Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2009, 19:12   #81
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Marek zareagował jakoś chłodno na słowa wybawiciela. Niespiesznie schował SIG'a do kabury i załadował obrzyna. Trzymając go na wysokości biodra minął Klarę i stanął miedzy nią a drzwiami. Przyjrzał się przez dziury w nich żołnierzowi. Obrzyn był ewidentnie w niego wycelowany.
-Jestem porucznik Kostrzewski a Ty?
Nowoprzybyły zasalutował i jak na musztrze się przedstawił.
-Kapral Arwiński. Grom z drugiego korpusu obrony stolicy, oddziału "Ursynów" przeniesiony trzeciego dnia walk do oddziału "Centrum". Jestem jedynym który przeżył walki, zdobycie miasta oraz ucieczkę, sir!
-Spocznij żołnierzu.

Marek opuścił strzelbę wzdłuż prawej nogi tak aby w każdej chwili mógł ją poderwać do strzału.
-Sam zabiłeś te wszystkie potwory kapralu?
-Tak jest poruczniku. Były zbyt zajęte szturmowaniem pozycji kościoła. Najwięcej kłopotu zajęło mi zabicie drugiego kundla

-Za to należy Ci się awans kapralu, postaram się abyś go dostał jak trafimy tylko do dowództwa. Jesteś ranny? Mamy tu lekarza.
-Dziękuje poruczniku. Nie jestem ranny jednak od wczorajszego ranka nie miałem strawy w ustach

-Wejdź, może coś się znajdzie. Jesteś może samochodem? Mamy zamiar wybrać się do schronu awaryjnego.
Kapral wszedł z odłożoną bronią, za pas miał zatkniętą czapkę.
- Niestety nie poruczniku. Podróżuje bez pojazdu i chyba się zgubiłem bo cały dzień kręcę się mniej więcej w kółko
Marek omijając trupy podszedł do swego plecaka, wyjął z niego konserwę i rzucił kapralowi.
-Szybko zjedz, zaraz ruszamy. Kuchni nie mamy, rozpal ognisko z resztek ławki.
tymczasem żołnierz salutuje ci i otwiera konserwę. Zaczyna ją jeść łapczywie bez oginska. Rozgląda się dookoła i przełykając ostatni kęs.
- Niezła masakra. Mnóstwo trupów. One nie wyglądają jak te które zabijałem wcześnie...
Porucznik skinął głową i poszdł do psycholog.
-Zostań ze swoją córką w tym miejscu, to co jest w kościele nie jest widokiem dla dziecka. Nasz nowy towarzysz zje i opuszczamy kościół. Oddaj mi broń zrobię z niej lepszy użytek.
Kobieta trzęsącymi się rękoma oddała mu broń. Skinęła głową, widać było, że jest zdenerwowana. Przytuliła swoją córkę i zaczęła jej nucić jakąś kołysankę, mała Oleńka nuciła wraz ze swoją mamusią bawiąc się warkoczykiem. Marek wprawnie rozładował glocka i załadował naboje do pustego magazynka od SIG’a. Schował Obrzyna za pasek i ruszył do trupa norwega, wyciągnął pistolet z tłumikiem i strzelił trupowi w głowę.
-Nie chciałem by wstał.
Odkręcił i schował tłumik, pistolet z powrotem wylądował w kaburze. Powoli i metodycznie zaczął obszukiwać żołnierza. Niestety kamizelka kewlarowa była cała zakrwawiona, żołnierz nie chciał ryzykować zakażenia. AG3 i M4 wraz z nabojami wylądowały na podłodze.
-Krzysiek, Arwiński jak chcecie to się częstujcie.
USP wraz z kaburą wylądował symetrycznie do SIG’a. Zapasy podał Arwińskiemu.
-Głodny nie będziesz, radzę poczęstować się jeszcze karabinkiem. Jak wyglądały te stwory, które zabijałeś wcześniej?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline