Magda zatrzymała drinka w połowie drogi do ust.
- Z duchami pytasz?? - Zamyśliła się chwileczkę, zapijając kolorowym napojem. Krótka przerwa zrobiła się dłuższa. Magda wzięła jeszcze jeden łyk napoju i z mocno udawaną troską w głosie odparła.
- Z duchami nigdy nic nie wiadomo. Zwykle są zwiastunami czegoś. Ale czego?? - Wzruszyła przy tym nad wyraz teatralnie ramionami. - Tego nie wiemy, na razie. ale szukamy. Być może chodzi o zbliżającą się koniunkcję planet.
Zabawa w klubie trwała w najlepsze. Zapcha perfum, potu, papierosów. Wszystko to razem i każde z osobna docierało do nozdrzy zgromadzonych.
Tu jakaś para namiętnie się całowała. Tam inna prawie weszła w siebie w tańcu. I pomyśleć, iż kiedyś walc wiedeński uważany była za nieprzyzwoity taniec. Czasy się zmieniają i moralność też.
Marek szukał ucieczki w twarzy Magdy. Niestety nie znalazł jej. Oko ciągle mu uciekło w stronę tańczącej pary tuż za adeptką. Dwie rzeczy rządzą tym światem. Są ze sobą ściśle połączone. Jak para, na którą co chwila spoglądał. Jak kochankowie. Może taniec tej dwójki nie był taki zmysłowy jak Weroniki i Karin, ale było w nim coś. Coś co sprawiało, że gorąco zalewało trzewia eteryty. Zresztą i drugie też. Bo Paweł też ich dostrzegł.