Skończył zarzucając pokrowiec na plecy a w dłonie chwytając swoją szturmową zastawę. Ciągle nie mógł się nacieszyć tym cudeńkiem lekkie, celne, rozmiarów średniego PMa a śmiercionośne jak pełnowymiarowy karabinek szturmowy. No i konstrukcja w większości polimerowa, idealny sprzęt do przenikania przez ochronę. Jak zwykle odruchowo praktycznie bezwiednie i niby od niechcenia obracał się tak żeby osłaniać idących za nim ludzi. Po drodze rzucił pytanie:
-Czy któryś z was ma w okolicy wóz? Jeśli tak to niech prowadzi do niego, unikniemy konieczności "pożyczenia" cudzego. Moje mieszkanie odpada jako meta ktoś ma jakieś propozycje?
Spraw do omówienia było dużo czasu do stracenia mało, wolał koncentrować się na konkretach zamiast prowadzić długa debatę.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"

Ostatnio edytowane przez Durendal : 02-03-2009 o 23:42.
Durendal jest offline  
Stary 07-03-2009, 22:47   #22
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Możemy wdepnąć do mnie - Szwed odpowiedział po krótkim namyśle. - Samochód też całkiem niedaleko... - dodał.
Rozejrzał się po twarzach zgromadzonych w pokoju, jednak nikt nie protestował. Niki i jej młodsza siostra właśnie wychodziły.
- Nic im nie będzie? - zapytał, kierując pytanie do Andrew'a i Mike'a. Nikt nic nie powiedział a Andrew tylko wzruszył ramionami i pokręcił głową.
- Dobra, idziemy - Loki rzucił do mężczyzn i wyszedł z pomieszczenia, rzucając jeszcze krótkie spojrzenie przez okno na podwórze. Czysto.

W okolicy pełno było AV'ek Trauma Teamu i NCPD. I Arasaki, oczywiście. Bjornowi kojarzyły się z muchami ciągnącymi do jakiegoś ścierwa. Zresztą to porównanie nie było dalekie od prawdy. Masakra tłumu przez ochroniarzy opłacanych przez Arasakę gwałtownie podniosła statystyki zgonów i rannych w strzelaninach w tej części miasta. Wycia syren jeszcze długo będą rozbrzmiewały, zamiast muzyki Mayhewa. Chociaż to akurat, w ocenie Lokiego, było dobrą stroną tego zamieszania.

Do samochodu zaparkowanego kilka przecznic od miejsca, gdzie zginął Mayhew, dotarli nie niepokojeni przez nikogo. Policja, co prawda, zaczęła już blokować okolicę, jednak nie zmobilizowała jeszcze wystarczającej ilości funkcjonariuszy, by zapanować nad tym bajzlem. A przemykające tu i tam grupki pijanych i naćpanych fanów nawet nie spoglądały zbyt długo w stronę trójki posępnych mężczyzn. Ich wygląd i zawzięte miny oznaczały poważne kłopoty, w które boosterzy woleli się nie pakować. Dla pewności, Szwed w odbezpieczonej kaburze pod ramieniem trzymał gotową do akcji śrutówkę, zabójczo skuteczną na bliską odległość.

- To ten - Loki wskazał na zdezelowanego sedana nieokreślonego koloru, którego karoseria była podziurawiona kulami w kilku miejscach, o którym można było powiedzieć jedynie - złom
- Wsiadajcie, nie jest zamknięty... - powiedział do Mike'a i Andrew'a, po czym podszedł do bagażnika z zamiarem wrzucenia tam torby. Niestety, lekko pogięta klapa nie chciała ustąpić. A może zamek się zaciął. Olafsson nie zastanawiając się, kopnął swoim wojskowym buciorem rozmiar 47, aż blacha jęknęła. Pomogło.
Był, co prawda, mały kłopot z ponownym zamknięciem, ale kilka trzaśnięć klapą wystarczyło, by zapadka chwyciła.

Szwed wsiadł za kierownicę pochodzącego jeszcze z dwudziestego wieku Forda Protona, który aż się przekrzywił, zgrzytając zawieszeniem. Pojazd odpalił dopiero po czwartej próbie, wyrzucając z rury wydechowej mnóstwo czarnego dymu. Pod maską coś waliło, niczym młotem kowalskim. Ale ruszyli.

Wyjazd z dzielnicy okazał się bezproblemowy, widocznie policja nie zdołała jeszcze zorganizować kordonu, albo, co było całkiem prawdopodobne, działała w porozumieniu z Arasaką, która opanowała agresję tłumu, po prostu go masakrując.

Dojechali do nadbrzeża w South Night City. Loki zatrzymał sedana pomiędzy pełnymi śmieci kontenerami przy jakimś starym budynku, pełniącym pewnie kiedyś rolę portowego magazynu. Wysiadł i podszedł do zmaltretowanej bramy, z której płatami odchodziła złuszczająca się farba. Na potężnych uchwytach wisiał gruby łańcuch w zadziwiająco dobrym stanie, najwidoczniej nowy.
Bjorn zdjął kłódkę z ogniw łańcucha i pchnął skrzydła bramy, najpierw lewe, potem prawe. Brama w akompaniamencie zgrzytów i pisków stanęła otworem. Szwed wrócił do samochodu.
- Trzeba trochę nasmarować... - mruknął, nie wiadomo, czy do siebie, czy do siedzących w wozie solo.
Wjechali do pustej hali.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział i wysiadł z auta, by zamknąć bramę.

Hala była prawie całkowicie pusta. Podłogę zaścielał brud i kurz. Wydawała się reliktem historii. Pozostałością po jakiejś firmie X obsługującej za- i wyładunek zawijających do portu statków. Teraz na hali walały się jedynie puste kartonowe pudła i nieczytelne papierzyska.
Wprawne oko mogłoby jednak wypatrzyć kilka niedużych kamer, pilnujących tego pozornie opuszczonego budynku.

Loki wskazał metalowe schody na piętro, prowadzące do niedużego biura, aktualnie mieszkania Szweda. Ukryty za nadłamanym kafelkiem pokrywającym ścianę przy drzwiach zamek szyfrowy pozwalał na dostęp do tego pomieszczenia. Po wklepaniu krótkiego kodu drzwi odsunęły się na bok z cichym sykiem pneumatycznego siłownika.

- Sorry za mały bałagan - nie zdążyłem posprzątać... - wyszczerzył się.
Faktycznie, oczom Mike'a i Andrew'a ukazał się lokal zajmowany przez samotnego mężczyznę, którego pasją z pewnością nie jest prowadzenie domu. Określenie "mały bałagan" było wręcz eufemizmem.
Wszędzie walały się pudełka po pizzy, styropianowe i tekturowe pudełeczka po chińskim i wietnamskim żarciu, puszki po piwie, butelki, puste magazynki, pojedyncze naboje wszelakich kalibrów, przybory do konserwacji broni i tym podobne śmieci. Śmieci przykrywały większość mebli, nie wyłączając sofy i telewizora. Loki podszedł do sofy i zgarnął ten szmelc na ziemię. W pomieszczeniu rozległo się przerażone miauknięcie i z kanapy zerwał się czarno-biały kot. Zwierzę wskoczyło na grzejnik pod oknem wychodzącym na halę poniżej i przyglądało się oburzone temu, co robi Ofafsson. Po chwili z pogardą obróciło pyszczek i zaczęło lizać futerko, pozornie zupełnie nie zainteresowane sytuacją.

- To jest Śmierdziel - powiedział Loki. - Kiedyś nażarł się jakiegoś świństwa ze śmietnika i waliło mu z pyska, że hej. I tak już zostało - wyjaśnił.
- Dobra. Tu jest TV, tam, gdzieś pod tym syfem na stole leży laptop. A tu macie po piwku - powiedział do mężczyzn, otwierając lodówkę i wyciągając czteropak piwa. - Jeśli chcecie coś do żarcia, to mam jakieś chińskie paskudztwo. Ale po podgrzaniu w mikrofali nawet da się wszamać - dodał.
- Co by tu jeszcze... - zastanawiał się - Aha, kibel i prysznic po lewej, a dla ciekawskich podgląd z monitoringu w i wokół magazynu. Kanał 0... - mruknął i z sykiem uciekającego gazu otworzył puszkę.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 15-03-2009, 18:20   #23
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Loki, Mike
Popatrzyliście jak dziewczyny odchodzą i poszliście na poszukiwanie samochodu. Andrew się zatrzymał
-Loki gdzie zaparkowałeś? Muszę coś jeszcze załatwić. Dosłownie minuta.
-Przy żółtej cukierni, niedźwiadek chyba. Z piętnaście minut w stronę metra od pochodu.
-Ok, zaraz Was dogonię.
Obaj solosi popatrzyli się na siebie ze zdziwieniem, Mike popatrzył za kumplem. Andrew dogonił biegł w stronę sióstr, którym się chyba nie śpieszyło bo szybko to one nie szły. Postanowiliście wbrew słowom chłopaka poczekać i się nie rozdzielać. Solo rozmawiał chwilę i chyba coś podał Niki, solosi nawet jakby chcieli nie zdążyliby włączyć zoom'a i dostrzec co to za przedmiot. Andrew skończył szybko rozmawiać i pobiegł z powrotem do Was.
-Dzięki, że poczekaliście. Chodźmy.
Poszliście.

