Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2009, 21:42   #422
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Drow zmienił się w tygrysa. Tygrys skoczył, machnął, ciachnął, zrobił dwa piruety i salto. Dosłownie walczył jak w cyrku. Poskakał sobie i tyle go było widać. Jedynie dogorywające trupy nieszczęsnych strażników leżały na ulicy. Ciepło powoli się z nich sączyło. Coraz większe kałuże krwi pokrywały posadzkę.
- Brrrrr... gdyby tak zaatakował nas... Dużo rys na zbroi musiał bym naprawiać... szaleniec.
Widok martwych mężczyzn, zabitych w tak krótkim czasie, nie był pocieszający. Na szczęście nie było im dane długo oglądać ich ciała. Zostali zaproszeni. Na obiad.

Mało który normalny człowiek zapraszał krasnoludy na obiad. Chyba, że obiad składał się z piwa, gorzałki i piwa. I chciał coś od karzełków. Jednak taki zaszczyt być zaproszonym do takiej rezydencji, na taki obiad... No normalnie szczęka, a trzeba dodać, ze zbolała trochę po ostatniej podroży ku ziemi, opada!

Krasnolud usiadł tak jak go pobratymiec poprosił. Bardzo mu to odpowiadało. Przynajmniej ktoś kto był w stanie mu dorównać, a nawet przewyższyć - czas pokarze - w wymyślaniu i wypełnianiu toastów.

Oczy szybko przebiegły po stole. Wymamrotał tylko po khazadzkiemu: "Ale nie macie kiełbasek z elfa..." po czym chwycił kawałek mięsiwa. Było nawet... wyborne. Karczek smażony, krwisty z dodatkiem jakiegoś czerwonego sosu. Piwo, miód, gorzałka, sery, jajka i mięso. Dużo tego. Jednak żołądki dwarfów są pojętne i jedzenie powoli ubywało ze stołu.

- Da się cosik poradzić, coby wlaszki pełne sie zrobiły?
- Oczywiście!
- Dobrze goda! Polać mu! I innym tysz! Za zdrowie kamratów z brodami i... a niech wam choć raz bedzie... i uszyma długimi na łokcie! Nu to co? Chluśniem bo uśniem!

Zabawa trwała. Ulfger tylko pomyślał jeno: "Jak to dobrze, ze ni ja płoce!", po czym czarny wilczur wskoczył do środka sali.
- Blacker! Druhu ty mój! Dobrze skacze! Nalać mu! Gdzieś ty się podziwioł czyrny bar.. wilczurze! Daj pyska! Tu co? Chceta ten proch? A nu tak... Polać mu to mu się język na pywno rozwiąże! Nu, chyżo.

Sielankę rozproszył ryk smoka i wrzask tłumu. Wszyscy jak jeden mąż doskoczyli do okna. Jedni tylko bardziej chwiejnie. Ich droga była znacznie dłuższa, lecz tor ten sam. Czy jakoś tak. Mimo to krasnal obaczył na własne łoczeta jak smok dewastuje miasto. Szczególnie wieżę magów.
- Ech... Ci "faceci" w spódnicach znów co przywołali... zostawata im to... Zaraz, skóra smoka znacznie droższa od tygrysiej. Do tego zęby, kości, wątroba, serce, kupa... znaczy się kupa mięsa... to niezła sumka się uzbiera... Tu co idziem? Mój urgrosh dawnoi smoczej krwi nie upił. Jakby się tak głębiej zastanowić, to chyba jeszcze prawiczek jest w tej sprowie. Ja lecę, bo najsmaczniejsze kąski zabiorą. Bywaj kochany paniczu, Dzięki za dobry obiad. Kto chce łuskę smoka? Za mną!
I wyszedł na ulice szukać przeznaczenia.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline