Droga do Talagbar należała do tych spokojniejszych, a co za tym idzie nudnych. Brog większość czasu przedrzemał. Karawana była liczna i dobrze strzeżona. Jednak przy takiej masie ludzi obrona musiała być koordynowana. Mieli i tropicieli i zwiadowców i mnóstwo par oczu lepszych od tych krasnoluda, do wypatrywały zagrożenia.
Brog tedy drzemał przekonany, że w razie ataku z pewnością się o nim dowie i będzie miał okazję się rozruszać, bo żeby ich napaść nie starczyło, by wszak kilkunastu łotrów, ale siły znacznie poważniejsze. Zatem i dla niego by starczyło. Niestety nikt się nie kwapił do ataku i tak upływały w podróży kolejne leniwe dni, aż nawet krasnolud co jakiś czas musiał zeskakiwać z wozu, by się nieco przejść. Nudził się do tego stopnia, że zaczął rozglądać się po współtowarzyszach podróży w poszukiwaniu kogoś do próbnej walki. Z miejsca odrzucił wszystkich prócz wojowników, których fachowym okiem potrafił odróżnić od reszty. Z tej grupy usunął kobiety, gdyż duma nie pozwalała mu z nimi walczyć. Żadna zasługa w wypadku zwycięstwa, a hańba w razie porażki. Odłożył na bok wszystkie elfy, których mało kontaktowy styl walki i ciągłe uniki były mało zabawne, jak na jego gust.
Pozostało mu do wyboru kilku ludzkich osiłków i dwa krasnoludy, z którymi podczas postojów odbywał treningowe potyczki do pierwszej krwi. Dość szybkou zbierała się koło nich spora grupka kibiców i jak to bywa przy takiej okazji zaczęto zawierać zakłady. Brog postanowił wtedy zorganizować zawody pięściarskie. W szranki mógł stanąć każdy kto wpłacił wpisowe 10 sztuk złota. Ten kto by wygrał miał zgarnąć całą pulę. Zgłosiło się ośmiu chętnych. Krasnoludowi nieźle szło, aż nadział się w finale na rosłego łysola, który jak na człowieka miał pary w łapie tyle co niejeden ork.
Walka była ciężka i Brog zarobił kilka sierpowych, po których zaczęło mu się robić ciemno przed oczyma i wtedy los się do niego uśmiechnął. Pojedynek przyszło obejrzeć dziewczyna ponoć nawet całkiem ładna i łysol, jak kompletny idiota zapatrzył się na nią odsłaniając gardę. Przez moment Brog, aż nie mógł uwierzyć w jego głupotę. Nie zastanawiając się jednak długo wyprowadził piękny prawy prosty na żuchwę cymbała i posłał go na deski, a ściślej na klepisko. Tak oto na czysto zarobił 70 sztuk złota i zaciągnął dług wdzięczności u dziewczyny. Jak się później okazała miała na imię Araia. Dowiedział się zaś tego, gdy wręczał jej 20 sztuk złota w zamian za mimowolną pomoc. Dziewczyna nie była zbyt ładna jak na jego gust i Brog zupełnie nie rozumiał dlaczego ludzie i elfy ślinią się na jej widok. W dodatku była chuda, że aż litość brała, ale była całkiem miła i krasnolud też starał się być miły, wiec całkiem sympatycznie im się rozmawiało.
Tak oto w końcu karawana dotarła do celu podróży i Brog mógł praktycznie za nic zgarnąć wynagrodzenie za ochronę. Nad ranem zasiadł z innymi do jajecznicy i nie marnując czasu na gadanie zaczął zapełniać swój brzuch pochłaniając zatrważające ilości jadła. Z całej gromady z jaką tu przybył została ich tylko siódemka. On, Araia, elfi wojownik i ludziska. Jakaś tropicielka, magiczka, magik i szemrany typ. Tyle się o nich dowiedział jak dotąd.
Zapijając śniadanie drugim piwem przysłuchiwał się rozmowie miejscowego z Eliotem, tym magiem. Chłopaki zaczęli się targować, a Olle przy tym łgał jak pies. - Nie chrzań Karalsan. Wydobycie idzie pełną parą, a kopalnia jest czynna. Ciągle wózki z urobkiem wyjeżdżają na powierzchnię, a krasnoludzcy górnicy są twardzi nie mniej niż ludzcy wojownicy, ale niech Ci będzie. Baldurskim targiem po 60 sztuk złota na łeb i wszystko co znajdziemy dla nas. – stwierdził beknąwszy dostojnie, bo jajecznica na boczku popita piwem wreszcie się przyjęła.
Wyciągnął potężną rękę do Ollego. - Przybij i idziemy choćby zaraz.
Brog nie pytał reszty o zdanie wychodząc z założenie, że skoro już tu są, to nie po to by żreć i zbijać bąki , ale i by coś zrobić.
Spojrzał w zamyśleniu na kompanów : - Wrogami się zajmę, ale do pułapek ktoś będzie potrzebny. Złodziej jakiś, albo włamywacz jak wolą by ich nazywać. Falkon ty mi na takiego o lepkich paluchach wyglądasz. Na pułapkach się znasz ? A ty Eliot ? Słyszałem, że magicy też potrafią co nieco wykryć . Erytrea ? Może Ty coś potrafisz przydatnego ? Ja pójdę na szpicy z wykrywaczem. Elfy za mną i nie pałętać mi się pod toporem. Reszta jak tam chcecie, ale z tyłu kto bystry by się przydał. Może Martha ? Co chudzinko ? Kolejność teraz musimy ustalić, bo w korytarzu na zmiany może nie być miejsca.
Krasnolud nikogo nie zamierzał obrażać i w swoim mniemaniu nikt nie powinien czuć się dotknięty. Po prostu był bezpośrednim osobnikiem, który mówił co myśli.
Odłożył kufel nabijając fajkę i uśmiechnął się pod wąsem. - O ile kopalnia wyłoży te 420 sztuk złota dla nas. W siedmiu równych częściach jeśli łaska.
Wkrótce otoczył go siwy, tytoniowy dym i Brog zaczął nucić całkiem czystym basem. Nasze serca są jak zmrok
nasze myśli są jak cień
nasze chwile są jak rok
nasze noce są jak dzień …
Sam nie wiedział skąd zna tą piosenkę, ale znał ją od tak dawna, że nie pamiętał od kiedy. |