Niki
Wróciłaś do domu z Kate. Twoja siostra szybko zrzuciła szpilki i kurtkę i skierowała się do kuchni.
-Kawy?
Głos miała roztrzęsiony.
-Chętnie.
Też byłaś zestresowana ale nie aż tak byłaś w końcu gorszych opałach, no przynajmniej podobnych. Rozmowa z Andrew nie podnosiła na dachu, miałaś też uczucie, że to nie koniec kłopotów. Weszłaś do salonu i siadłaś na kanapie z ulgą zdjęłaś buty i położyłaś obok siebie torebkę z "prezentem" od solo. Ha! Prezent wprost wymarzony dla kogoś takiego jak ty. Zastanawiałaś się czy go nie wywalić ale póki co nie zdecydowałaś się na to. Twój wzrok przebiegł po salonie, nie był duży ale wygodnie urządzony. Segment z książkami, kanapa, dwa fotele, wielki telewizor na ścianie, komoda a na niej zdjęcia i różne bibeloty, stół niedaleko sofy i foteli, na niej biała koperta. Stop! Tej koperty tu nie było!
-Od kogo?
Kate właśnie wchodziła z kawą, głos jej ciągle lekko drżał ale już się trochę uspokoiła. Podniosłaś kopertę przeczuwając najgorsze. Zwykła biała koperta w środku kartka, ktoś jakby chciał mógłby przeczytać ją pod światło. Nic nie było na niej napisane. Otworzyłaś. Trzy kartki, spojrzałaś na pierwszą. Całość była wydrukowana, pierwsza linijka była napisana jakimś chińskimi czy innymi japońskimi krzaczkami, pod spodem widniało po angielsku:

Cytat:
My nigdy nie zapominamy, nie zapomnieliśmy i tym razem.
Spojrzałaś na drugą kartkę. W lewym górnym rogu widniało Twoje zdjęcie niżej widniały dane.

Cytat:
Imię: Nicole
Nazwisko: Framwork
Wiek: 27
Zawód: dziennikarka „Pulsu Night City”
Adresy:
Mieszkanie: Richmond street 123/10
Miejsce pracy: Crondall street 25 (poniedziałek-piątek 8-16 częste nadgodziny)
Stan cywilny: panna (brak partnera)
Uwagi: Chodzi uzbrojona w rewolwer kalibru .38, trzyma go w torebce. Liczne znajomość wśród najemników, porusza się na skuterze lub środkami miejskiej komunikacji. Niegroźna w walce. Brak zabezpieczeń w domu.
Drżącą ręką spojrzałaś na ostatnią kartkę.

Cytat:
Imię: Katharine
Nazwisko: Framwork
Wiek: 17
Zawód: uczeń
Adres:
Richmond street 123/10
Stan cywilny: panna
Uwagi: brak uzbrojenia, uczestniczyła na kurs aikido, zagrożenie zerowe.
-Niki co to jest? Czemu tak pobladłaś?

