Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2009, 16:08   #39
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Wysoka kwota, którą otrzymali od kapłana szczerze go zdziwiła. Spodziewał się zapłaty ale takie ilości złota bez wątpliwości oznaczały kłopoty. Nic w życiu nie otrzymywało się bez pracy - Tyle zdołał nauczyć się przez ostatnie lata. Do tej pory nie natrudzili się zbytnio, oznaczało to, że otrzymane złoto, bez wątpienia, zmusi ich jeszcze, by zapracowali na nie w przyszłości.

Słowa kapłana nie do końca do niego dotarły ale rozumiał, że tak ważna relikwia z pewnością mogłaby przyciągnąć uwagę niebezpiecznych ludzi, których tak obawiał się towarzyszący im w podróży kapłan. Gustav starał się przypomnieć sobie, czy w ostatnich dniach nie dostrzegł kręcących się wokół nich podejrzanych osobników ale nikt nie przychodził mu do głowy.

Wspomnienie o karczmie naturalnie zdobyło jego aprobatę. Wszak sam zaproponował to parę godzin temu w baraku. Był to jego pierwszy pobyt w Mieście Wilka, więc nie miał w tej materii żadnych preferencji. Ostatni Kropla brzmiała dobrze. Żołniersko.

Podróż przez biedne dzielnice miasta przebiegała spokojnie. Nadal szli zwartą, uzbrojoną grupą, więc nie zdziwił go fakt, że nikt nie próbował ich zaczepiać. Od czasu do czasu na ich drodze pojawiały się mniejsze grupy rzezimieszków ale nawet ich chamskie mordy nie mogły równać się ze srogą facjatą khazadzkiego kompana. Schodzili, więc grzecznie z drogi, rzucają za nimi tylko ciche, przeplatane przekleństwami, komentarze.

Wydarzenie z dzieciakiem i drabami wyrwało go z zamyślenia, w którym pogrążył się idąc przez monotonny miejski krajobraz. Zanim zdążył zareagować, Martin ruszył już dzieciakowi na pomoc, wykrzykując coś o mutacjach i kolegialnej misji. Gustav nie wątpił w inteligencje czarodzieja ale wykrzykiwanie o mutacji w takim miejscu i po ostatniej bitwie, mogło mieć efekt odwrotny od zamierzonego. Nie zdziwiłby się gdyby "uratowanego" dzieciaka odnaleziono parę dni później zwęglonego na jakimś naprędce przygotowanym stosie. Ale było już za późno na inne rozwiązania. Nawet jeśli dzieciak był złodziejem, to siniaki pokrywające jego ciało, świadczyły o tym, że otrzymał już odpowiednią karę. Stanął więc wyprostowany za czarodziejem, eksponując swój rynsztunek. Miał nadzieję, że mag z Kolegium i uzbrojony ochroniarz starczą, by draby zrozumiały powagę sytuacji i zrezygnowały z katowania malca. Gdyby jednak ich dwoje nie wystarczyło, był gotowy zawołać resztę grupy, by i ci błysnęli orężem. Nie powinno być to jednak konieczne.

Gdy konflikt w alejce został już zażegnany, ruszył dalej do karczmy. Karczma jak to z karczmami bywa, nie okazywała oznak kryzysu. Ludzie zgodnie z szynkową tradycją, lali się po mordach, uprawiali hazard i pili na umór. Gustav prawie się wzruszył. Poczuł się jak w domu. Zręcznym ruchem ominął bijących się rzezimieszków i uradowany wstąpił do jaskini alkoholowych rozkoszy.

Zasiadł na wolnym miejscu, pokazując ruchem ręki, by przyłączyła się do niego i reszta kompanii. Gdy stół był już zajęty i pewne było, że żaden ze stojących obok person nie rości sobie do niego praw, poluzował pas z bronią i zdjął z ramienia rusznicę. Następnie zaczął rozglądać się po sali, podziwiając jadło zamówione przez innych gości i szukając wzrokiem czegoś odpowiedniego dla siebie. Zdecydowanie miał ochotę na tłuste, porządnie wysmażone mięsiwo i kawał apetycznie wyglądającego sera, który zauważył na stole pobliskich karciarzy. Do tego parę kufli zimnego, pienistego piwa. "Życie potrafi być piękne" - pomyślał, rozczulając się. Nie mógł już dłużej wysiedzieć, a w zasięgu wzroku nie było żadnej wolnej dziewki służebnej. Wstał więc i ruszył do młodszego barmana.

- Witajcie Gospodarzu! - odparł z uśmiechem, opierając się o ladę - Ja i moi kompanii jesteśmy po wielce trudzącym wojażu i zechcielibyśmy zasmakować serwowanych tu frykasów ale coś nikt nie chce nas obsłużyć... - zrobił krótka pauzę, patrząc się na barmana wymownie - Wielce z tego powodu jesteśmy zasmuceni i pomału zaczynamy rozważać wydanie naszych ciężko zarobionych pieniędzy w innym przybytku...

- Więc, jeśli by to było możliwe, zechciejcie przysłać do nas jakieś uczynne, urodziwe dziewczę z jadłem i piwem, a my wam się odpowiednio odwdzięczymy w brzęczącej walucie.

- Swoją drogą - zawahał się, chłonąc zapachy dochodzące z kuchni - Niech od razu przyniesie dla mnie kufel piwa i gar tej przedniej zupy, którą tu czuję. Pachnie iście jak nektar bogów! Nie wiem kogo tam zatrudniacie w kuchni ale jestem prawie pewien, że płacicie mu za mało! - uśmiechnął się i ruszył w stronę stołu.

A i jeszcze coś - zawrócił znów do zniecierpliwionego już lekko barmana - Macie tu jakąś balię z wodą? Jak już mówiłem, długa droga za nami i coś czuję, że mój przyodziewek nadaje się już tylko do wabienia trolli. Nie będziemy tu raczej nocować ale ucieszyłbym się z możliwości przepłukania paru rzeczy na zapleczu. Oczywiście zapłacę, cobyście się nie czuli pokrzywdzeni.

Po załatwieniu wszystkich spraw z barmanem, ruszył z szerokim uśmiechem do stołu. "To będzie piękny wieczór" - pomyślał, niemal czując już na języku cierpki smak piwa.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 09-04-2009 o 16:44.
Tadeus jest offline