Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2009, 12:24   #547
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
***


Coś paliło ją od środka. Coś szarpało, nie dawało spokoju. Czuła, jakby całe jej ciało płonęło żywym ogniem, spalającym jej duszę. Chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła wypowiedzieć ani słowa. Ciało odmawiało jej posłuszeństwa, a umysł nie potrafił ogarnąć tego, co się działo. Czasem zapadała w miękką nicość i te krótkie chwile przynosiły błogosławione ukojenie. Nie wiedziała jednak jak długo to trwa, ani co się z nią wówczas dzieje.
Czasem odzyskiwała świadomość umysłu, nie potrafiła jednak się kontrolować – próbowała krzyczeć, wołać pomocy, otworzyć oczy, wstać. Na próżno jednak. Zupełnie, jakby jej jaźń i ciało były dwiema odrębnymi wyspami, nie mającymi ze sobą kontaktu.

Czasem wyczuwała czyjąś obecność. Ktoś się nią opiekował, ale dookoła było również kilka nieprzyjaznych dusz, których aury potrafiła wyłapać z otoczenia. Podświadomie wyczuwała zagrożenie. Ale była ta jedna jasna istota o czystym sercu, która stawała się jedyną opoką w tym marnym stanie między życiem a śmiercią. Próbowała się jej łapać, próbowała na nią wpłynąć. Czasem wydawało jej się, że udało się jej połączyć jakąś drobną nicią świadomości z tą istotą. Krzyczała wtedy z całych sił – usłysz mnie, poczuj mnie!
Czasem zaś przenosiła się znowu w przeszłość. Czy to były sny? Czy projekcje? Czuła jednak, że nie jest tam sama. Jakby w jej ciele był ktoś obcy, jakby ktoś patrzał jej oczyma, przemawiał jej ustami. A jednak była to ciągle ona,
Selena. Widziała znowu ukochanego Kylvena, swoją małą Mailynn. A potem... potem wszystko wróciło! Czarna mgła! Czarna mgła pochłaniająca wszystko i wszystkich! Za chwilę dopadnie również ją i tę, która była tu równocześnie z nią! Musi ochronić swoich ludzi, musi coś zrobić, musi! Skok... a potem powrót... i nie ma już nic. Nie zostało już nic.

***

Ogarnął ją ból. Ból tak wielki, że nie potrafiła nawet oddychać. Próbowała łapać powietrze, lecz czuła się tak, jakby jej płuca zalane były wodą. Uzmysłowiła sobie, że właśnie w pełni odzyskała jedność między swym ciałem, a duszą. Próbowała się kurczowo łapać tego, co było pod ręką, jakby to miało ją ocalić. Czy to już koniec? Czy to musi się tak skończyć? Nie. NIE! To dopiero początek! Nie spocznie, póki nie dowie się, co się stało z jej rodziną, przyjaciółmi, ze wszystkimi Tei'ner! Nie spocznie, póki nie rozprawi się z czarną mgłą, póki nie pokona podłego thana, póki nie ocali
Zuath no'ma, póki nie odnajdzie ukochanej córki i jedynego mężczyzny swego życia! Ku chwale Zivilyn! Ostatnim, niemal przedśmiertnym wysiłkiem woli, wymówiła pradawną inkantację. Jeśli bogini nie wysłucha jej prośby, wszystko zostanie stracone! O Zivilyn, największa i najlepsza Matko, usłysz mój głos!



***

[ukryj=Aurora Borealis]Selena przycupnęła gdzieś niemal na dnie świadomości Fosth'ki. Była skołowana i lekko przestraszona. Przed chwilą niemal umarła, później odłączyła się od ciała, a teraz bez pytania rozpanoszyła się w umyśle nieznanej kobiety. To było dziwne i niemal mistyczne uczucie – oglądać świat oczyma innej istoty. Jednak tu była bezpieczna, mogła nabrać sił, przemyśleć wszystko i obrać jakąś strategię. Utrata ciała, choć ocaliła jej istnienie, miała tę jedną wadę, że bez materii niewiele mogła zdziałać. Przynajmniej na razie. Potrzebowała kogoś innego, kogo mogłaby obdarzyć swoją mocą i wiedzą. Czy ta kobieta się do tego nadaje i czy zechce jej pomóc? Kim byli jej towarzysze, od których biła wroga aura? Czego chcieli w lesie Tei'ner i dokąd zmierzali? A jeśli są sługami thana?[/ukryj]



[ukryj=Sayane]Selena przycupnęła gdzieś niemal na dnie świadomości Fosth'ki. Była skołowana i lekko przestraszona. Przed chwilą niemal umarła, później odłączyła się od ciała, a teraz bez pytania rozpanoszyła się w umyśle nieznanej kobiety. To było dziwne i niemal mistyczne uczucie – oglądać świat oczyma innej istoty. Jednak tu była bezpieczna, mogła nabrać sił, przemyśleć wszystko i obrać jakąś strategię. Utrata ciała, choć ocaliła jej istnienie, miała tę jedną wadę, że bez materii niewiele mogła zdziałać. Przynajmniej na razie. Potrzebowała kogoś innego, kogo mogłaby obdarzyć swoją mocą i wiedzą. Czy ta kobieta się do tego nadaje i czy zechce jej pomóc? Kim byli jej towarzysze, od których biła wroga aura? Czego chcieli w lesie Tei'ner i dokąd zmierzali? A jeśli są sługami thana?[/ukryj]

Obserwowała ich z rosnącym niepokojem. Czwórka nieznajomych, z których troje emanowało wyraźną, negatywną aurą. Ich uczucia budziły w niej odrazę. Śmierć Tei'nerki nie obeszła ich wiele. Była dla nich obcą istotą, jednak to nie usprawiedliwia pogardliwego stosunku mrocznych elfów i niezdrowej fascynacji tą śmiercią. Obojętność i chłód kapłana również wydał jej się koszmarny. Jego dusza była ciemna, pogrążona w goryczy, przepełniona śmiercią, którą niemalże czcił. Odrażający był to widok, gdy po jej ziemi wędrowała taka grupa, roztaczając wokół siebie aurę nienawiści i mroku. Niegodni byli stąpania po lesie Tei'ner! Coraz bardziej przekonana była, że ma do czynienia z wrogami, a nie sprzymierzeńcami. Jednak najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że wśród tak osobliwej grupy podróżuje ona – czarodziejka, jedyna jasna istota w tym towarzystwie. Tylko ona przejęła się odejściem nieznajomej, tylko ona przejawia jakieś wyższe uczucia. Nie wyglądała na więźnia, lecz dobrowolnego kompana tej drużyny, co było dziwne i bardzo zastanawiające...

***


[ukryj=Aurora Borealis]Pierwsze godziny spędzone gościnnie w innym człowieku Selena spędziła na obserwowaniu, słuchaniu i nabieraniu sił. Musiała jak najwięcej dowiedzieć się nie tylko o nowych towarzyszach, ale także o swojej nowej sytuacji. Znajomość podstawowej teorii dotyczącej egzystowania samej duszy była zupełnie czym innym, niż znalezienie się w takiej sytuacji. Zastanawiała się, czy może porozumiewać się z Fosth'ką, albo czy będzie na tyle silna, by przejąć jej ciało w swoje panowanie? Ile ta symbioza będzie ją kosztowała?[/ukryj]

[ukryj=Sayane]Pierwsze godziny spędzone gościnnie w innym człowieku Selena spędziła na obserwowaniu, słuchaniu i nabieraniu sił. Musiała jak najwięcej dowiedzieć się nie tylko o nowych towarzyszach, ale także o swojej nowej sytuacji. Znajomość podstawowej teorii dotyczącej egzystowania samej duszy była zupełnie czym innym, niż znalezienie się w takiej sytuacji. Zastanawiała się, czy może porozumiewać się z Fosth'ką, albo czy będzie na tyle silna, by przejąć jej ciało w swoje panowanie? Ile ta symbioza będzie ją kosztowała?[/ukryj]

Tei'nerka pochłonięta swoimi myślami, dylematami i problemami, dopiero teraz zorientowała się dokąd udała się cała ta dziwna kompania. To jej dom - Miee'sitil.