Mieszkanie Lokiego
Andrew rozsiadł się z piwem na kanapie i włączył telewizor. Podrapał Śmierdziela za uchem i wgapił się w telewizor. Już Mike chciał go ochrzanić za oglądanie TV w momencie w którym powinni się naradzać gdy ten odezwał się z tryumfem w głosie.
-Wiedziałem, że będą o tym mówić!
Wsłuchaliście się w miły dla ucha głos młodej prezenterki.
-Dziś na Old street rozegrała się tragedia. Uzbrojeni, młodzi ludzie pod władzą Johna Mayhewa, charyzmatycznego piosenkarza nieubłagalnie szli w kierunku głównej siedziby Petrochemu. Gdy funkcjonariusze Arassaki kazali im się rozejść młodzi ludzie odpowiedzieli ogniem i obrzucali funkcjonariuszy grantami, ochroniarze Arassaki musieli odpowiedzieć ogniem. Według najnowszych danych zginęło koło 50 buntowników w tym Johna Mayhew i 15 ochroniarzy Arassaki. Nieznana liczba osób w różnym stanie trafiła do szpitali. Teraz zapraszam na wywiad z porucznikiem Frankelem.
Andrew ściszył telewizor i upił piwa.
-Ładnie, ładnie ale chyba zawyżyli dane. Dobra chłopaki ja proponuje najpierw pogadać z panem X a potem z naszymi kontaktami. Miejsca dobrego nie mam ale jeśli loki się zgodzi to może tutaj? Miejsce nadaje się wyśmienicie, możemy się tu dobrze przygotować i mieć pewność, że oni tego nie zrobią. To jak Bjorn?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 29-03-2009, 20:29   #24
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Bjorn dopił piwo, nie odrywając ust od puszki, po czym westchnął z uwielbieniem, zgniótł puszkę i rzucił ją w kąt pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie stał kosz na śmieci. Prawdopodobnie, bo nie było go widać spod sterty pudełek po pizzy, puszek po piwie i butelek po wódce.
Wszyscy obecni bez trudu domyślili się, że ten skandynawski wielkolud nie stroni od alkoholu. I to w dużych ilościach.

- I tak miałem się przeprowadzić gdzieś na drugą stronę - machnął ręką na południe - Tutaj samolot za samolotem i to zwykle, kiedy człowieka głowa napierdziela... - poskarżył się. Fakt, lotnisko było w pobliżu i od czasu do czasu słychać było samoloty startujące na pełnej mocy silników. Raczej nie było to coś, o czym marzy człowiek z dolegliwościami po nocy spędzonej w barze.

- Jest jedno "ale" - musimy się trochę przygotować. Tak w razie czego - wyjaśnił.
- Proponuję trochę C4, granatów dymnych, błyskowych i te pe. Na wypadek, gdyby goście nie przyszli sami. W razie zadymy można stąd wiać na dwa sposoby - górą, przez właz na dach lub któreś z okien, albo dołem - przez kanalizę. W każdym z tych przypadków pomoże trochę zamieszania w hali, gdzie możemy wprowadzić auto naszego tajemniczego zleceniodawcy. Pod autem jeden lub dwa ładunki wybuchowe, zdalnie odpalane granaty dymne i błyskowe. Może jakiś Claymore na schodach... - przerwał, patrząc na mężczyzn.
- Jak przesadzam, to walcie wprost - powiedział. - Wolę przesadzić, niż trafić do banku organów Trauma Teamu - dodał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 31-03-2009 o 23:59.
Gob1in jest offline  
Stary 30-03-2009, 18:56   #25
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike rozgościł się bez skrępowania, złapał piwo i wypił kilka dużych łyków po czym zrobił sobie miejsce na stole i zabrał się za czyszczenie broni. Dragunow poszedł na pierwszy ogień, to była pierwsza okazja żeby zajrzeć co sie kryje wewnątrz mechanizmu. Wszystkie części były nowiutkie i starannie spasowane, przeczyszczenie i naoliwienie całości było wręcz przyjemnością. Pracując na karabinem, karabinkiem i w końcu pistoletem zastanawiał się nad sytuacją. Spokojnie dopił piwo słuchając wypowiedzi towarzyszy. Kiedy Bjorn przedstawił swój plan uśmiechnął się lekko i kiwnął z aprobata głową, podobało mu się podejście tego wielkoluda.
-Nie przesadzasz. Poprzednio władowaliśmy się na wodne leopardy, teraz może być już tylko gorzej. Proponuję żeby dwóch z nas zajęło się przygotowaniem miejsca a jeden przejechał na miasto po zakupy. Przydałoby się spylić nadmiar sprzętu i zrobić zapas amunicji i granatów. Myślę że w dwie trzy godziny powinniśmy być gotowi. Rozstawimy się tak żeby dobrze kontrolować sytuację i móc się raz dwa ewakuować. Ja z tym maleństwem- Tu poklepał z uśmiechem snajperkę- Usadowię się gdzieś na dachu żeby sprawdzić czy nasz rozmówca nie zechce przyprowadzić ze sobą kolegów. To kto ma ochotę wybrać się na zakupy?
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 17-04-2009, 20:42   #26
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
-Dobra panowie, ja skocze na zakupy. Co jest Wam potrzebne? Dajcie też kasę i sprzęt na zabaweczki.
Andrew wstał nie śpiesznie i popatrzył z żalem na ledwo co zaczęte piwo. Odstawił je na pudełko po pizzy leżące na biurku.
-Loki pożyczysz mi samochód?

