Wizja króla była przerażająca i niezwykle realna. Skontrastowana utopijna wizja z dramatycznym końcem wstrząsała. Dało się odczuć nawet odór płonących ciał. Historia upewniła Emila, że nie jest to sielankowy świat i ich misja jest poważniejsza niż początkowo podejrzewał. Sam władca nie wydawał się osobą groźną - wbrew zewnętrznemu wyglądowi. Już wtedy Schulz wiedział, gdzie będzie miał zamiar dołączyć.
W parku wciąż o tym myślał. Nie zwracał uwagi na uroki tego miejsca. Zasępiony, pogrążony wewnątrz siebie, nawet nie zauważył tej kobiety, która zaprosiła go na wieczorny bankiet. Ocenił ją wzrokiem i chciał odpowiedzieć, że owszem, ale nie ma czasu. Ona odeszła prędko z niewiadomej przyczyny. Sumienie Emila wypomniało mu niegrzeczne zachowanie wobec kobiet. Lecz to należy zostawić na potem. W tym momencie miał ważniejsze problemy. Podjął decyzję i postanowił zostać tutaj. Nie miał zamiaru wracać do świata, w którym czekał na niego ból. Została tam jeszcze jego matka, co stanowiło największy problem. Nie chciał, aby żyła sama, bez nikogo u boku. Musiał po prostu wybrać mniejsze zło.
Podszedł do reszty grupy, mijając te wszystkie słodkie zwierzątka.
- Nie wiem jak wy, ale ja tutaj zostaję - powiedział. - Jest jeszcze ktoś chętny pozamiatać w tym królestwie?
"Mag" był tutaj gorszy niż w rzeczywistym świecie. Z drugiej strony był jednym z nich. W pewien sposób musiał odnaleźć sposób do zyskania potęgi po tej stronie. Być może oni też zyskaliby potęgę na równi z nim. A jak wyglądała sprawa z tą niematerialnością królestwa? Czyli w tym momencie wszystko dookoła jest... tylko wizją? W jaki sposób oni mogą tu funkcjonować? Trudne pytania. Nie teraz jednak należy się nad nimi zastanawiać. Należy działać. |