Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2009, 01:57   #476
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Na zewnątrz chłód wieczora uderzył ponownie w Torina. Jeszcze niedawno był tutaj, ale krótka wizyta w karczmie spowodowała, że organizm łatwo przestawił się na ciepłe wnętrze i spokojną noc. Tymczasem przyszło mu iść za człowiekiem, który najwyraźniej nic sobie ze śledzenia nie robił. Zataczał się jak pijany, a po wyjściu na zewnątrz niemal upadł na ziemię. Przyklęknął tylko na kolano i zaraz wstał ponownie. Rozglądał się, ale jego oczy jakby nie widziały niczego. Gdzieś daleko po prawej Torin słyszał szamotanie po krzakach oraz krzyki walki. Możliwe, że to jeszcze efekty jego poprzedniej wizyty tutaj. Nieznajomy nic sobie z tego nie robił. Nie wiadomo nawet, czy coś słyszał. Zmierzał niepewnie w stronę krzaków jakby chciał jak najszybciej udać się tam za potrzebą.

W karczmie zaś Gustav postanowił sprawdzić, co z Torinem. Patrzył to na klapę w podłodze, to na drzwi, ale ostatecznie wygrała osoba towarzysza. Ruszył w tamtą stronę zostawiając dwie dziewczyny na czatach. Zieleńsza patrzyła na Gerdę nadal starając się pojąć to, co ona powiedziała. "Człowiek wygląda jak figurka, albo to figurka wygląda jak człowiek. Nie sposób tego stwierdzić, zatem mogą być tym samym. Ale ich figurka już się rozsypała. Odeszła... Coś tu się działo i nie było wiadomo, co takiego. Napastnicy w Heideck nie pojawili się przypadkiem i pewnie nie jest przypadkiem ich pobyt tutaj. Tylko czy..."

Chłód przeszedł Zieleńszej po plecach. Może to przez otwarte drzwi, przez które przechodził właśnie drwal a może świadomość, że tam, na dole, pod klapą coś się dzieje.
- Gerdo - powiedziała cicho - Gustav poszedł po Torina. Musimy mieć baczenie na tą klapę, póki oni nie wrócą. Dobrze. Dasz radę?
Gerda kiwnęła głową na znak, ze rozumie. Zaczęła się bać. Choć tak naprawdę, to teraz strach ściskał ją coraz bardziej. To, co było wcześniej, to tylko preludium. Gwar karczmy mówił, że nic się nie dzieje i wieczór mija jak zawsze. Tylko czy to jest prawda?

Gustav wyszedł na zewnątrz. Zobaczył w mroku oddalającą się małą sylwetkę Torina i majaczącą przed nim większy cień - prawdopodobnie tego mężczyzny, który wyszedł z dołu. Nie szedł w stronę wozów, tylko w zupełnie przeciwnym kierunku. Od strony wozów i terenów okolicznych słyszał zaś odgłosy walki lub szarpaniny. Coraz więcej woźniców oraz ich pomocników krzątało się wokół ognisk, każdy dzierżył w dłoni coś do walki. Torin spisał się na medal a efekt jego pracy nadal trwa. Czas się ruszyć, bo czas ucieka i Torin powoli niknął w mroku.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline