Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2009, 23:39   #65
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Klindor przyjrzał się elfowi. Ten mężczyzna, jeżeli tak można było nazwać istotę tak absolutnie pozbawioną wszelkich objawów męskości, wiedział więcej, niż powinien. I chyba wiedział o tym ze źródeł innych, niż od carskich urzędników, nie był raczej szpiclem. Wiedziałby wtedy o zesłaniu krasnala, nie wspominałby o tej bitwie... Chociaż, z drugiej strony... Nie, musiał być zaangażowany w walkę o wolność, po którejś ze stron, na pewno - wieści o bitwie nie dotarłyby tutaj tak szybko, bo chociaż minęło parę dni, Klindor sam nie był pewien, ile trwała jego podróż, to na carskie ziemie wieści z innych regionów, szczególnie te o klęskach orków, docierają dużo, dużo później...

- A bo to jednemu krasnoludowi Klindor dali? - zaśmiał się Wygnaniec. Sztucznie. A jego rozmówca chyba to wyczuł.

- Cóż, z pewnością wielu twych braci nosi to imię... - spojrzał na dłonie ex-więźnia. Ten szybko schował je pod stołem, znów za późno! - Zastanawia mnie jednak sam sens tych walk o ojczyznę...

- Dlaczego!? - spytał natychmiast ten, który chciał być ich duchowym przywódcą. Zbyt szybko, zbyt nerwowo!

- To po prostu naiwny zryw. Nie widzisz tego? Bez planu, programu, bez żadnych postępów - bo lord Thyar i tak wraca na swoją pozycje, bo raz odbici więźniowie wracają znowu do celi, bo cóż oznacza wygrana bitwa? Hordy orków są nieprzeliczone, w każdej chwili mogą zalać cały świat - na cóż więc bezsensowne śmierci, cierpienie bez żadnego celu?

- Bez celu? To cierpienie nie jest bezsensowne, ich ataki także, to wszystko ma sens! Uderzymy we wroga, nasz miecz wbijemy w serce jego i krwawić pocznie. Jego ciosy przyjmiemy dumnie, lecz nie potrwa to wiecznie - pokora nasza przez Pana nagrodzona zostanie i uderzymy z siłą nie jednego, nie stu, a tysiąca carstw, z siłą naszej wiary i... - krasnoluda z tropu zbił śmiech elfa

- Och, zaprawdę, urocza historia. "Nasza pokora"... - szyderczy uśmiech pojawił się na twarzy Salaronde'a. No tak. Teraz tożsamość Klindora była już oczywista. - Swego czasu, gdy byłem dużo młodszy, pragnąłem poznać świat. Poznałem też mężczyznę, który głosił prawdy podobnych do twoich, o tym, iż ból jego i cierpienie świat zbawi... Zamieszkiwał w klasztorze, w przytułku dla obłąkanych, przyjacielu.

- Bluźnisz!

- Nie, to ty bredzisz. Ilu bowiem jest zbawicieli? Ilu kreatorów? Ilu wodzów narodów, ilu proroków? I kto wam pomógł? Kto zrobił poważny krok, kto pomógł wam odzyskać wolność? Nikt!

Krasnolud nie miał zamiaru słuchać dłużej słów Dinendala. Spojrzał na niego po raz ostatni, jego ręce pragnęły tylko złożyć morderczy uścisk na gardle elfa, ale nie, nie mógł, nie u sołtysa, nie na granicy Piotrogrodu, nie w tym miejscu, nie w tym czasie, nie, gdy misja od której zależały żywoty tysięcy mogła być zagrożona. Spojrzał więc ów ostatni raz i opuścił pomieszczenie, a później domostwo całe, słysząc tylko ciche, lecz wyraźne "Do zobaczenia", wypowiedziane głosem tego tajemniczego elfa...

Brodząc wśród śniegów myślał. Czas wypełnić misje. Czas stać się owym zbawicielem, mesjaszem, tym, który będzie cierpiał za swój lud... Ale czy to coś da...? Da. Musi dać. Tak mówią przepowiednie. Innego wyjścia nie ma.

Ziarnko niepewności zostało zasiane w umyśle Klindora. Czy gorąca wiara w słowa przepowiedni i własną misje spali je, czy też pozwoli mu zakiełkować? Czas pokaże...

Tymczasem sołtys niesamowicie zdziwił się, gdy wracając z ogromnym dzbanem pełnym samogonu nie zastał żadnego ze swych gości w domostwie. Czuć było jeno zapach siarki, od zawsze kojarzący się ludziom prostym z tajemniczymi, złowrogimi siłami...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline