Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2009, 23:22   #48
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Popołudnie kiepsko się zaczęło. Najpierw jej spóźnienie potraktowano jako normalne zachowanie operowej divy. Reżyser i producent spektaklu Tom Olderson co prawda machnął ręką na przeprosiny zdyszanej Olimpii, która z powodu tłoku na ulicach wysiadła z dorożki dobre 200 metrów przed Covent Garden i przebiegła cały ten odcinek, ale potem trudno było nie usłyszeć jak mamrotał pod nosem, znowu i te primadonny. Olimpia nigdy dotąd się nie spóźniła i czuła się urażona tym uogólnieniem. Kilka miesięcy punktualności nie starczyło żeby przebić się przez stereotypy.

Potem było jeszcze gorzej. Nie sięgała głębi swych zwykłych dolnych rejestrów, nie wyśpiewała żadnych elektryzujących wysokich tonów.

A gdy zepsuła wysokie C w łatwym „Salut a la France”, zaraz po arcytrudnej arii dla Tonia cudownie wykonanej przez Rubiniego, poczuła jak po policzkach płyną jej łzy. I choć próbowała powstrzymać drżenie ramion, nie na wiele to się zdało. Nie zapobiegła rozdzierającym serce myślom, że jest po prostu dobrą śpiewaczką. Dobrą, nie wybitną. Mimo, że ma dwadzieścia cztery lata i jest u szczytu swoich możliwości.

Niestereotypowe zachowania czasem są niemożliwe. A jeden fałszywy dźwięk może być powodem rozpaczy.
Piękna śpiewaczka uciekła do garderoby.


Najpierw rozległo się pukanie a potem w drzwiach pojawiła się głowa Oldersona, i po chwili reszta jego korpulentnej sylwetki. Reżyser miał zafrasowaną minę.
Opera, którą uwielbiał Paryż nie musiała okazać się sukcesem w Londynie. Choć Tom Olderson nie szczędził pieniędzy by tak się stało. Ale jak powtórzyć francuski sukces, gdy najpiękniejsza aria opery nosi tytuł „Salut a la France”? Tom nie był jednak ryzykantem. Postawił na odtwórczynie tytułowej roli, talent Giuli i urodę Olimpii oraz … zaakcentował rewiowo – komediowy charakter dzieła. Niestety śpiewaczki nie zgodziły się wystąpić w zaproponowanych przez niego strojach.

Olimpia unikała wzroku mężczyzny.
- Proszę mi wybaczyć. – Starała się przybrać spokojny wyraz twarzy - Zaraz wrócę. Za dużo ostatnio pracowałam.
- Ależ nie ma czego wybaczać. Zajrzałem tylko sprawdzić czy wszystko w porządku. I powiedzieć, że zarządziłem tygodniowa przerwę w próbach. Wszyscy są zmęczeni – uśmiechał się dobrodusznie popisując się wyjątkowym u siebie taktem.
- Dziękuję – Olimpia aż rozjaśniła się na tę nieoczekiwaną uprzejmość.
- Przemyślałam kwestię kostiumu – powiedziała nagle -Zgadzam się wystąpić w spodniach.
Olderson ukłonił się szarmancko. I cicho wycofał z garderoby.

Wychodząc uśmiechał się z triumfem. Tego Olimpia Emmanuella Grisi niestety już nie widziała.

***

Gdy wróciła do domu w salonie czekał na nią otworzony kosz.
- Musiałem otworzyć, żeby się nie udusił – powiedział stojący sztywno obok kosza lokaj – Od trzech godzin pilnuję stabilność tej … przesyłki, Madame.
Zaciekawiona otoczeniem przesyłka zaszczekała do Olimpii.
- Nie dałeś mu nawet wody? – Olimpia nie była pewna czy w głosie służbisty Karola dźwięczało rozbawienie czy lekkie zdenerwowanie.
- Dałem – mężczyzna pokrył się rumieńcem – Proszę mi wybaczyć, że ruszałem bez pozwolenia.
Śpiewaczka z trudem zachowała powagę.
- Wybaczam. Wspaniale się spisałeś Karolu. Jesteś już wolny, poproś tylko kucharkę o jakieś mięsko dla potwora.
- Mięsko też dałem, Madame.

Kiedy lokaj odchodziłł psiak zdecydował się mu towarzyszyć. Całkiem zgrabnie wydrapał się z koszyka i zaczął poszczekiwać. Olimpia z przyjemnością wzięła niesfornego czworonoga na ręce. Miała ochotę wtulić twarz w jego biały puch. Ale maleństwo bezzwłocznie zaprotestowało przeciw ograniczeniu wolności … obsikując dziewczynę. Odsunięte na odległość ramion, poza suknią zniszczyło i perski dywan. Oczywiście skutek był taki, że szczeniak z miejsca zyskał sobie sympatię śpiewaczki. Olimpia lubiła bezczelne stworzenia i nic nie mogła na to poradzić. I to, mimo, że piesek okazał się suczką.
- Jesteś przepiękna – śmiała się do białej kulki.

W drzwiach lokaj obrócił się jeszcze na chwilę. Na bladych policzkach, wciąż kwitły mu wielkie rumieńce.
- Mówiłem do niej Pusia. Trzy godziny. Wydaje mi się, że już reaguje.

Olimpia lubiła psy duże, ciemno umaszczone i wyglądające groźnie. Obdarowano ją chińskim shih tzu. Który w dodatku reagował na imię Pusia. Nic dziwnego, że nie dała rady pohamować wesołości. Zaniosła się serdecznym śmiechem. Takim, od którego później bolą mięśnie brzucha i twarzy. I który powoduje, że służba szepcze po kątach, że młodsza pani Grisi jest trochę nieobliczalna.

Każdy dzień ma wiele oblicz.

Zaś biedna Pusia zastygła bez ruchu przytulona do piersi Olimpii, nie wiedząc, czego może teraz się spodziewać. Zachowania Olimpii i dla niej były jeszcze zagadką.

Bilecik panna Grisi zobaczyła pół godziny później, gdy już przebrana w peniuar poszukiwała informacji o nadawcy. Przez chwilę gniewnie obracała karteczkę w palcach.
- To przecież nie twoja wina – powiedziała w końcu do dokazującego na jedwabnej pościeli szczeniaka
Będziemy udawać, że jesteś od tajemniczego wielbiciela.
Podarta wizytówka trafiła do kominka.

***

Wieczorem Olimpia siedziała na łóżku, obłożona starymi listami. Poszukiwania trwały i trwały. Zmogły Pusię, która zasnęła na stosiku starej korespondencji, śniąc zapewne o ciekawszych zabawkach niż stare, pożółkłe kartki. A Olimpia w końcu znalazła - list Giuditty do Giuli.

To zawsze przychodzi z wiosną. Wraca do mnie w snach. Starczy, że na moment zamknę oczy, a rozpościera się przede mną widok miasta. Blask jego murów wielokrotnie wyższych od Zamku Sforzów, znowu mnie oślepia, tak, że bardziej domyślam się niż widzę posągi olbrzymich rycerzy drzemiących w marmurowych wykuszach.
Czuję ten sam strach, co wtedy. Hrabia M kładzie dłoń na mojej szyi, a ja nie wiem, co przeraża mnie bardziej. Ten dotyk, czy widok rozpościerający się aż po horyzont? Trwamy tak w milczeniu wiele minut. Wiatr dmie w żagle, łódź musi płynąć z wielką szybkością, ale mury nie zbliżają się ani na trochę. W końcu zaczyna brakować mi tchu, hrabia opuszcza wtedy rękę i pyta, czemu płaczę.
Boję się mu powiedzieć, że myślę, że oszalałam.
Więc odwracam się, patrzę w jego niebieskoszare oczy i nagle wiem, co chcę zrobić. Kłaniam się trochę niezręcznie niczym debiutantka na swoim pierwszym balu i całuję palce, które przed chwilą delikatnie gładziły mój kark. I mówię, że chcę z nim zostać na zawsze.
Wiem, moja droga wiem. To niebezpieczny sen. Nie da się przenieść do świata ze snów. Nie istnieje miasto z białego marmuru. Stalowe, gigantyczne statki nie unoszą się w powietrzu. Hrabia M nie zginął w pojedynku, broniąc mego honoru.
Nie ma goblinów ani elfów.


I drugi zaadresowany do samej Olimpii. Wtedy Olimpia myślała, że dygresje siostry są próbą ucieczki od choroby.

Przeczytałam dziś w gazecie, ze w Londynie zwodowano metalowy okręt – pisała w liście Giuditta – Zawsze to jakiś postęp. Chciałabym doczekać chwili, kiedy i na niebie pojawią się takie statki. Albo, chociaż lotnicy, unoszeni na wielkich skrzydłach stalowych konstrukcji. I zamiast dorożek po ulicach miast będą jeździć lokomobile.
Widziałam takie miasto.
We śnie, w którym mój list wypluła z siebie maszyna stojąca w Twojej sypialni, niemalże w chwili, w której go napisałam.


A kiedy znalazła niewielką akwarelkę podniecenie Olimpii sięgnęło zenitu.
Zerwała się z łóżka nie bacząc na fakt, że obudzi swoją przyszłą przyjaciółkę. Po chwili już tachała korytarzem wielki kufer. Teraz nie chodziło już o Lucy. Panna Grisi wybierała się do krainy elfów.

- Madame? – wyglądało jakby rumieniec zastygł na policzkach Karola od tej chwili sprzed kilku godzin. Olimpia nawet nie poprawiła zsuwającego jej się z ramion jedwabnego szlafroka.
- O, dobrze, że nie śpisz. Wyjeżdżam z samego rana. Dopilnuj proszę, żeby powóz był gotowy.
- Pomogę Pani – lokaj w końcu dał radę opuścić wzrok.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline