Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-04-2009, 19:12   #81
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Marek zareagował jakoś chłodno na słowa wybawiciela. Niespiesznie schował SIG'a do kabury i załadował obrzyna. Trzymając go na wysokości biodra minął Klarę i stanął miedzy nią a drzwiami. Przyjrzał się przez dziury w nich żołnierzowi. Obrzyn był ewidentnie w niego wycelowany.
-Jestem porucznik Kostrzewski a Ty?
Nowoprzybyły zasalutował i jak na musztrze się przedstawił.
-Kapral Arwiński. Grom z drugiego korpusu obrony stolicy, oddziału "Ursynów" przeniesiony trzeciego dnia walk do oddziału "Centrum". Jestem jedynym który przeżył walki, zdobycie miasta oraz ucieczkę, sir!
-Spocznij żołnierzu.

Marek opuścił strzelbę wzdłuż prawej nogi tak aby w każdej chwili mógł ją poderwać do strzału.
-Sam zabiłeś te wszystkie potwory kapralu?
-Tak jest poruczniku. Były zbyt zajęte szturmowaniem pozycji kościoła. Najwięcej kłopotu zajęło mi zabicie drugiego kundla

-Za to należy Ci się awans kapralu, postaram się abyś go dostał jak trafimy tylko do dowództwa. Jesteś ranny? Mamy tu lekarza.
-Dziękuje poruczniku. Nie jestem ranny jednak od wczorajszego ranka nie miałem strawy w ustach

-Wejdź, może coś się znajdzie. Jesteś może samochodem? Mamy zamiar wybrać się do schronu awaryjnego.
Kapral wszedł z odłożoną bronią, za pas miał zatkniętą czapkę.
- Niestety nie poruczniku. Podróżuje bez pojazdu i chyba się zgubiłem bo cały dzień kręcę się mniej więcej w kółko
Marek omijając trupy podszedł do swego plecaka, wyjął z niego konserwę i rzucił kapralowi.
-Szybko zjedz, zaraz ruszamy. Kuchni nie mamy, rozpal ognisko z resztek ławki.
tymczasem żołnierz salutuje ci i otwiera konserwę. Zaczyna ją jeść łapczywie bez oginska. Rozgląda się dookoła i przełykając ostatni kęs.
- Niezła masakra. Mnóstwo trupów. One nie wyglądają jak te które zabijałem wcześnie...
Porucznik skinął głową i poszdł do psycholog.
-Zostań ze swoją córką w tym miejscu, to co jest w kościele nie jest widokiem dla dziecka. Nasz nowy towarzysz zje i opuszczamy kościół. Oddaj mi broń zrobię z niej lepszy użytek.
Kobieta trzęsącymi się rękoma oddała mu broń. Skinęła głową, widać było, że jest zdenerwowana. Przytuliła swoją córkę i zaczęła jej nucić jakąś kołysankę, mała Oleńka nuciła wraz ze swoją mamusią bawiąc się warkoczykiem. Marek wprawnie rozładował glocka i załadował naboje do pustego magazynka od SIG’a. Schował Obrzyna za pasek i ruszył do trupa norwega, wyciągnął pistolet z tłumikiem i strzelił trupowi w głowę.
-Nie chciałem by wstał.
Odkręcił i schował tłumik, pistolet z powrotem wylądował w kaburze. Powoli i metodycznie zaczął obszukiwać żołnierza. Niestety kamizelka kewlarowa była cała zakrwawiona, żołnierz nie chciał ryzykować zakażenia. AG3 i M4 wraz z nabojami wylądowały na podłodze.
-Krzysiek, Arwiński jak chcecie to się częstujcie.
USP wraz z kaburą wylądował symetrycznie do SIG’a. Zapasy podał Arwińskiemu.
-Głodny nie będziesz, radzę poczęstować się jeszcze karabinkiem. Jak wyglądały te stwory, które zabijałeś wcześniej?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 10-04-2009, 13:36   #82
 
Gadul's Avatar
 
Reputacja: 1 Gadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodze
Aiden Nie wiedząc co robić ruszył za Markiem po chwili, stukanie do drzwi ustąpiło, było słychać kilka strzałów a po tem stukanie i głosy za drzwi. Aiden nie wiedząc co robić czekał na dalszy bieg wydarzeń. Marek i Klara zeszli na dół, Marek otworzył drzwi i do środka wszedł kolejny żołnierz. Po dłużej chwili przedstawiania i rozmowy, Przybysz dostał coś do jedzenia i zaczął konsumować posiłek, Aiden widząc ze sytuacja się uspokaja zszedł na duł i zamknął pozostałości po drzwiach, odwrócił się do towarzyszy i powiedział: Widzę ze na razie sytuacja się uspokoiła ale nie zapomnijcie ze tylne drzwi są ciągle otwarte, musimy się zbierać jeśli można jak najszybciej i przydała by mi się jakaś bron jeśli ktoś ma zapasową a tak przy okazji jestem Aiden miło mi poznać, po chwili spojrzał gdzie znajduje się Piotr i po otrzymaniu broni ruszył w stronę Piotra.
 

