Wątek: Bogowie Olimpu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2009, 18:47   #8
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
H.A.D.E.S.


Wyjątek od reguły – tym był dla Hadesa i reszty kolonizatorów dzisiejszy dzień. Postęp w pracach całkowicie ustąpił stagnacji, więc przełożeni musieli wysłać jakiegoś nadzorcę. Prosta zależność i mężczyzna przez cały dzień dziwił się czemu większość towarzyszy zachowywała się tak niezwykle nerwowo. Szczególnie nienaturalne zachowanie Zeusa przy stole skupiało uwagę „boga świata podziemnego”. Tak nazwali go przynajmniej mieszkańcy jego plemienia, co było naturalnie zrozumiałe. Sam postanowił nie zmieniać swojego planu dnia…

Po posiłku i oficjalnym przywitaniu Heliosa zajął się analizowaniem pobranych tkanek od kilku gatunków zwierząt…wszystkie naturalnie pochodziły od martwych osobników. Była to prosta obserwacja, część jego pasji, której nie przerwało mu nic w ciągu tych wszystkich lat spędzonych na Ziemi, więc i przylot inspektora nie był w stanie zakłócić jego codziennego rytuału. Szukał czegoś, choć sam nie potrafił tego nazwać: wzoru, reguły? Czegoś co mogłoby przybliżyć go do zgłębienia tej najprostszej i jednocześnie najbardziej tajemniczej części istnienia, jaką była sama śmierć.

Lubił pracę w samotności, a dzisiaj wyjątkowo nawet na Olimpie nikt nie zakłócał jego chwili przyjemności. Nie miał oczywiście nic przeciwko jego zastępczyni, Artemidzie, młodej i zdolnej pani doktor, jednak ani ona, ani on nie cenili sobie najwyraźniej kontaktów społecznych. Spędzał, więc większość czasu w swojej siedzibie, wśród własnego plemienia gdzie jego badania zapewniały mu szacunek, strach a w konsekwencji spokój.

Dzisiaj miało być inaczej…

Hades pracował w pocie czoła katalogując i zapisując wyniki obserwacji, lecz czas upływał nieubłaganie i wreszcie głośny alarm przypomniał mu o wieczornym „balu”. Spojrzał krzywiąc się na natrętny czasomierz i wtedy poczuł się co najmniej dziwnie. Kiedyś już to obce i nieprzyjemne uczucie go dopadło, lecz równie szybko uleciało. Tym razem próbował napawać się nim na tyle długo, aby móc je skatalogować. Zmarszczył brwi i czekał tak kilka minut kompletnie nieruchomo, aż wreszcie jego świadomość dała mu spragnioną odpowiedź.


NIECHĘĆ


- Tak, w rzeczy samej czuje niechęć na samą tylko myśl o nadchodzącym spotkaniu. – wyraził głośno swoje myśli i jeszcze przez chwilę zszokowany własnym odkryciem chodził po pustym laboratorium. Wreszcie, gdy przyswoił to dziwne uczucie, zutylizował próbki i zapisał dane, jakie udało mu się zebrać, po czym lekko nakręcony poszedł przygotować się do przyjęcia.


***

Gdy wszedł na salę wyglądał nad wyraz dostojnie i perfekcyjnie. Jego idealnie wyrzeźbione ciało zakrywała jedynie czarna, ponura toga i para prostych sandałów. Widać, że był wyjątkowym pedantem w kwestii wyglądu, dbając o każdy jego szczególik. Włosy krótko ścięte i elegancko zaczesane, trzydniowy zarost – oczywiście, również odpowiednio przycięty. Wydawać by się mogło, że żaden włosek na jego twarzy nie rósł bez jego przyzwolenia.

Z nikim się nie przywitał, nikogo nie pozdrowił. Stanął pod ścianą, a jedyną rzeczą, jaka odróżniała jego od martwych rzeźb, były ruchliwe gałki oczne. Jego spojrzenie przelatywało z jednego gościa na drugiego, lustrując przybyłych w sposób nad wyraz bezczelny. Sam Hades nie zdawał sobie sprawy z tego i kontynuował swoje obserwację.

No tak, Afrodyta jest typowym przypadkiem samicy pożądającej osobniki o dużej ilości testosteronu. Niestety sama w sobie nie przejawia większej wartości i nie dziwie się Hefajstosowi, który uważa silniki za ciekawsze od niej. A Ares no cóż…oboje z Afrodytą są siebie warci.” – szybko ocenił parkę, która zmyła się wszystkim z oczu.

Uwagę swą przerzucił na trójkę rozmawiających osób w tym przybyłego inspektora - Heliosa. Dopadł Apolla, któremu poszła w sukurs Artemida. Kobieta zapewne również nie cieszyła się zanadto z przyjęcia. – „Dzika, intrygująca…”.

Nie odważył się jednak przyłączyć do konwersacji i nie miał na to najmniejszej ochoty. To nowe uczucie, jakiego doświadczył dzisiaj w laboratorium - niechęć - narastało w nim coraz bardziej. Choć miał wrażenie, że powinien stłumić to uczucie, on jednak jeszcze bardziej je pobudzał.

Jego dłonie bezwiednie zacisnęły się w pięści, a wyraz twarzy mówił jasno i wyraźnie: „Nie podchodźcie dla własnego dobra.”

Niestety Dionizos nie przejmował się takimi drobnostkami…

Podszedł do Hadesa po cichu i jak to zwykł robić mężczyźnie na złość, klepnął go niezwykle mocno w ramię, uśmiechając się przy tym szyderczo.

- Co jest stary, jak zwykle jesteśmy nieruchawi heeh? – puścił oko do porozumiewawczo, lecz nagle jęknął z bólu, co na pewno nie uciekło uwadze kilku osób w sali. Hades stojący przed nim błyskawicznym ruchem złapał go za nadgarstek i ścisnął…lekko.

„Jeszcze trochę a usłyszę dźwięk pękających kości.” - okrutna i dziwnie uspokajająca myśl narodziła się w jego głowie.

- Zeus marnuje tylko mój czas tutaj, więc nie mam ochoty na żarty. – puścił rubasznego człowieczka, uśmiechając się szczerze co jeszcze bardziej mogło przestraszyć Dionizosa. Mężczyzna jednakże nie zwracał już uwagi na wesołka i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, jakim było obserwowanie i czekanie na gospodarza.
 
mataichi jest offline