Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2009, 23:51   #477
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin wciąż podążał za celem jaki sobie obrał, niełatwo się poddawał, lecz w miarę jak oddalał się od karczmy, każdy jego krok stawał się coraz mniej pewny, drżący. Mało brakowało, aby począł drżeć cały i zataczać się jak nieznajomy.
Światła bijące od ogniska woźniców i drzwi karczmy stawały się coraz bledsze. Chłopak zwolnił, niby pozwalając oddalić się śledzonemu na bezpieczną odległość, w rzeczywistości nie mogąc zmusić się na dalsze kroki.

Z boku słyszał pohukiwania woźniców. Niby dalekie, a jednak zdało mu się iż niepokojąco bliskie. Ostatnim czego pragnął, to znaleźć się twarzą w twarz tak z łowcami, jak i ze zwierzyną. Wciąż jeszcze serce biło mu mocniej na wspomnienie ryku bestii. Może przypadkiem to dodało mu odwagi, bowiem wydało się, że słyszy odgłos kroków blisko siebie.

Nie odwrócił się, nie zobaczył twarzy idącego, a może jedynie wyimaginowanego człowieka. Krok wesołka nabrał jeszcze mocniejszej chwiejności. Tym razem z zamysłem udał pijanego, by tym w razie potrzeby wyjaśnić swoją wędrówkę w nocy, po chaszczach. Cały czas starał się nie spuszczać z oczu nieznajomego, przyśpieszył trochę, żeby nie zgubić go w gąszczu traw, który majaczył przed nimi.
 
Glyph jest offline