Wątek: Bogowie Olimpu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2009, 01:34   #10
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Obudziła się w humorze, który zwykła nazywać „nie zbliżać się - gryzę”. W gruncie rzeczy była zła na samą siebie za dzień poprzedni. Nie lubiła zawalać czegokolwiek, a przez jej głupotę stracił życie człowiek. Owszem był to co prawda tubylec, lecz dla niej fakt pozostawał faktem. Po ciężkim dniu pracy za bardzo się rozluźniła, zirytowana kompletną bezradnością ziemian w wykopaniu dołu pod nowy ustęp, rzuciła do jednego z nich – wyjątkowo służalczego typa, gotowego zrobić wszystko na każde jej skinienie – by „skoczył na dół, pomóc innym”. Rzecz jasna dureń potraktował to dosłownie i skoczył do kopanej jamy, zamiast użyć usypanego po drugiej stronie zejścia.
To zdarzenie mocno nią wstrząsnęło. Wypadki się zdarzały, ale to sprawiło, że uderzyła w nią świadomość, jak bardzo trzeba uważać na słowa przy prymitywnych ziemianach.

Westchnęła cicho i wstała. Przez chwilę jeszcze siedziała na posłaniu, po czym w końcu postanowiła zmyć z siebie resztki ospałości. Krótki, zimny prysznic to było to czego potrzebowała. Po kilku minutach ponownie usiadła na łóżku, wycierając włosy w zamyśleniu spojrzała na wiszącą na ścianie planszę z mapą okolicy Torgów.

Hmm… to wzgórze jest obiecujące. Do zamieszkania się nie nadaje, za mało miejsca, ale do obrony... Będę musiała ich nakłonić, żeby zbudowali tam jakieś przeszkody, żeby w razie czego mieć gdzie się wycofać.

Rozmyślania przerwał jej charakterystyczny trzask oznajmiający, że głośnik w ścianie się aktywował.

- Pamiętajcie, ze po południu mamy spotkać się by pokazać nasze osiągnięcia przed inspektorem.

Hermes sądząc po tonie był co najmniej znudzony, Atena niezbyt się temu dziwiła. Nie wyobrażała sobie siedzenia przy urządzeniach komunikacyjnych.

„Cóż, ktoś to musi robić… Mam jeszcze sporo czasu do spotkania, oby Ares nie wszedł mi dziś w drogę, bo wyjątkowo mogę się nie powstrzymać. „

Zacisnęła odruchowo usta, wspominając osobę, której w żadnym stopniu nie tolerowała. Sposób bycia tego mężczyzny był dla niej co najmniej irytujący. Można wręcz powiedzieć, że był w jej oczach uosobieniem zachowania, jakiego powinno się unikać pracując w grupie kolonizatorów. Częste nieposłuszeństwo wobec rozkazów, agresja i jeszcze kilka innych rzeczy sprawiło, że Atena naprawdę nie cierpiała Aresa.

Potrząsnęła lekko głową odpędzając niemiłe myśli. Przez chwilę czesała nadal wilgotne włosy, po czym sięgnęła do swojego notesu.



Przeglądając kolejne notatki w końcu znalazła tą dotyczącą potencjalnych liderów pośród Torgów. Choć władzę w jej plemieniu przekazywano wybierając najsprytniejszego, to wolała osobiście upewnić się, że przypadek nie będzie miał miejsca. Obecny przywódca był już stary i schorowany, co biorąc pod uwagę tryb życia nikogo dziwić nie mogło. Na sekundę wahała się, po czym zdecydowanym ruchem przeniosła jednego z kandydatów do odrzuconych.

Z niejakim zaskoczeniem spojrzała na ostrzegawczo migającą tarczę zegara, która miała przypomnieć jej o popołudniowym spotkaniu.

- Cholera, jeszcze tego brakuje, żebym się spóźniła.

Czym prędzej założyła na siebie czyste ubranie i wybiegła z pomieszczenia. Zwolniła dopiero o kilkadziesiąt metrów od wejścia. Bądź co bądź stanowisku zastępcy dowódcy nie wypadało jakoś biegać po korytarzach. Szybko zajęła swoje miejsce i przybrawszy minę sugerującą uwagę wbiła wzrok w mapę. W gruncie rzeczy przemowa niewiele ją interesowała, nie dowiedziała by się z niej nic nowego. O wiele większa uwagę przyłożyła do planszy rozmieszczenia plemion.

Chociaż nie są od siebie zbytnio oddalone, obecnie nie będą raczej w stanie nawiązać między sobą kontaktów. Może to i lepiej, teraz pewnie wzięli by się za łby i powybijali nawzajem. Zastanawia mnie tylko, co stanie się, kiedy w końcu dwa plemiona staną sobie na drodze… Trzeba będzie wymyślić coś na taką ewentualność. Sprawy zostawione same sobie mają zwyczaj zbaczania na złą drogę.”

Nim spostrzegła spotkanie zakończyło się. Wzruszywszy lekko ramionami wstała i spokojnym krokiem udała się do swojej kwatery, nie zwracając uwagi na innych.
Mając chwilę czasu podeszła do sztalugi stojącej w rogu i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w niedokończone dzieło. Potrzebowało jeszcze sporo pracy, a ona zatrzymała się kompletnie pozbawiona weny. Wolała jednak zostawić na wpół pokryte farbą płótno niż później krzywić się nad powstałym potworkiem. W końcu zrezygnowana rzuciła się na łóżko i po prostu wpatrywała się w sufit. Zwykle miała pełne ręce roboty, lecz dziś jakby zupełnie opuściły ją chęci i siły. Westchnęła głęboko. Nie tak wyobrażała sobie swój pobyt tutaj, oczekiwała czegoś… innego, bardziej ambitnego i wyzywającego. A spotkała grupę prymitywnych istot, którym miała pomóc w rozwoju i drugą grupę, która momentami niewiele różniła się od pierwszej. Czas jak zawsze wykazał się zaskakującą elastycznością, jakby skracając minuty w sekundy. Niezbyt chętnie wstała i po niedługim namyśle założyła prostą czarną suknię. Jedyną jaką zabrała ze sobą z Nibiru.



*****

Weszła do sali niezauważona… no może poza Hermesem, który uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła mu się tym samym, po czym starannie wybrała miejsce gdzie mogła usiąść nie niepokojona przez nikogo. Nie miała nic przeciwko rozmowie z większością z kolonizatorów, ale biorąc pod uwagę swój nastrój wolała spokojnie przeczekać do czasu przemowy Zeusa.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline