Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2009, 19:26   #3
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Powiew. Ten delikatny powiew powietrza był tak kojący i relaksujący. Był magiczny, niezwyciężony. Słońce jaśniutko świeciło. Było... było cudnie! Ptaki ćwierkały tak radośnie. Chce się żyć! Chce się... chce się latać wraz z nimi. Dosięgnąć po raz ostatni tych chmur. Chociaż jeszcze ten jedyny raz.
Wprowadzili go. Wprowadzili na sam środek polany zaraz za miastem. To bestialskie ukaranie przyciągnęło już sporo gawiedzi. Co oni w tym widzieli? Cierpienie współbrata tak ich radowało? Dawało im siłę? A może... może są tu od tak, dla zabawy.
Achrol stał na końcu tej linii skazańców. Stał i wyczekiwał na wyrok. Na to co co jest niesprawiedliwe. Wiedział jednak że jest z nim bóg.
Jedyny. On go tu doprowadził i powinien stąd oswobodzić. Powinien pomóc swojemu słudze. Powinien... przyjść? Przecież tak mu służył. Z takim zapałem karał tych bluźnierców. I co? Tak ma skończyć? Tak ma zakończyć swój skrzydlaty żywot?
Ktoś krzyczał, ktoś zemdlał. Archol miał to gdzieś. Miał ich gdzieś. Co oni go obchodzili? Oni, którzy są z nim tutaj są nikim i nikim dla niego pozostaną!
Przyszła i kolej na niego. Spojrzał im wszystkim w oczy. Spojrzał Gabrielowi. Spojrzał w oczy każdemu z gwardzistów którzy go otaczali. Uśmiechnął się. Ironicznie. Niech robią co chcą! Niech robią co do nich należy, ale i tak on tu wróci. Wróci a wtedy niech oni się lękają gniewu jego i jego Pana.
Ból przeszył go na wskroś. Był okrutnie bolesny ale Achrol poczuł że Jedyny da mu siłę by wytrwać.
Zaczął śpiewać. Śpiewać tak jak potrafił by uwielbić boga. Śpiewał do końca tej egzekucji. Byle by wytrwać! Byle by wytrwać!!!
Wytrwał. Poczuł jednak że czegoś mu brak. Czegoś mu brakuje. Takie samo uczucie jak wyleciał mu ząb u czuł że go nie ma. Takie same tylko... zdwojone stokrotnie.
Upadł. Upadł po tym jak ktoś go uderzył w twarz. Uderzył go tak mocno że krew trysnęła mu z warg. Leżąc płasko na ziemi wytarł brudną już ręką usta. Nie dane było mu długo tak leżeć. Został bestialsko podniesiony przez bestie. Poprowadzono ich do pojazdu który służył do podróży na "dół".
Co ich tam czeka? Czy jest tam aż tak strasznie? Jak przeżyją? A może wysyłają ich na pewną śmierć? Achrol nigdy, ale to nigdy nie słyszał żeby ktokolwiek prócz Posłańców wrócił z "dołu" z powrotem. Będę pierwszy.
"Będę pierwszy!"
Lecieli już. Szybko dotarli na miejsce. Za szybko. Gdy tylko drzwi się otworzyły ktoś wypchnął go na dół. Upadł. Upadł nie czując bólu. Było tu... miękko. Trawa! Wysoka i mięciutka trawa. Słońce! Chmury! Drzewa! Tu nie jest tak źle.
Rzucili im jakieś kurtki i słowo pożegnania. Ruda i młoda kobieta dzieląca taki sam los co on odkrzyknęła coś do nich. Nie wiedział co. Nie słuchał ich. Kurtkę leżącą na trawie olał. Nie ubierał się w "takie coś". Ubolewał nad tym że zabrano mu jego czarną szatę i miecz. Brakowało mu tych dwóch rzeczy.
Nagle odezwała się ruda.
"Jak ona miała? Asael...?"
- Dobra wiadomość jest taka, że połowa z nas potrafi zabijać. I że wszyscy mamy dość tych srok tam u góry.
"Czy oni myślą że będę z nimi przebywał? Czy oni tak naprawdę myślą?"
Byle się do niego nie zwracała! Byle tylko nic do niego nie powiedziała. Powiedziała.
"Co ciebie obchodzi czy coś śpiewałem czy nie? Co ciebie to obchodzi?! Echhh... dziwni oni są!"
Wgramolił się na pagórek. Tak to długo trwało! Ile by zaoszczędził gdyby miał skrzydła! Westchnął.
Na górze chciał rozejrzeć się po okolicy. Czy coś tam widać. Nic. Pustka. Tylko trawa i las. I to piękne słońce.
Znowu się odezwała Asael leżąc na trawie.
"Czy ona nie może się uciszyć?!"
- Jaki jest plan na przyszłość? Szukamy cywilizacji? Jakiejś małej na początek, hm?
Prychnął. Wystarczająco głośno by mogła dosłyszeć.
"Dlaczego oni sądzą że z nimi będę łaził? Może myślą że w kupie raźniej?! Toć to bzdura! Bujda i łgarstwo!"
Chciał już odejść. Chciał ruszyć w swoją stronę. Chciał odnaleźć coś bądź kogoś kto by mu pomógł wrócić tam na "górę". Został.
Został i spojrzał na całą tą "ekipę".
"Może nie będzie tak źle? Może nie są oni aż tak źli? Czas pokarze!"
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline