Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2009, 08:06   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czemu akolita nie chciał, by ktoś coś mówił na temat niebezpieczeństwa związanego z obrazkiem? Tego Gotfryd nie wiedział. I niezbyt wiele go to obchodziło. On swoje zrobił - przekazał ostrzeżenie, reszta nie była jego sprawą.
Ruszył za akolitą.

Sądząc po wyglądzie drzwi do skarbca oraz wyglądzie strzegących skarbca strażników niezłe bogactwo kryło się we wnętrzu. I była duża szansa, że każdemu z członków ich grupki przypadnie troszkę więcej, niż obiecane przez Mablunga trzy korony.

Do środka rzecz jasna ich nie wpuszczono. Jedynie akolita, który symbolem jakimś poświecił w oczy strażnikom, dostąpił tego zaszczytu.
Z drugiej strony... Lepiej było nie oglądać tych stosów złota, jeśli rzecz jasna złoto w stosach tam leżało. Równie dobrze mogły to być pozamykane kuferki. W każdym razie widzieć dużo złota i nie móc po nie sięgnąć, to raczej nie mogło być najprzyjemniejsze...

Akolita wrócił wreszcie, a w ręce Gotfryda z brzękiem posypały się złote korony.

Dwadzieścia pięć - pomyślał zaskoczony.

Nie tylko on, bo i na twarzach pozostałych malowało się zaskoczenie wysokością nagrody, którą dostali tylko i wyłącznie za mały spacer.
Gdyby wszystkie zlecenia były tak łatwe i finansowo korzystne... Żyć i nie umierać.

Gdy Mablung ruszył w stronę magazynu, będącego ich tymczasową kwaterą, Gotfryd obrócił się do Martina i odpowiedział na jego propozycję.

- Coś zjeść i wypić... To dobry pomysł, chociaż ceny z pewnością niskie nie będą. Mamy jednak wszyscy dość złota, by bez żalu stracić parę groszy na odrobinę przyjemności. A panienka ładna... To też jest coś, co oczom przyjemność sprawić może. I nie tylko oczom - uśmiechnął się. - Na mnie panna posażna z pewnością nigdzie nie czeka, ale to nie znaczy, że innych mam unikać. Z szynku do tego magazynu pójdziemy. Dach nad głową, a i nad dalszymi planami zastanowić by się można w spokoju.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-03-2009, 15:17   #32
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
Brat Ezekiel po rozmowie z Ojcem Mortenem poszedł zaczepić pierwszego lepszego strażnika.
-Wybaczcie Bracie, że zawracam Wam głowę, lecz zostałem do Was odesłany przez Ojca Mortena. Mam nadzieję, że udzielicie mi odpowiedzi na pewne pytania. Otóż dowiedziałem się od przełożonych o rozkwitającym w mieście plugawym kulcie chaosu. Wiecie coś może na ten temat? Chciałbym również pokornie prosić o jakąś wolną celę w tym pięknym przybytku sigmaryckiej wiary. W mieście jakiś czas muszę zostać, a obawiam się, iż moje skromne fundusze nie wystarczą na korzystanie z dobrodziejstw karczmy. Czy mógłbym zatem skorzystać z uprzejmości świątyni?
Wygłaszając ten zaiste długi monolog pokazuje strażnikowi swój medalion.
Niech mu się nie wydaje, że jestem byle młokosem, który zawraca mu dupę pierdołami.
Gdy strażnik udzieli akolicie satysfakcjonujących odpowiedzi, ten żegna się słowami:
-Sigmar zapłać za Waszą nieocenioną pomoc. Bywajcie Bracie. Niechaj Sigmar będzie Wam światłem pośród ciemności...
 
Petros jest offline  
Stary 28-03-2009, 17:08   #33
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Drzwi do skarbca świątynnego zamknęły się z hukiem za bratem Edwardem. Po chwili otworzyły się i zakonnik zaczął rozdawać złote monety. Każdemu po równo...

Jedna... Dwie... Trzy... Cztery...

Z każdą kolejną monetą twarz Varla coraz bardziej promieniała.

Dwadzieścia trzy... Dwadzieścia cztery... Dwadzieścia pięć...

Ostatnia moneta z brzękiem wylądowała w jego nastawionych dłoniach.
Dwadzieścia pięć złotych koron, toż to ogrom bogactwa. Sigmarze niech Ci będą dzięki. Varl zwrócił oczy ku niebu w dziękczynnym geście. Jeszcze raz z niedowierzaniem spojrzał na pieniądze i zaczął upychać je w sakiewce.

Gdy wychodzili ze świątyni nie omieszkał złożyć datku. W końcu teraz było go na to stać. W ofiarnej puszce wylądowało z brzękiem kilka miedzianych monet.

-Nie żałuję, długouchy. Ale jest jeszcze jedna sprawa, którą należy zakończyć – wysłuchał słów elfa i spojrzał na niego spode łba.
Teraz to do lasów się wybierasz, a nas tutaj ostawisz bez zapłaty, którą żeś obiecał. Takoś to sobie wykombinował, parchu.
- Kwestia tych trzech koron, któreś obiecał za wejście do świętego przybytku. Czyżbyś zapomniał?

Na wspomnienie karczmy Varlowi błysnęły oczy. Tak dawno porządnie nie popił. Tak dawno nie koił swoich smutków w alkoholu. Potrzebował tego, jak powietrza do oddychania. Potrzebował się upić. Upić do nieprzytomności i choć na chwilę zapomnieć. Obrazy z dzieciństwa znów mignęły mu przed oczami. Aż się wzdrygnął...
Nieobecnym wzrokiem spojrzał na towarzyszy stojących na świątynnych schodach.
- Tak... Karczma... Chodźmy się napić... - powiedział cicho.
 
xeper jest offline  
Stary 29-03-2009, 11:34   #34
Anzaku
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dwadzieścia pięć złotych koron!- Scharm był bardzo zadowolony z tak dużej ilości złota. Już dawno nie miał w sakiewce tak dużej ilości złota.

No i gdzie to wielkie zło, które niby miało nam zagrażać. Teraz tylko znaleźć jakąś dobrą karczmę i dobrze się napić. Będzie musiał tylko uważać żeby nie wydać wszystkiego od razu.

Gdy z ust Mablunga padło słowo "barak" Scharm wzdrygnął się. Na myśl o smrodzie jaki tam panuje robiło mu się nie dobrze. Nie uda się na żaden spis ludności. Zaśnie pewnie gdzież z jakimiś kobietami w tawernie i ominie cały ten spis. I tak nie zamierzał zostawać tutaj dłużej niż na jedną noc. W końcu Scharm postanowił, że gdy spędzi upojną noc w karczmie uda się wraz z resztą towarzyszy w podróż.

"Ten spis jest prowadzony dla bezpieczeństwa miasta." Scharm miał gdzieś bezpieczeństwo tego miasta. Zaraz i tak go tu nie będzie.

Dość gadania. Idziemy do karczmy!- rzekł do reszty towarzyszy. Tam moi drodzy towarzysze odpoczniemy po tej jakże trudnej pracy.- powiedział ironicznie Scharm.
 

Ostatnio edytowane przez Anzaku : 29-03-2009 o 11:36.
 
Stary 31-03-2009, 22:59   #35
 
Ghosd's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znany


Gnordi nie tracił czujności przemierzając korytarze świątyni, cały czas szukał podejrzanego zachowania, jakiegoś znaku pokazującego prawdziwą naturę kapłanów. Jednak rozczarował się, nic podejrzanego się nie stało, nie dostał okazji roztrzaskania czerepu kultysty, czy orka.

Mimo pierwotnego zawodu ucieszył się niezmiernie na widok pieniędzy danych im przez kapłana. Jednak ciągle zachowywał czujność.
"Coś tu na prawdę strasznie śmierdzi..."

Gdy padł pomysł pójścia do karczmy Gnordi od razu na niego przystał.
-Nie ma to jak łyk czegoś mocniejszego po tak męczącym dniu... Aa właśnie, kto to miał coś do mojej urody?
 
Ghosd jest offline  
Stary 31-03-2009, 23:49   #36
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu


Czarodziej spojrzał na krasnoluda i spieszył się by sprawę wyjaśnić.
-Ja mówiłem o twojej urodzie. Jak widzisz jestem człowiekiem. Z tego faktu wynika inny. Preferuje przedstawicieli własnego gatunku płci przeciwnej. Ty jesteś nie człowiekiem i nie kobietą, więc odpadasz na całej lini.
Będzie, że się czepiam. Ale nikt nie będzie zarzucał komuś z mego rodu braku honoru.
-Te trzy złote korony mieliśmy dostać gdybyśmy nic od kapłanów nie dostali. Dostaliśmy dwadzieścia pięć. Więc o dwadzieścia dwie korony więcej, nasz elficki przyjaciel nie jest nam winny żadnych pieniędzy.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 05-04-2009, 23:34   #37
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację


Po krótkim rozeznaniu się wśród miejscowych lokali, zgodnie postanowiliście wybrać się do gospody o jakże optymistycznej nazwie „Ostatnia Kropla”. Wszyscy, z wyjątkiem Mablung i Ezekiela, ruszyliście w stronę południowo-wschodniej części miasta na posiłek i napitek. Podróż była bardzo podobna do wcześniejszej, jednak tym razem wędrowaliście mniejszymi uliczkami, a i ludności było mniej. Wędrowaliście także bliżej ciemniejszych zaułków miast. W pewnym momencie minął was dzieciak, biegnący z czymś w ręce i skręcił w jeden z takich zaułków. Rozpychając się łokciami w tłumie, biegło za nim dwóch osiłków i gniewie pokrzykiwali na niego po imieniu. Gdy mijaliście uliczkę w którą skręcili, zauważyliście że jest ślepa. Osiłki przyparły do muru dzieciaka i lżyły z niego okropnie. Jeden z nich złapał go za gardło i podniósł do góry jak piórko. ( wszelkie wasze reakcje i ruchy proszę o wysyłanie na gg albo PW, zgodnie z kolejnością waszych wiadomości, będę aktualizował ten wpis.) Z pewnością był to częsty widok w takich wielkich miastach, jednak w tym zdarzeniu było coś oburzającego.

Martin jako pierwszy zwrócił swoim towarzyszom na to uwagę. Nie trwało długo zanim podjął decyzję.
- Panowie, nie godzi się patrzeć bezczynnie. Komu honor i dobro bliskie sercu, pomóżmy! - zwrócił się do drużyny i sam ruszył w ciemny zaułek z wyciągniętym mieczem. Wymówił pewne słowa pod nosem i wykonał kilka gestów dłońmi. Jak na razie osiłki nie zwróciły na niego uwagi. Jego broń zaczeła świecić a po ulicy rozbrzmiał nagły huk, który zatrzymał okolicznych ludzi. Najwazniejszym jednak było zwrócenie uwagi zbójów, którzy przestali kopać chłopaka i spojrzeli z przerażeniem na nieznaną postać, której świecąca broń nie pozwalała na rozpoznanie rysów twarzy. Momentalnie zbladli uświadamiając sobie, że mają do czynienia z czarodziejem.
-Panowie, reprezentuje kolegium magii. Ten o to chłopiec jest nan niezwykle potrzebny do badań. Jest dotknięty specyficzną i niewidoczną mutacją chaosu. Nie możemy pozwolić by ludzie dotknięciu chaosem w sposób niewidoczny wałęsali się po mieście. Musi iść z mną w celu badania - zakończył naukowo, pozostawiając napastników w osłupieniu spowodowanym jego nagłym pojawieniem się. Jeżeli któryś z nich myślał o postawieniu się czarodziejowi, to szybkie wsparcie Gustava i Gotfryda w pełnych rynsztunkach, szybko wybiło im to z głowy. Jeden z nich splunął w kierunku dziecka i ruszył ze swoim towarzyszem w stronę wyjścia z zaułku. Mijając grupę nie podejmowali żadnych groźnych ruchów, tylko jeden z nich przechodząc obok Martina wysyczał:
- Nie wiecie z kim zadarliście - i nie odwracając głowy ruszyli w strone centrum miasta. Zbiegowisko, które utworzyło się dookoła także się rozeszło. Dzieciak z trudem podniósł się i także ruszył ku wyjściu. Stanał przed Martinem. W jego oczach szkliły się łzy. Nagle, zupełnie bez powodu, kopnął czarodzieja w goleń i przebiegł obok niego. Zgabnie ominął wszelkie próby złapania go nurkując pod waszymi rękoma. Gdy był już daleko krzyknął:
- Jestem dziewczyną, jełopie - po czym "chłopak"-dziewczyna pokazała wam język i znikneła w tłumie. Zero sprawiedliwości i podzięki dla bohaterów. Ten świat schodzi na psy.

