Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2009, 16:29   #84
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Feliks jak to Feliks – zupełnie nie przejął się odgłosami. Ba, aby się chociaż przejął niezupełnie dobrą kondycją miasta. Nic podobnego. Załatwiwszy potrzeby fizjologiczne i za pan brat ze swoją głupia miną przyglądając się magicznym wydarzeniom głośno przełykając ślinę. Psiocząc pod nosem na przeklętych czarowników plunął na ziemię. Kilka chwil oczy Wróbla utkwiły w ognisku. Nie lubił krasnoluda.

-Przeklęty krasnolud.

Po raz kolejny łapa Feliksa powędrowała do kieszeni na sercu jakby w nadziei, że to zły sen i odnajdzie znowu manierkę na daremne. Pijak splunął na ziemię. Jego ślepia wylepiły się o ogień. Wnet wskoczył na kupkę gruzu i zaczął drzeć się w niebogłosy na krasnoluda.

-Ej, Kotraf! Ty furniu! Twoja matka ma brodę! Chodź tutaj bo robimy ognicho! I przynieś kiełbaski!

Wykrzyczawszy się jak gdyby nic nie zrobił zeskoczył sterty gruzu, zakaszlał i usiadł przed ogniem szeroko się rozkraczając. Tak siedząc obserwował kilka chwil płomienie niczym zahipnotyzowany. Kilka chwil stara się chwycić ogień. Wnet przybyły krasnoludy.
Feliks stanął na równe nogi z obłędem w oczach. Ruszył do pierwszego z brzegu, chwycił za ramiona i zaczął potrząsać wrzeszcząc mu w twarz a wraz z wrzaskiem krasnolud oberwał śliną oraz o zgrozo, nie świeżym oddechem szermierza.

-Masz kiełbaski? Masz kije? Głodny jestem! Masz kiełbaski! A ta broda to naturalna?

Nim zdążyli zareagować Feliks odskoczył. Biegał jak oszalały w rytm burczenia brzucha.

-Głodny jestem! Dajcie, że zagrychę!

Potem nastało cos innego. Zatoczył się, oparł dłonią o ścianę ratusza i zwymiotował samą żółcią wprost na swe dziurawe buty. Jeden, drugi i za trzecim kurczem brzucha blady Feliks wyczyścił wszystko z żołądka łącznie z kwasem. Potem zygzakowatym krokiem ruszył w stronę ekipy, upadł na kolana. Składając dłonie niczym do modłów zawył niebogłosy.

-Zagrychę... Zagrychę.. I.. I... I... I... I da... I daj...

Drżące ręce i równie rozdygotany głos. Wydarł się na całe gardło.

-Daajcie mi pić! Wódki! Piwa! Wina! Dajcie mi pić!

Zbladł jeszcze bardziej o ile to było możliwe, odskoczył.

-Białe myszki! I im daliście pić!

Tarzał się po podłodze uciekając przed widocznymi tylko dla niego myszami. Tylko biedak dopiero po lekkim przypieczeniu pleców spostrzegł, że uciekł w stronę ogniska. Odskoczył, jak kłoda zakołysał się na boki i prosty jak właśnie ta kłoda upadł do stóp Dantlana.

-Czoruj mi coś do picia bo sczeznę! Błagam...

Feliks bez alkoholu stał się kompletnie nie do użytku. Zrywanie z nałogiem tak ale nie w takich bojowych warunkach.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline