Pierwszą rzeczą jaka niewątpliwie rzucała się w oczy był fakt, iż w pokoju nie było Lucy. Drugą iż do pomieszczenia prowadziło jeszcze dwoje drzwi, do toaletki i jak zauważył, najprawdopodobniej do pokoju służącej. Trzecią, że mebli było cokolwiek niewiele. Jim prześlizgnął się wzrokiem po malowidłach i spojrzał na Courtney.
Dziewczyna powoli dotknęła ręką czoła nieco się chwiejąc - Najmocniej Państwa przepraszam, ale znów nie czuję się najlepiej – wyszeptała bardzo cicho. - Jim. Czy mógłbyś otworzyć okno ? – spytała nie patrząc na barona. - Oczywiście moja droga. – powiedział Lexinton i już mocował się z framugą okna, by po chwili do pokoju wpuścić nieco świeżego powietrza.
Podał Courtney dłoń. Dziewczyna podeszła i opierając dłonie o parapet lekko się wychyliła oddychając głęboko. - Czy jeszcze mogę Ci jakoś pomóc ? – spytał baron. - Nie, dziękuję. – uśmiechnęła się do niego mrużąc oczy i kokieteryjnie poprawiając włosy – Postoję tu chwilkę.
Lexinton odpowiedział uśmiechem i skłoniwszy się lekko wrócił na środek pokoju, by następnie podejść do obrazów. - Zdumiewająca sztuka. Nie sądzisz Olimpio ? – powiedział do stojącej w pobliżu panny Grisi. – Masz może jakieś podejrzenia co mogą przedstawiać ? Może namalowała je Lucy ?
Spojrzał na Persona. - Panie Hrabio, czy zna pan autora tych dzieł ?
Rozmowę przerwała Courtney, która najwyraźniej już lepiej się poczuła. - Jim ? Czy mógłbyś zamknąć okno ?
Tym razem już się nie spiesząc Lexinton stwierdziwszy : - Oczywiście.
Wykonał prośbę pani Davies.
Courtney przyglądała sie chwilę Lexintonowi zamykającemu okno po czym jakby wyraźnie z czegoś zadowolona podeszła swobodnym krokiem do pana Sharpa i zapytała: - Zastanawiam się... Albert to stare walijskie imię? Jakoś nie brzmi zbyt egzotycznie. Czy mógłby mi pan powiedzieć jakie są najbardziej typowe imiona w tej mitologii?
Tymczasem Jim przyjrzał się meblom i zaczął je … obwąchiwać. - Już wyjaśniam. – ubiegł ewentualne pytania o przyczynę tego ekstraordynaryjnego zachowania. - Sprawdzam, czy aby lakier na meblach nie wydaje woni. Co prawda byłby to dość trywialny sposób wyjaśnienia kłopotów Lucy, ale kto wie ? Może przyczyna wcale nie jest skomplikowana.
Wyjaśnił z uśmiechem. - Bardzo ciekaw jestem opinii naszych uroczych dam. Czy nie jesteście panie zadania … - spytał spoglądając prosto w oczy Olimpii – że ten pokój jest wyjątkowo surowy w wystroju, jak na pomieszczenie młodej dziewczyny ? |