Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2009, 17:58   #40
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Wykorzystanie pięknej NPC-ki uzgodnione z Tomem Atosem

Obraz wyglądał rzeczywiście dziwnie. Jezioro. Lucy także została znaleziona nad jeziorem.
Czy to to samo jezioro?”- Zapytał sam siebie, ale nie chciał wypowiedzieć tej myśli na głos. – „Albo przypadek przytoczony przez pannę Grisi? Co za głupoty przychodzą mi do głowy” – zganił się w myślach. – „Nawet, jeżeli to to samo jezioro, to co z tego? Panna Grisi pewnie się pomyliła, bo co innego? Nie ma się czym przejmować. Jeszcze dojdzie do takiej paranoi, że naprawdę zacznę wierzyć w te elfy wspomniane przez tą biedną, psychicznie chorą dziewczynę. Może pomogły by jej elektrowstrząsy? Odkąd Alessandro Volta wymyślił stos, dziwnie nazywany przez niektórych baterią, rozpowszechniony przez Sir Humphreya Davy’ego, niektórzy stosowali takie metody leczenia." - Przynajmniej tak wspomniano przy nim kiedyś, jako plotkę.

- Kompletnie nie orientuję się, jak powinny wyglądać pokoje młodych, dobrze urodzonych dziewcząt – rozłożył ręce – ale chyba rzeczywiście takie pomieszczenie przypomina mi bardziej gabinet polityka lub pastora. Nie mniej, być może panna Person oznaczała się właśnie upodobaniem do surowości. Panie hrabio, czy mógłby pan potwierdzić lub zaprzeczyć, że obyczaje pana córki zmieniły się pod tym względem?
”Chociaż nawet jeżeli tak, co to zmienia
? – dodał w myślach. Nie wiedział, jak inni, ale on szukał po omacku.

- Co do imienia „Albert” milady, jak wspominałem, to imię mające germański rodowód. To forma dawnego Athalbraht znaczącego tyle co „Szlachetny”. Nie ma nic wspólnego z walijskimi Celtami, aczkolwiek po odpadnięciu Brytanii od Imperium Rzymskiego osiedlało się tu coraz więcej plemion germańskich, które podbijały miejscowe państewka. Dotyczy to szczególnie Saksonów, którzy przybyli tutaj w V wieku naszej ery. Natomiast co do walijskich imion, tutaj jest problem, gdyż Walijczycy nie mieli jakiegoś zestawu imion szczególnie charakterystycznego dla swojej mitologii. Są to pojedyncze osoby. Ale dla przykładu podam kilka ciekawszych: BLODEUEDD na przykład, pochodzące od słowa „blawd”, oznaczającego „kwiaty”. To była kobieta zrobiona z kwiatów, żona Lleu, którego zdradziła. Później jej imię zmieniono na BLODEUWEDD: od słów „blāto-weid-ā” znaczące „Dziki kobiecy duch” lub „Dzika kobiecość” BRANWEN lub BRANWENN występująca w legendach arturiańskich, jako córka Llyra to „Jasny kruk”.

Nie dodał, że bardzo podobne imię "BRONWEN" oznaczało „kobietę mającą ładne piersi”. Kontynuował opowieść:
” CERIDWEN, matka przesławnego Taliesina, który czasem jest utożsamiany z arturiańskim Merlinem, oznacza tyle, co „Świetna poetka”. Znana zapewne państwu małżonka króla Artura, Ginewra, to walijska GWENGWYVAR. Prawdopodobnie od słów “gwen” czyli, „święty, jasny, biały” i „ hwyfar”, czyli „gładki, równy, miękki.” Oczywiście, istnieją jeszcze co najmniej dwie inne teorie. Natomiast wspomniana przez pannę Person Rhiannon wywodzi się od dawnego słowa „Rigantona”, co oznacza „Wielka królowa”. Oczywiście tak można by długo.

Pani Daves z uwaga słuchała wyjaśnień celtologa. Wyraźnie wskazywały na niezwykle duży zasób wiedzy mężczyzny skoro wiedział tyle o dziedzinie, którą podobno właściwie nie zajmował się dotąd za wiele. Gdy przerwał na chwilę pokręciła głową:
- Pomyśleć, że myślałam dotąd, że to język kantoński jest najtrudniejszy na świecie - uśmiechnęła się wesoło. - Słowa, które pan wymawia brzmią tak obco i trudno, że zupełnie nie mogę sobie wyobrazić, iż posługiwali się nimi ludzie mieszkający tak niedaleko od Londynu. A jak mówi się w tym języku: Dobry wieczór?
- Noswaith dda, milady. Rzeczywiście, język dosyć odmienny od naszego, ale co do kantońskiego, porównać niestety nie mogę. Jednak, żeby być szczerym, kompletnie nie wiem, czy doprowadzi nas to do jakiegokolwiek rozwiązania i czy po prostu nasz zacny gospodarz nie powinien zabrać córki do Szwajcarii, gdzie odmienny klimat i chłodne powietrze mogłyby jakoś przywrócić jej zdrowie. Czasem taki wstrząs, jak zmiana klimatu, pomaga
– mówił ściszywszy głos, by nie przeszkadzać innym rozmawiającym. Ponadto nie chciał straszyć earla dość sceptyczną oceną całej sytuacji.

- Tak, ma pan rację jesteśmy dość dziwacznym zbiorem osób... - Zawahała się jakby, a potem nachylając się lekko w kierunku mężczyzny powiedziała także ciszej - Myślę, że kiedy Lordowi Pearson wyczerpią się wszystkie inne pomysły jak pomóc córce, może tak właśnie postąpi, ale arystokracji trudno jest się przyznać do faktu, że ktoś w rodzinie cierpi na problemy psychiczne. To mogłoby niekorzystnie podziałać i na druga córkę. Strach przed dziedziczeniem takich przypadłości jest bardzo silny - powiedziała ze szczerością w głosie rudowłosa Irlandka. - Wracając jednak do tematu nazw walijskich ... Wymienił pan kilka kobiecych imion, a męskie? Czy są równie intrygujące?
- Dla mnie, znacznie mniej, madame. Ale są znaczące, identycznie, jak kobiece. Ot, chociażby słynny bard Aneirin, lub Neirin, twórca „Gododdinu”. Jest to imię prawdopodobnie powiązane ze staroiryjskim słowem „nar” oznaczające „skromny, szlachetny”. Imię słynnego Brana Blogoslawionego, wielkiego podróżnika znaczy „kruk” lub „wrona”. BRENIN LLWYD mieszkający w Górach Snowdonii natomiast pochodzi od słów „Brenin” "Król" and Llwyd "Siwowłosy". Mabon, syn Modron z walijskich legend, to „Boski syn” „Boskiej
matki.” TALIESIN to znowu zbitka „tâl” "brew" i „iesin” "lśniąca". Tak można by jeszcze ciągnąc, ale nie chcę pani zanudzać. Szczerze mówiąc, nie jestem pewny, czy cokolwiek znajdziemy jeszcze w tym domu i, nie wiem jak to nazwać, ale coś ciągnie mnie do owej posiadłości, gdzie znaleziono pannę Person.

- Wcale pan nie zanudza. To szczerze mówiąc bardzo fascynujące. Nie interesowałam się dotąd korzeniami naszej kultury i chyba zaczynam żałować. Tyle wiemy o starożytnych Rzymianach czy Grekach, a ile wiemy o Walii, czy choćby mojej ojczystej Irlandii? Czy pan coś publikuje na ten temat? Co do posiadłości... Ma pan rację, tam wszystko się zaczęło i może właśnie tam znajdziemy odpowiedzi... Jak wspomniałam wcześniej, jeśli pan lub ktoś inny jeszcze miałby ochotę skorzystać w podróżny z mego powozu zapraszam serdecznie
.
- Najwięcej, rzeczywiste o Szkocji, ale i o Irlandii niemało. Zwłaszcza po tym, jak Macpherson napisał „Księgi Osjana” oparte na iryjskiej legendzie o wojownikach Fianna i Oisinie, ich ostatnim przedstawicielu na ziemi. A to dlatego, że zakochała się w nim dziewczyna Sithe Ni-amh Chinn Óir, czyli Niamh Złotowłosa, i udał się z nią do jej pięknej ojczyzny. Tam minął krotki czas, tutaj stulecia. Kiedy Oisin pewnego dnia zapragnął odwiedzić swoją ojczyznę, żona ostrzegła go, by podczas podróży nie zsiadał z konia. Słuchał jej, ale przypadkiem pękł mu popręg i musiał zeskoczyć. Kiedy dotknął stopami ziemi nagle się postarzał. Ponoć opowiedział legendy o swoim pobycie w krainie Sithe i o dawnych dziejach Irlandii. Ponoć spotkał także św. Patryka, który ochrzcił go, ponoć na podstawie tych legend James Macpherson napisał swoje słynne dzieło. Natomiast co do Walii ma pani zupełna rację. Dawne legendy zna grupa uczonych specjalizujących się w starowalijskim, która studiuje średniowieczne manuskrypty, jak „Czerwona księga Hergysta”. To bardzo ciekawa lektura, przyznaję, ale praktycznie niedostępna dla ogółu zainteresowanych. Dopóki ktoś nie przełoży legend na angielski, będzie to domena wyłącznie celtologów. Notabene, czy wie pani, że dawniej to Irlandię nazywano „Scotia”? Szkoci to w znacznej mierze potomkowie iryjskich Celtów, toteż obecną Szkocję nazywano „Nowa Scotia” i gdy sama nazwa „Scotia” w stosunku do Irlandii przestała być używana, to w stosunku do Szkocji, pozostała. Natomiast co do publikacji, owszem dosyć dużo piszę, ale to raczej teksty typu „Wizerunek konia w literaturze staroceltyckiej wschodniego wybrzeża Anglii”. Czyli specjalistyczne rzeczy, które trafiają do fachowców. Choć mam także na swoim koncie kilka podręczników dla studentów, siłą rzeczy napisanych na nieco wyższym poziomie ogólności. Zaś ofiarowanie własnego powozu? To niezwykle miły gest, madame. Pozwoli pani, że nie dam ostatecznej odpowiedzi w tej chwili. Nie wiem przecież, kiedy planuje pani jechać i czy mimo wszystko moja osoba i moja przyjaciółka z dzieciństwa, panna Bearnadotte, jeżeli zdecydowałaby się udać na wieś, nie będziemy pani przeszkadzać.

- Zazwyczaj jestem skazana na podróże w towarzystwie mego sekretarza. To miły człowiek, ale wszelka odmiana zawsze jest mile widziana. Co zaś do mitologii na pewno przeczytam te historie irlandzkie, o których pan wspomniał. Człowiek musi czasami objechać cały świat, by się przekonać ile fascynujących rzeczy jest na jego podwórku. To wszystko jednak dlatego, że wy, naukowcy, specjaliści ukrywacie fascynująca historię w swych nudnych traktatach przeznaczonych głównie dla innych naukowców - powiedziała jakby z lekkim wyrzutem, ale w jej zielonych oczach widać było uśmiech. - Może dał by się pan namówić do napisania kilku ciekawych artykułów do bardziej poczytnych gazet? Tekstów, które mogli by bez trudu przyswoić sobie zwykli, nie tak wykształceni ludzie?
- Pomyślę o tym, madame. Ale cóż, niewielu z nas łączy w sobie umiejętność zdobywania wiedzy i jednocześnie zdolności literackie, żeby przedstawić ją innym, którzy nie są zmuszeni tego słuchać pod groźba niezdania egzaminu
– uśmiechnął się - jak studenci. Dlatego proszę nie liczyć na wiele. Zresztą, będzie okazja porozmawiać na ten temat w wiejskiej posiadłości earla Persona. Ciekawe, czy wszyscy zdecydujemy się jechać? - Zastanowił się, gdyż część obecnych jednak nie podjęła jeszcze decyzji.
- Cóż, zobaczymy - Pani Davies ponownie obdarzyła mężczyznę uprzejmym uśmiechem, nie uściślając, której części jego odpowiedzi dotyczyły te słowa - Najważniejsze jest w tym wszystkim, by jakoś pomóc tej biednej Lucy. Jeśli oczywiście ktokolwiek z nas jest w stanie to zrobić.
- Tak, pomóc
– urwał nagle – ciekawe, czy nasi towarzysze odkryli coś, co umknęło naszym oczom? - Dziękując uśmiechem Irlandce za miłą chwile spędzone w jej towarzystwie rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. Rozmawiali już dosyć długo, stanowczo zbyt długo jak na konwenanse.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 01-04-2009 o 19:54. Powód: drobiazgi
Kelly jest offline