Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2009, 23:00   #36
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Pierwszą rzeczą jaką Mesto zrobił po przebudzeniu było zadanie podstawowego pytania.
- Wygrałem? - dopiero wtedy rozejrzał się i zorientował, że jest w oddziale szpitalnym, a widząc Duncana dodał - miałeś rację, gnój miał wszczepy w ręce. - spojrzał dokładniej i widząc urzędnika i ośmiu żołnierzy dodał - to miała być chyba walka wręcz, a z tego co pamiętam to walczy się bez modyfikacji. -
- Co z tego? - Duncan wzruszył ramionami - Wygrałeś. -
- Dobrze że mi czaszki tym nie połamał - spojrzał na medyka i dodał z ironicznym uśmiechem - bo nie połamał? -
- Skończ jęczeć. - Szlachcic był wyraźnie rozbawiony, ale zaczynał się już irytować.
Medyk popatrzył na Mesta i dodał z oburzeniem
- Nie, lekki wstrząs mózgu i poobijane żebra, to wszystko. najlepiej przez jakiś czas by było jakbyś się nie obijał głową o modyfikowane ręce -

- Już kończę, idź po tego Grigorija, a ja się zbiorę do reszty i wracamy. -
- Dobra - Duncan uśmiechnął się krzywo - Pora odebrać naszego "Symbionta".
Gdy wyszli w trójkę przed budynki więzienia, dodał jeszcze.
- Nie wiem jak to jest do końca z tymi Markizami, ale ja bym pilnował cz ktoś nas nie śledzi. -



Mesto prowadził Duncana i Grigoria do niedużego hotelu niedaleko portu, tuż po wejściu skłonił się lekko portierowi i zapytał.
- Czy dotarł tu mój przyjaciel? muszę z nim pilnie porozmawiać -
- Pan Raver? tak był, ale wyszedł w towarzystwie Voroxa, który przybył niedługo po nim, kazał przekazać, żebyś udał się bracie do baru przy porcie kosmicznym. - Mesto przez chwilę zastanawiał się, czy w hotelu niema zasadzki, i czy dlatego portier nie używa obcego nazwiska, ale jak tylko wspomniał voroxa, doszedł do wniosku, że Hawkwood podał lipne nazwisko.
- Dziękuję, niech wszechmogacy ma cię w opiece. - Nakreślił w powietrzu znak ortodoksji i wyszedł.
Na zewnątrz powiedział tak, aby Grigorij nie usłyszał.
- Coś się musiało stać, skoro Bruggbuhr zaczął nas szukać. Lepiej się pośpieszmy. -

Duncan tylko kiwnął głową.
Po dotarciu do baru, poszli od razu na zaplecze.
- Oto nasz pilot, a właściwie licencja, bo podobno jest nieimienna. - Powiedział Mesto wskazując na Grigorija. Kiedy mówił zdjął kaptur, który założył tuż po wyjściu z więzienia. Nie chciał aby ktokolwiek obcy wiedział, że został ranny.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 31-03-2009 o 23:02.
deMaus jest offline