Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2009, 00:16   #11
Diriad
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Ekwipunku? Mówisz, jak jakiś poszukiwacz przygód z tych różnych gier RPG, nie wiem czy kiedyś grałeś…I co, chcesz walczyć ze złymi Smokami i ratować piękne księżniczki? Nie wiemy nawet jak zareagują ludzie. Ale z drugiej strony, nie mamy wyboru, nie będziemy przecież żyć w lesie

- RPG? Nie, nie słyszałem. Słyszałem za to o czymś takim jak Słownik Języka Polskiego* i wykorzystałem jego znajomość żeby nie rozdrabniać się na szczegóły. Ale, oczywiście, mogę wymieniać n rzeczy, których potrzebujemy, a nie mamy, i zająć tym następne pół godziny – Diriaelowi bynajmniej nie spodobał się ton Kurta.

„Boże, czyżby to był jeden z tych, którzy zawsze mają rację i nie zgadzają się z niczym co nie padło z ich ust? Świetnie…”

Wdech. Diriael zrobił krótką pauzę i kontynuował.

- To może bez dalszych animozji, co? Właśnie dlatego, że nie możemy przewidzieć reakcji ludzi, stwierdziłem, że najlepiej, żeby „cywilizacja” była mała. Nie rzucać się do miasta w morze ludzi, tylko spróbować znaleźć jakąś wioskę, czy coś takiego.

* * *

- Chciałeś powiedzieć – co TY zepsułeś! Ja nie zbudziłam nawet śpiącej myszy! Ledwo się ocknął, a już z pretensjami!

- Chwila, chwila, chwila zaczął Diriael, po czym zwrócił uwagę, że oczy zdecydowanej większości ze skrzydlatych były zwrócone na nich. Zrobił kilka kroków w bok i ściszył głos tak, żeby rozmowa rzeczywiście toczyła się we dwoje. – Jak to: ‘nie zbudziłaś’? Masz na myśli, że nie sprowokowałaś straży?

- W żadnym wypadku – odpowiedziała cierpko Ebriel.

- W takim wypadku to by nie miało sensu. Może tak – ja wszedłem w samym środku budynku, z dala od jakichkolwiek wejść – tam patrole nawet się nie szwendają. Nie ma opcji, żeby w jakikolwiek sposób mnie nakryli. A z twojej strony jak to wyglądało?

- U mnie było podobnie. Bez problemu dostałam się do biura Pistis. Na nikogo się nie natknęłam ani nie wzbudziłam żadnego hałasu. Dopiero wracając wpadłam na grupę strażników. Stali na środku korytarza, jakby na coś czekali... Myślisz, że oni nie byli tam przypadkowo tej nocy?

Diriael zamilkł na chwili w konsternacji.

- Skoro było tak, jak mówisz… W jednym miejscu mogliby się trafić, ale nie w dwóch różnych. Poza tym też miałem wrażenie, że wiedzą czego chcą. Ale nikt nie wiedział o tej akcji! Absolutnie nikt… - znów zrobił chwilę pauzy. - …tylko Quantum.

- Nie! To niemożliwe! Sugerujesz, że wsród nas mógłby być zdrajca! Przecież znamy się już tyle lat... Musi być jakieś inne wytłumaczenie...

- Nic nie sugeruję – skwitował Diriael. – Rozważam tylko możliwości. Też nie wyobrażam sobie, żeby którekolwiek z nas mogło to zrobić. No i: co dokładnie, tego też nie wiemy – przetarł ręką czoło, jakby miał nadzieję, że to pozwoli mu odnaleźć prawdziwe, sensowne rozwiązanie. – Jakieś inne pomysły?

Ebriel się zamyśliła. Po paru minutach ciszy powiedziała:

- Nic mi nie przychodzi do głowy...

- Ech… Obawiam się, że mnie też nie. Jeszcze coś wymyślimy. Dowiemy się.

I wtedy Ebriel i Diriael złączyli swoje lewe ręce i zakreślili nimi okrąg, po czym prawymi rękami przecięli go w taki sposób, by zakreślić literę Q. Żeby dopełnić „firmowy” gest Quantum, powinni teraz wirując wzlecieć na kilka metrów w powietrze, jednak to nie było im już dane. Zamiast tego Diriael poklepał Ebriel po ramieniu.

* * *

Tymczasem Asael w jakiś sposób sprowadziła sokoła, z którym najwyraźniej porozumiała się w pewnym stopniu. Espello zobaczył to kątem oka, po czym podążył za skrzydlatą, która właśnie ruszyła na wschód.
Nie widział powodu, dla którego miałby tego nie zrobić.


---------------------------------------------------


* a w każdym razie ojczystego – jakim by on nie był.
 
__________________
Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit!
Diriad jest offline