***

-Boa zginął.
Przy niewielkim stole siedziało trzech młodych mężczyzn, dwóch amerykan i jeden japończyk. Cała trójka była modnie ubrana. Ten, który to mówił był krótko ostrzyżonym blondynem, bawiącym się nieustannie parkerem.
-To dobrze, wściekłe psy powinno się zabijać.
Drugi korp był obcięty na łyso, głos miał nieprzyjemny.
-Ten Layifer... Jesteś go pewny? Norwego nie jest bardziej...
Japończyk szukał przez chwilę słowa.
-...odpowiedni.
-Jestem pewny, Olafsson jest alkoholikiem i ćpunem.
-Skoro tak uważasz...
Głos japończyka mówił wyraźnie co o tym sądzi.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 10-05-2009, 14:32   #27
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Szwed spojrzał na Andrew'a.
- Tylko uważaj, żeby go nie zadrapać... - mruknął, mrużąc jedno oko. - Nowy lakier położyłem - dodał i rzucił solosowi kluczyki.
Stan pojazdu pozostawiał co najmniej wiele do życzenia, a wzmianka o nowym lakierze tyczyła się chyba tych na wpół wyżartych przez korozję dziur w karoserii, zamalowanych byle jak jakąś antykorozyjną farbą w sprayu. Zresztą dziury po korozji wcale udanie komponowały się z tymi po pociskach, których również nie brakowało.

Loki podszedł do brudnych, prawie nie przepuszczających światła, składających się z wielu małych szybek okien i przez chwilę spoglądał na halę magazynu poniżej, jakby zastanawiając się nad czymś.
- Dla mnie dwa claymore'y, trzy granaty 3w1, czyli huk-błysk-dym... - zaczął mówić - do tego jakiś zgrabny nadajnik, minimum na trzy kanały. No i z osiem zapalników zdalnych, które da się podpiąć pod ten nadajnik. Weź też dla mnie z półtora metra Detcordu... - Solo przerwał na chwilę, drapiąc się swoimi wielkimi paluchami po czole. - To chyba tyle będzie... - dodał.
- Masz tu pięć stówek - podał Andrew'owi zwitek banknotów - Pewnie nie styknie, ale myślę, że jak wszyscy dorzucą tyle samo, to będzie w sam raz. W razie czego potarguj trochę - spojrzał na solosa.

- A dla ciebie Mike? - zapytał drugiego z mężczyzn. - Mam dla ciebie robotę, jeśli się zgodzisz. Mam nadzieję, że znasz się trochę na spawaniu? - dodał tajemniczo.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 10-05-2009, 16:27   #28
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike na pytanie Bjorna pokręcił głową.
-Nie mam zielonego pojęcia o spawaniu, znam się trochę na materiałach wybuchowych i broni ale nic poza tym... Ale jak dostanę chipa z pakietem spawacza to mogę coś zadziałać. Co do zakupów. Potrzeba mi ze cztery magazynki do SWD i ze 100 sztuk amunicji do niego, postaraj się o porządną precyzyjną, u jakiegoś dobrego rusznikarza powinieneś dostać bez problemu. Do tego pudełko amunicji kaliber 45 i drugie 5.56 i ze 3-4 standardowe zunifikowane magi na ta amunicję. Ze trzy granaty dymne, z pięć zaczepnych-rozpryskowych, jak będą zapalające to weź ze dwa. Do tego jakąś karimatę, ze 20m liny, szpule cienkiej żyłki, opakowanie taśmy klejącej, środki opatrunkowe i przeciwbólowe na wszelki wypadek, butelkę jakiejś mocnej gorzały i coś na ząb. A i puść w jakimś miejscu gdzie nie zadają pytań te graty.
Tu wyjął i podał dwa podsmartowane Colty i Nomada. Wygrzebał portfel i dołożył pięćset eurobaksów w dwudziestkach.
-Jak puścisz gnaty to powinno razem starczyć i jeszcze zostać. Jakbyś trafił przypadkiem okazyjnie jakiś granatnik czy coś podobnego o dużej sile ognia to możesz wziąć. Nie będziemy się opierdalać. Tym razem nie dam się złapać z opuszczonymi spodniami. To chyba Tyle.
Mike po wygłoszeniu listy zakupów lekko uśmiechnął się na widok osłupiałych min kompanów. Lubił być dobrze przygotowany i wolał mieć za dużo sprzętu i amunicji niż za mało.
-No Bjorn a my chyba weźmiemy się za przygotowania. Potrzebne mi dobre miejsce na stanowisko snajperskie. Najlepiej osłonięte, z możliwością szybkiej ewakuacji i dobrym polem ostrzału dookoła hali. Nu pajechali bratcy pajechali.
Rzucone na koniec zdanie po rosyjsku wprawiło go w nadspodziewanie dobry humor. Przypomniały mu się akcje przeprowadzane w Moskwie. Wojny gangów i mafii toczone na ulicach przy użyciu ciężkiego sprzętu i o takiej intensywności, że czasem nawet rosyjskie oddziały wojskowe nie słynące ze zbytniej delikatności miały problemy z opanowaniem sytuacji. Przeszedł tam dobrą twardą szkołę. Teraz nie pozostało nic jak wykorzystać uzyskane doświadczenia na nowym gruncie. Na twarzy Mike'a wykwitł szeroki drapieżny uśmiech. Nie miał pojęcia kto go w to wszystko wkopał ale ten ktoś miał konkretnie przejebane.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 14-05-2009, 11:15   #29
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Słowa Mike'a o nieumiejętności spawania Loki skwitował jedynie podniesieniem brwi. Słuchał reszty wypowiedzi, grzebiąc w tym czasie w jednej ze skrzyń pod ścianą. Po chwili wyciągnął z niej dwa podłużne przedmioty wielkości męskiego przedramienia i kiedy Andrew wyszedł, dał jeden z nich Mike'owi.

- To nic trudnego. Zobaczysz. - mruknął.

Mike zidentyfikował trzymany przedmiot jako nieduży pojemnik z argonem wraz z przyrządem z grubsza przypominającym pistolet z kilkunastocentymetrową, wąską lufą.

- Chodź. Sprawdzimy podwórko. - Szwed rzucił do towarzysza.



Na zewnątrz było już wczesny wieczór, jednak światła miasta rozświetlały niebo nad zatoką w wystarczającym stopniu, by móc swobodnie się poruszać mimo braku sprawnych latarni w tej okolicy.




Mężczyźni podeszli do betonowego nadbrzeża, z którego w równych odstępach wyrastały zdewastowane betonowe zęby. Zacumowane do wmurowanych w nie stalowych słupów były równie stare pordzewiałe krypy, tylko jakimś cudem unoszące się na powierzchni. Co chyba nikogo nie dziwiło, nazwy tych statków świadczyły o ich pochodzeniu z krajów Europy Wschodniej, dawnych republik radzieckich, czy Południowo-Wschodniej Azji. Jednostki z bogatej części Europy i Stanów cumowały w nowym porcie.



- Wyobrażasz sobie, że jest kilku takich, co łowią ryby w tym syfie - splunął do mętnej, połyskującej dziwnymi kolorami wody. - Sam mam gdzieś tutaj łódkę, ale aż tak odważny nie jestem... - dodał, szczerząc zęby.


Następnie obeszli magazyn. Budynek przylegał do niemal identycznych magazynów węższymi bokami, tworząc razem segmenty po cztery. Ten, w którym pochodzący z Europy solo urządził sobie lokum, znajdował się mniej więcej pośrodku.




Obchodząc budynek, Bjorn dyskretnie wskazywał Mike'owi rozmieszczenie zewnętrznych kamer, zaprowadził go również do tylnej bramy wychodzącej na rampę kolejową. Kilkumetrowej wysokości brama zamknięta była od środka na potężną zasuwę i łańcuch. Ponadto, dostępu do niej pilnowały dyskretnie rozmieszczone kamery z podglądem w TV gospodarza.
Wnętrze magazynu przedstawiało nieciekawy widok. Lata zaniedbań i dewastacji były aż nadto widoczne. Wszędzie walały się sterty gruzu, śmieci, pogiętych stalowych kostrukcji i regałów. Oczywiście, jak to zwykle w opuszczonych budynkach, ściany upstrzone były marnej jakości graffiti.




Do głównej hali prowadziły trzy bramy od frontu bydynku (oraz jedna od strony rampy załadunkowej), z czego tylko prawa dawała się otworzyć (tamtędy zwykle Loki wjeżdżał do środka). Hala była przedzielona niebezpiecznie wyglądającą ścianą z regałów magazynowych, przez co przejście na drugą stronę było możliwe tylko przez drugie pomieszczenie magazynu.
Z pierwszej części można było również dostać się po metalowych schodkach na górę, do pomieszczeń biurowych. Podobne schody znajdowały się po drugiej stronie, lecz stalowa kratownica na dystansie 10-11 metrów była zerwana.
Do mniejszego magazynu prowadziły również trzy, nieco mniejsze, bramy, natomiast samo pomieszczenie było wypełnione siegającymi sufitu regałami, z których część była poprzewracana na skutek eksplozji, czy innego zdarzenia, o którym przypominają ślady ognia i sadzy na ścianach oraz podłodze.

Po tej małej wycieczce, Bjorn wskazał Mike'owi bramę prowadzącą do mniejszego pomieszczenia.

- To bardzo proste. Odbezpieczasz tą czerwoną dźwignią, i naciskasz spust. Trzymaj dyszę jakieś 5 do 10 cm od powierzchni i spawaj. Sam wyczujesz co i jak. Lepiej żeby ta brama była zamknięta. Na wypadek ewakuacji - dodał tajemniczo.

- Aha, jeszcze jedno. Mimo, że to tylko laser w osłonie gazowej, to uważaj na palce, heheh - zarechotał. - Ja zajmę się studzienkami kanalizacyjnymi.

W międzyczasie wrócił Andrew. Po wyładowaniu stuffu, Loki skierował go do tylnej bramy, którą specjalnie w tym celu otworzył. Andrew wprowadził samochód do środka, wjeżdżając aż na główną halę. Auto w półmroku pozostawało niewidoczne z drugiej części pomieszczenia. Brama na powrót została zamknięta, jednak tym razem Loki zamocował paski Detcordu na zawiasach, mocując do nich sterowane radiem zapalniki.
Pod schodami prowadzącymi do dawnego biura, a obecnie mieszkania solosa umieścił jedną z min kierunkowych, nie zapominając o sterowanym radiem aktywatorze. Czujnik ruchu miny bez trudu sobie poradzi z odpaleniem ładunku, kiedy ktoś wejdzie w obszar rażenia. Ostatnim elementem przygotowań było umieszczenie granatów 3w1 na słupach po obu stronach bramy wjazdowej oraz nad schodami. Wszystkie trzy zdalne zapalniki zaprogramował na jeden z przycisków pilota.

- Dobra, panowie, można organizować meeting - powiedział do pozostałych po skończonej pracy.

- Wskazówki ode mnie: najlepiej wieczorem, może być jutro, jedno auto, którym wjadą tam - wskazał na miejsce, gdzie zwykle stał Ford Szweda. - Żaden z nas nie schodzi na dół, oni zostają przy samochodzie. W razie problemów odpalam granaty i uzbrajam claymore'a pod schodami. Jak będzie zbyt gorąco, to mam dwie drogi ewakuacji... - przerwał na chwilę - Jedna gorsza od drugiej, heh - kolejny wybuch śmiechu. Widać było, że Loki lubi akcję i wyraźnie cieszy go myśl o możliwych komplikacjach.

- Jeśli chcesz gdzieś się przyczaić - powiedział do Mike'a - to możesz zakamuflować się na dachu z podglądem na wnętrze - wskazał na jeden z kilkumetrowych świetlików - albo gdzieś tutaj - ramieniem ogarnął wnętrze hali. Faktycznie, wśród tego złomu było tyle zakamarków, gdzie można było się przyczaić, tyle słupów wspierajacych stalową konstrukcję nośną magazynu, że ukrycie się gdziekolwiek było naprawdę proste.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172