Gdy dotarliście na miejsce, niebo powoli stawało się pomarańczowe. Na ulice wyszli latarnicy i zaczęli zapalać latarnie. Budynek jest drewniany, a wzmacniają go ciemne belki. Na szyldzie widnieje symbol szubienicy. Przed wejściem stoi jeden, potężnej postury ochroniarz, a do lokalu co chwile wchodzi ktoś albo wychodzi. Z wnętrza wydobywa się muzyka i pijackie okrzyki. W pewnym momencie wychodzi dwójka wyglądająca na pospolitych oprychów. Gdy tylko stanęli na drodze zaczęła się walka. To mogło świadczyć, albo o autorytecie karczmarza, bądź jego ludzi, albo jego broni, skoro ci „dżentelmeni” postanowili rozwiązać swój problem na zewnątrz.
Wnętrze nie różni się niczym od pospolitych gospód w małych miasteczkach. Krótki przedsionek oraz duża sala główna to jedyne pomieszczenia dostępne dla gości. Gospoda jest na poziomie niższym niż ulica, dlatego panuje tutaj większa wilgoć i zimno. Na ścianach wiszą kaganki, jedyne poza świecami na stolikach źródła światła. Stolików i krzeseł jest mnóstwo, w tym większość nie zajęta. Wasze wejście nie zwróciło większej uwagi. Najwyraźniej ostatnio pojawiło się tutaj już kilka takich grup podróżników. Zauważyliście, że w jednym z rogów ustawione są dwa większe stoły. Otoczone są sporą grupą ludzi, siedzą jednak tylko dwie i żywiołowo o czymś dyskutują. Reszta lokalu zajmuje się sobą pijąc, grając w karty czy w kości. Barmanów jest dwóch. Jeden młody a drugi stary. Przy kontuarze znajduje się jeszcze mnóstwo wolnego miejsca. Zapasy za nim nie wskazują na jakikolwiek kryzys.

Brat Ezekiel.

Po krótkiej rozmowie ze strażnikiem, ten sam akolita co wcześniej zaprowadził cię do małej celi o iście spartańskich warunkach. Drewniane łóżko, miska z wodą pod małą imitacją lustra, coś na wzór szafy na szaty kapłańskie i brak okna. Tylko jeden kaganek rozświetlał mrok celi. Tym razem uczeń Sigmara giął się w głębszych pokłonach i zostawił ciebie samego w sali, byś mógł się spokojnie przygotować do spotkania. Miał do Ciebie przyjść wkrótce i zaprowadzić do jednego z Wielebnych. Mogłeś ze spokojem oczyścić się po ciężkiej podróży w misce z wodą i w spokoju się przebrać i pomodlić. Za oknem zachodziło już słońce.
W końcu przygotowany do spotkania, ruszyłeś oświetlonymi korytarzami w kierunku cel starszyzny i wyższych kapłanów. Otworzono ci drzwi i wprowadzono do bogato zdobionego gabinetu. Na podłodze leżał szkarłatny dywan z wzorem komety Sigmara w centrum. Na ścianach widniało wiele obrazów Imperatora, Wielkiego Teogonisty i Wielkiego Kanonika. Ściany były pomalowane na ciemno co przy niezbyt dobrym oświetleniu sprawiało mroczne wrażenie. W głębokim fotelu siedział niewysoki kapłan. Przed nim leżało wiele kartek, które przelatywał wzrokiem. Nie podnosząc go na ciebie rozpoczął rozmowę spokojnym, acz nurtującym i przenikającym do głębi głosem.
- Witaj bracie Ezekielu. Doszły mnie informacje, że czcigodny Zakon Oczyszczającego Płomienia. Chętnie usłyszałbym troche więcej o twojej świętej misji.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 09-04-2009 o 18:00.
Noraku jest offline  
Stary 08-04-2009, 13:49   #38
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze


Brat Ezekiel wchodząc do gabinetu ukłonił się kapłanowi i poczekał aż ten skończy mówić. Następnie odezwał się:
-Na wstępie muszę wyrazić podziw dla middenheimskiej świątyni. Piękna robota, winszuję...tym bardziej, że w Middenheim więcej jest wyznawców Wilka niż naszego Pana Sigmara-święte niech będzie Jego imię. Co do mojego zadania, to obawiam się, że nie jestem w stanie Wam go zbytnio naświetlić, bo i nawet nie ma czego naświetlać. Zakon podejrzewa, że w mieście rozkwitł plugawy kult wrogów Młotodzierżcy. Wiemy również, że wokół sprawy węszy Ordo Fidelis. Moim zadaniem jest przyjrzeć się sprawie i wysłać raport do Wielkiego Inkwizytora Crassiusa. Osobiście liczę na to, że uda mi się porozmawiać z jakimś Powiernikiem. Wówczas na pewno dowiem się więcej i dopiero wówczas sporządzę raport.
Zamilkł i spuścił głowę. Kaptur ma cały czas nałożony, jako że nowicjuszom zdejmować go niewolno (rzecz jasna tylko oficjalnie). Czeka teraz na odpowiedź Wielebnego Ojca.
"Mam nadzieję, że coś mi powie o Ordo Fidelis. Przydałoby się skontaktować z nimi. Póki co jednak lepiej zajmę się trochę sobą. Trzeba coś zjeść i się napić. Muszę nabrać sił."
 
Petros jest offline  
Stary 09-04-2009, 16:08   #39
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację


Wysoka kwota, którą otrzymali od kapłana szczerze go zdziwiła. Spodziewał się zapłaty ale takie ilości złota bez wątpliwości oznaczały kłopoty. Nic w życiu nie otrzymywało się bez pracy - Tyle zdołał nauczyć się przez ostatnie lata. Do tej pory nie natrudzili się zbytnio, oznaczało to, że otrzymane złoto, bez wątpienia, zmusi ich jeszcze, by zapracowali na nie w przyszłości.

Słowa kapłana nie do końca do niego dotarły ale rozumiał, że tak ważna relikwia z pewnością mogłaby przyciągnąć uwagę niebezpiecznych ludzi, których tak obawiał się towarzyszący im w podróży kapłan. Gustav starał się przypomnieć sobie, czy w ostatnich dniach nie dostrzegł kręcących się wokół nich podejrzanych osobników ale nikt nie przychodził mu do głowy.

Wspomnienie o karczmie naturalnie zdobyło jego aprobatę. Wszak sam zaproponował to parę godzin temu w baraku. Był to jego pierwszy pobyt w Mieście Wilka, więc nie miał w tej materii żadnych preferencji. Ostatni Kropla brzmiała dobrze. Żołniersko.

Podróż przez biedne dzielnice miasta przebiegała spokojnie. Nadal szli zwartą, uzbrojoną grupą, więc nie zdziwił go fakt, że nikt nie próbował ich zaczepiać. Od czasu do czasu na ich drodze pojawiały się mniejsze grupy rzezimieszków ale nawet ich chamskie mordy nie mogły równać się ze srogą facjatą khazadzkiego kompana. Schodzili, więc grzecznie z drogi, rzucają za nimi tylko ciche, przeplatane przekleństwami, komentarze.