[ukryj=Aurora Borealis]Obserwowała wymarłe miasto oczyma czarodziejki. Wyczuwała kłębiące się w jej głowie pytania.

Selena nie chciała być zbyt natarczywa, wszak nie miała pojęcia co kobieta może zrobić, gdy nagle ktoś obcy zacznie mieszać jej w głowie. Musiała jednak wypróbować swój wpływ na nią, zobaczyć jej reakcje. Poza tym musiała się czymś zająć, czymkolwiek, co odciągnie jej myśli od jej przyjaciół, rodziny i wszystkiego, co tu się wydarzyło, a co gryzło jej serce i duszę. Gdy Fosth'ka weszła do jednego z drzew Vallen, Obrończyni posłała jej delikatny impuls, swoje własne wspomnienie – wygląd przyszpitalnej apteki sprzed całego tego koszmarnego zajścia. Starzec stojący za ladą przywitał ją uśmiechem, zaprezentował swoje towary – świeże, pachnące zioła i nowe księgi. Palące się kandelabry oświetlały wszystko przyjemnym, złotym światłem. Lecz trwało to ledwie uderzenie serca i po chwili wszystko zrobiło się szare, smutne i opuszczone. Przyglądając się wewnętrznej reakcji czarodziejki, Selena posłała do niej jeszcze jeden impuls, tym razem wyraźne zaproszenie, zachętę – weź, zobacz, dotknij, powąchaj, przeczytaj, spróbuj, posmakuj! Była ciekawa czy w ten sposób, delikatnie i z dystansem, będzie mogła wpłynąć na kobietę i pokierować ją do jakiegoś działania. Czekała cierpliwie i obserwowała jej poczynania...[/ukryj]

[ukryj=Sayane]Obserwowała wymarłe miasto oczyma czarodziejki. Wyczuwała kłębiące się w jej głowie pytania.

Selena nie chciała być zbyt natarczywa, wszak nie miała pojęcia co kobieta może zrobić, gdy nagle ktoś obcy zacznie mieszać jej w głowie. Musiała jednak wypróbować swój wpływ na nią, zobaczyć jej reakcje. Poza tym musiała się czymś zająć, czymkolwiek, co odciągnie jej myśli od jej przyjaciół, rodziny i wszystkiego, co tu się wydarzyło, a co gryzło jej serce i duszę. Gdy Fosth'ka weszła do jednego z drzew Vallen, Obrończyni posłała jej delikatny impuls, swoje własne wspomnienie – wygląd przyszpitalnej apteki sprzed całego tego koszmarnego zajścia. Starzec stojący za ladą przywitał ją uśmiechem, zaprezentował swoje towary – świeże, pachnące zioła i nowe księgi. Palące się kandelabry oświetlały wszystko przyjemnym, złotym światłem. Lecz trwało to ledwie uderzenie serca i po chwili wszystko zrobiło się szare, smutne i opuszczone. Przyglądając się wewnętrznej reakcji czarodziejki, Selena posłała do niej jeszcze jeden impuls, tym razem wyraźne zaproszenie, zachętę – weź, zobacz, dotknij, powąchaj, przeczytaj, spróbuj, posmakuj! Była ciekawa czy w ten sposób, delikatnie i z dystansem, będzie mogła wpłynąć na kobietę i pokierować ją do jakiegoś działania. Czekała cierpliwie i obserwowała jej poczynania...[/ukryj]
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 09-04-2009 o 12:29.
Milly jest offline