Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2009, 00:13   #34
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Nie jest dobrze... Nie jest dobrze... - jak mantrę powtarzał Hugo, drapiąc się jednocześnie po łydce, która nie wiedzieć czemu zaczęła pieruńsko swędzieć.
Pal licho, że siedział po pas w zimnej wodzie. Pal licho, że ta lodowata woda właśnie odmrażała mu siedzenie. Pal licho nawet, że gdzieś tam zasuwa na nich ze dwie dziesiątki wielgachnych brzydali z paskudnymi buźkami. Najgorsze było to, że wśród nich jest ten, któremu walnął kamieniem pod kolano. To musiało boleć i ork pewnie urwie mu za to głowę.
A gdyby go tak przeprosić? - zastanawiał się.
W sumie był to jakiś pomysł, ale niziołek szybko zmarkotniał.
Przecież nie znam orkowego - stwierdził ze smutkiem.

- W takim razie trzeba je wszystkie pokonać - Hugo wypiął mężnie pierś. Naraz przyszła mu do głowy jedna myśl. Na tyle natrętna, że wydarł się na całe gardło w kierunku brodatego Groba.
- Grooob! Grooob! - darł się jak najgłośniej potrafił.
- Wyślij jeźdźca! Trzeba ostrzec faktorię! Muszą wiedzieć o orkach w dolinie! - wykrzyczał. - I może podeślą nam jakąś pomoc... - dodał już ciszej, spoglądając z coraz większą obawą na zbliżających się zielonoskórych.




Wozy pozostające na brzegu od strony wylotu z doliny były już ustawione. Karawana Groba była całkiem przyzwoicie zdyscyplinowana, co mogło decydować o przeżyciu podczas tak niebezpiecznych podróży.
Woźnice i najemnicy ściskali w garściach wszelakiego rodzaju broń miotającą, nie zapominając o solidnym kawałku żelaza pod ręką, w razie gdyby doszło do walki wręcz. Ta wydawała się raczej nieunikniona.

Niziołek, chowający się za burtą jednego z wozów i dodatkowo za workiem z obrokiem dla koni ciągnących wozy, usłyszał, jak sędziwy krasnolud cedzi przez zaciśnięte zęby:
- No chodźcie, zielone pokraki... Zobaczycie, jak twarde do zgryzienia są wozy Groba... - powoli zaczął podnosić rękę w górę, by w odpowiedniej chwili dać znak do rozpoczęcia ostrzału. Lata doświadczeń sprawiły, że zdawał sobie sprawę, że nie będzie czasu na przeładowanie broni.


 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline