Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2009, 21:45   #25
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
W młodości Krzysztof marzył o tym, by zostać egzorcystą. Stawać ze Złym twarzą w twarz i pokonywać go w imię Pana naszego. Niewątpliwie sporym plusem było to, że w takich potyczkach człowiek był pewien, kto jest dobry, a kto zły. Wartościowa rzecz w dobie heretyckiej reformacji.
Kiedy jednak Alfredo zaczął się rozpuszczać w kontakcie z wodą święconą, Krzysztof poczuł ulgę, że nie zajmuje się takimi rzeczami na co dzień. Cofnął się zalękniony i przeżegnał szybko. Zasłonił nos i usta rękawem, gdy dotarł do niego swąd palonego ciała. To było nie tak. Wszystko było nie tak. Boże dopomóż!

Gdy nerwowy franciszkanin pojawił się, powodując wściekłość tłumu, ksiądz złapał mocniej swoją lagę, gotów przebić się przez tłum, by ratować mnicha. Nawet jeżeli był on winny, nie można pozwolić, by tłuszcza sama wymierzała wyroki za czarną magię. Poza wszystkim innym, to by naruszyło autorytet Kościoła.
Na szczęście nim zaczął machać kijem, tłum zafalował ponownie. Z lasu, zaraz za Alessandro, wyszło dwóch brodaczy w bogatych szatach. Kolejny obrót sytuacji przestraszył go chyba nawet bardziej niż roztapiający się Alfred. Przestraszył na tyle, że pierwszy raz tego ranka, Siennicki musiał pomyśleć, zanim rzucił się w wir akcji. Szlachecka fantazja i instynkty jakoś nie podsuwały żadnych pomysłów, które byłby w stanie zaakceptować. Jak na przykład nie miał ochoty na podburzenie tłumu przeciwko czarownikom. Prawdopodobnie skończyło by się to ich śmiercią, w końcu było ich dwóch przeciwko kilkudziesięciu kupcom, chłopom i najemnikom, ale karawana straciła by zapewne wielu niewinnych ludzi. No, w każdym razie wielu ludzi. I łatwo byłoby o porażkę. A już na pewno nie mógł się sam rzucić na nich, krzycząc o czarach i wiedźmach. W takim wypadku spalenie byłoby niezłym rozwiązaniem. Lepszym od dorobienia zębów w dupie.

Koniec końców, tłum wydał pechowego kupca i zaczął się ostrożnie rozchodzić między wozy. Ludzie szli w losowych kierunkach, byle tylko zniknąć z oczu, byle tylko nie wychylać się. Krzysztof stwierdził, że na niego też czas.
Trzeba się wycofać, by wrócić z większą siłą i dokopać tym dwóm. Kiedyś. Może w najbliższym mieście. Jeżeli faktycznie jadą do Pragi, będzie jeszcze trochę czasu. A póki co, nie należy rzucać się w oczy. To podstawa.

Pierwszym, co przyszło Krzysztofowi do głowy było wypełnienie jego kapłańskich powinności. Alfredo, można chyba było to uznać, został oczyszczony, ostatecznie, z diabelskiej mocy, więc należał mu się porządny pogrzeb. No a w każdym razie jakiś grób, żeby nie zeżarły go okoliczne zwierzęta. Ksiądz zaczął zaczepiać co roślejszych przechodniów, prosząc o pomoc w tym czynie. Nie było łatwo, ludzie byli przerażeni i zmęczeni wydarzeniami dnia, w końcu jednak udało się sformować trzyosobowy oddział z łopatami, który wziął się za kopanie dołu. Nie odeszli daleko od drogi, bo zwyczajnie się bali, zresztą karawana miała niedługo ruszać. Spieszyli się, nawet sam Siennicki pomagał przy kopaniu.
W końcu, gdy robota była skończona, ktoś zbił prowizoryczny krzyż, ksiądz odmówił krótką modlitwę za duszę zmarłego, pobłogosławił wszystkich, którzy zechcieli mu pomóc i wszyscy szybko wrócili między wozy.

Dobrze, a teraz trzeba zasięgnąć języka. Ktoś musi coś wiedzieć o tych dwóch. I chyba nawet podejrzewam, kto.

Chwilę trwało, zanim ksiądz znalazł karła, po pierwsze z powodu jego nędznego wzrostu, po drugie dlatego, że najwyraźniej nie lubił się rzucać w oczy. W końcu jednak udało mu się tego dokonać. Poczekał, aż karzeł zostanie sam. Udało mu się nawet zbliżyć do niego, zanim Sebastian go zauważył.

- Nie chcę cię bić- zaczął Krzysztof pojednawczo, wyciągając puste ręce na boki- ale jeśli zaczniesz uciekać, pamiętaj, że mam dłuższe nogi i jestem w stanie przewrócić większość rzeczy, pod którymi możesz się schować- dodał, przez chwilę przybierając groźniejszą minę, ale po chwili znowu stał się uśmiechniętym grubasem- Chcę tylko dowiedzieć się czegoś o tych dwóch, tak zwanych, magach. Wiem, że nie jesteś z nimi w zmowie, widziałem twoją reakcję, gdy się pojawili- to był blef, ale skąd karzeł mógł to wiedzieć- ale na pewno masz z nimi więcej wspólnego niż ja. No, to co? Opowiesz mi coś ciekawego?
 
__________________
"Wiadomo od dawna, ze Ziemia jest wklęsła – co widać od razu, gdy spojrzy się na buty: zdarte są zawsze z tyłu i z przodu. Gdyby Ziemia była wypukła, byłyby zdarte pośrodku!"
Wojnar jest offline