Wydarzenie z dzieciakiem i drabami wyrwało go z zamyślenia, w którym pogrążył się idąc przez monotonny miejski krajobraz. Zanim zdążył zareagować, Martin ruszył już dzieciakowi na pomoc, wykrzykując coś o mutacjach i kolegialnej misji. Gustav nie wątpił w inteligencje czarodzieja ale wykrzykiwanie o mutacji w takim miejscu i po ostatniej bitwie, mogło mieć efekt odwrotny od zamierzonego. Nie zdziwiłby się gdyby "uratowanego" dzieciaka odnaleziono parę dni później zwęglonego na jakimś naprędce przygotowanym stosie. Ale było już za późno na inne rozwiązania. Nawet jeśli dzieciak był złodziejem, to siniaki pokrywające jego ciało, świadczyły o tym, że otrzymał już odpowiednią karę. Stanął więc wyprostowany za czarodziejem, eksponując swój rynsztunek. Miał nadzieję, że mag z Kolegium i uzbrojony ochroniarz starczą, by draby zrozumiały powagę sytuacji i zrezygnowały z katowania malca. Gdyby jednak ich dwoje nie wystarczyło, był gotowy zawołać resztę grupy, by i ci błysnęli orężem. Nie powinno być to jednak konieczne.

Gdy konflikt w alejce został już zażegnany, ruszył dalej do karczmy. Karczma jak to z karczmami bywa, nie okazywała oznak kryzysu. Ludzie zgodnie z szynkową tradycją, lali się po mordach, uprawiali hazard i pili na umór. Gustav prawie się wzruszył. Poczuł się jak w domu. Zręcznym ruchem ominął bijących się rzezimieszków i uradowany wstąpił do jaskini alkoholowych rozkoszy.

Zasiadł na wolnym miejscu, pokazując ruchem ręki, by przyłączyła się do niego i reszta kompanii. Gdy stół był już zajęty i pewne było, że żaden ze stojących obok person nie rości sobie do niego praw, poluzował pas z bronią i zdjął z ramienia rusznicę. Następnie zaczął rozglądać się po sali, podziwiając jadło zamówione przez innych gości i szukając wzrokiem czegoś odpowiedniego dla siebie. Zdecydowanie miał ochotę na tłuste, porządnie wysmażone mięsiwo i kawał apetycznie wyglądającego sera, który zauważył na stole pobliskich karciarzy. Do tego parę kufli zimnego, pienistego piwa. "Życie potrafi być piękne" - pomyślał, rozczulając się. Nie mógł już dłużej wysiedzieć, a w zasięgu wzroku nie było żadnej wolnej dziewki służebnej. Wstał więc i ruszył do młodszego barmana.

- Witajcie Gospodarzu! - odparł z uśmiechem, opierając się o ladę - Ja i moi kompanii jesteśmy po wielce trudzącym wojażu i zechcielibyśmy zasmakować serwowanych tu frykasów ale coś nikt nie chce nas obsłużyć... - zrobił krótka pauzę, patrząc się na barmana wymownie - Wielce z tego powodu jesteśmy zasmuceni i pomału zaczynamy rozważać wydanie naszych ciężko zarobionych pieniędzy w innym przybytku...

- Więc, jeśli by to było możliwe, zechciejcie przysłać do nas jakieś uczynne, urodziwe dziewczę z jadłem i piwem, a my wam się odpowiednio odwdzięczymy w brzęczącej walucie.

- Swoją drogą - zawahał się, chłonąc zapachy dochodzące z kuchni - Niech od razu przyniesie dla mnie kufel piwa i gar tej przedniej zupy, którą tu czuję. Pachnie iście jak nektar bogów! Nie wiem kogo tam zatrudniacie w kuchni ale jestem prawie pewien, że płacicie mu za mało! - uśmiechnął się i ruszył w stronę stołu.

A i jeszcze coś - zawrócił znów do zniecierpliwionego już lekko barmana - Macie tu jakąś balię z wodą? Jak już mówiłem, długa droga za nami i coś czuję, że mój przyodziewek nadaje się już tylko do wabienia trolli. Nie będziemy tu raczej nocować ale ucieszyłbym się z możliwości przepłukania paru rzeczy na zapleczu. Oczywiście zapłacę, cobyście się nie czuli pokrzywdzeni.

Po załatwieniu wszystkich spraw z barmanem, ruszył z szerokim uśmiechem do stołu. "To będzie piękny wieczór" - pomyślał, niemal czując już na języku cierpki smak piwa.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 09-04-2009 o 16:44.
Tadeus jest offline  
Stary 09-04-2009, 18:04   #40
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu


Udając się w stronę biedniejszej części miasta oddalał się od miejscowej siedziby kolegium magii. Sam fakt znajdowania się w pewnej stosunkowo dużej odległości od mistrzów dodawał otuchy. Lata w Altdorfskiej uczelni nauczały jednej podstawowej prawdy. Jeżeli nie ma cię w pobliżu czegoś do zrobienia to nie musisz tego robić. Takie podejście pozwalało uciec od dość przykrych obowiązków uczniowskich. Sama perspektywa odwiedzenia karczmy była niezwykle optymistyczna.
Z entuzjazmem ruszył przez coraz to gorsze miejsca w obrębie murów. Jednak kto byłby tak głupi by okraść bądź atakować maga oraz krasnoluda? Ryzyko kradzieży cennych koron zmniejszało ukrycie ich w różnych częściach szaty.
Marsz przez biedniejszą część miasta budził głównie obrzydzenie i litość. Oba spowodowane brudem okolicy. Jednak cel znajdował się dalej, a jak mawiał ojciec nie można się poddawać.
Znęcanie się nad dzieckiem niezależnie od przestępstwa jakie popełniło było czynem niegodziwym. Jako rycerz z rodu mającego kilkaset lat musiał coś zrobić. Po tylu chwilach gdy mówiono mu o etosie rycerskim nie mógłby wrócić do domu i spojrzeć na portrety czcigodnych przodków gdyby obojętnie przeszedł obok takiej sytuacji.
Zwycięstwo odnosi się przy użyciu minimum siły.
Stwierdzenie przypisywane dziadkowi postanowił zastosować w praktyce. Dwa wydawałoby się banalne czary połączone powinny dać efekt który przerazi oprychów znęcających się nad chłopcem.
Dwa krótkie zaklęcia w jednym o włos ominął go krok w stronę obłędu, jednak oba się powiodły.
Nie stracić inicjatywy
Przemówił do zszokowanych ludzi podatnych na sugestie. Mutacja chaosu, brzmi przerażająco. Oby myśleli, że mogą się zarazić, od razu oddadzą chłopca.
Może los chciał bym tu trafił. Wariujesz Martinie, przez te nauki wpadniesz w obłęd.
A niech to cholera, czyżby mój wzrok aż tak szwankował?
Rozmasował nogę.
Cóż, szlachectwo zobowiązuje do czynów chwalebnych. Nawet będąc niedocenionym.
Nie zrażając się ruszył do karczmy. Szkoda, że się nie powiodło zwerbować dziecka jako źródła informacji.
Będzie trzeba dorwać jednego od cienia i spytać się o rady.

Bójka przed karczmą nie poruszyła maga. Ot dwójka ludzi musi sobie definitywnie wyjaśnić pewne sprawy.
W środku jego zainteresowanie przykuła duża grupa przy jednym z stołów. Ciekawość skraca życie, ale trzeba spróbować coś zasłyszeć. Słysząc skromność zamówienia Gustawa postanowił sam się pofatygować, choć był to tylko pretekst.
-Zamówić coś komuś?
Poczekał na ewentualną odpowiedź i ruszył do barmana. Po drodze mijając dyskutujących i starając się przysłuchać ich rozmowie.
-Dobry dzień, niech bogowie patrzą na ciebie łaskawym okiem karczmarzu. Poproszę cię o tą strawę co tak dobrze pachnie, i kufel piwa.
Jeżeli ktoś powiedział mu czego by chciał zamawia i to. W drodze powrotnej znów przechodzi obok ludzi siedzących przy stole, znów próbując coś zasłyszeć.
-Więc panowie, dotarliśmy i nic do roboty nie mamy. Ma ktoś z was jakieś konkretne plany?
Zwrócił się do towarzyszy. Oraz wygodnie usiadł czekając na kogoś kto przyniesie coś do picia i jedzenia. Umyć się też by się przydało ale o tym po posiłku trzeba pomyśleć.
 

Ostatnio edytowane przez Matyjasz : 09-04-2009 o 19:31.
Matyjasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172