Ostatnio edytowane przez Gadul : 10-04-2009 o 16:56.
Gadul jest offline  
Stary 10-04-2009, 16:00   #83
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Kapral podszedł do jednego trupa z konserwą w ręku. Butem odwrócił go na plecy i odwrócił się wykrzywiając twarz.
- Nie jestem jakimś wybitnym lekarzem medycznym, ani nie przyjrzałem się tym trupom, ale jestem pewien że są pomiędzy nimi widoczne różnice. Po pierwsze te są jakieś bardziej zielono-morskie. I śmierdzą gorzej. Poprzednie z którymi walczyłem wyglądały na "świeższe" dodatkowo każdy z nich miał jakiś ślad po ugryzieniu, czasami całkiem spory. Większość tych tutaj zdaje się nie mieć ran szarpanych, sir. - wypowiedź przeplatał już spokojniejszym spożywaniem drugiej porcji konserw. Przywitał się z Aidenem i resztą towarzystwa raczej milcząco ( zasalutował przy Krzyśku). Spojrzał na broń i odparł:
- Wole już moje pukawki. Aiden możesz wziąć jedną z tych, jakoś sobie poradze.
Krzysiek wziął AG3 i z ciekawością przyjrzał się jego budowie. Dodatkowa pukawa zawsze się przyda.

Na zewnątrz zaczynało powoli świtać. Ciemność nieba ustępowała powoli jutrzence. Promienie wschodzącego słońca odbijały się od śniegu i przenikały przez szyby. Ciężka noc ustępowała spokojniejszemu dniu. Złowrogi cień który zaległ dookoła jakby się rozproszył i wszyscy powoli uspokajaliście się. Nadchodził dzień podróży, która miała was zaprowadzić w zupełnie inne miejsce. Albo w miejsce bezpieczne, albo do drugiego świata. Oby to była ta pierwsza rzecz. Trzeba się było zastanowić jednak nad podstawami a mianowicie znalezieniem jakiegoś odpowiedniego środka transportu i może dodatkowych zapasów. Nie wiedzieliście co może was spotkać w bunkrze o ile tam dotrzecie.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 14-04-2009, 10:22   #84
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Marek popatrzył na Arwińskiego.
-Reasumując tamte zostały stworzone przez ugryzienie a te w inny sposób. Dodatkowo w okolicy musiała być spora liczba topielców i to takich świeżych bo ryby ich nie ponadgryzały. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, ktoś nie dawno utopił masę ludzi. Wniosek jest jeden trzeba szybko stąd spadać.
Porucznik rozejrzał się po reszcie.
-Idę poszukać jakiegoś środka transportu, kto chce może iść ze mną. Warunek jest jeden, każdy kto ze mną pójdzie zgadza się na moje przywództwo. W zamian doprowadzę Was do cywilizacji.
Kostrzewski podszedł do swego plecaka i zarzucił go sobie na ramię potem poszedł do bagażu psycholog spakował go i poszedł do kobiety.
-Wyruszamy. Gdy będziemy szli weź swoją córkę na ręce i zakryj jej oczy, sama też się nie oglądaj. Idziemy w kolumnie będziesz szła w środku.
Podał jej plecak i wrócił do reszty.
-Ruszamy ja idę pierwszy za mną Aiden, jeśli zdecyduje się pójść, dalej cywile a na końcu Arwiński i Krzysiek. Idziemy kolumną bo tak jest bezpieczniej, pytania?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 14-04-2009 o 10:53.
Szarlej jest offline  
Stary 17-04-2009, 08:09   #85
 
Gadul's Avatar
 
Reputacja: 1 Gadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodze
Aidenowi nie podobał się ten nagły wybór przywódcy lecz na razie musiał ustąpić, Obrócił się do Marka i powiedział: Ja rusze za tobą. Po czym oglądnął bron która dostał i Powiesił ja na ramie.,
 

Ostatnio edytowane przez Gadul : 18-04-2009 o 19:53.
Gadul jest offline  
Stary 19-04-2009, 14:28   #86
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Jako że psycholog, Klara i Piotrek nie zdecydowali się ruszyć z Markiem, Krzysiek postanowił zostać z nimi i bronić kościoła dopóki grupa nie wróci. Marek, Aiden i kapral Arwiński ruszyli w poszukiwaniu jakiegoś pojazdu i może trochę świeżej żywności. Na zewnątrz było zimniej niż w środku. Oddech zamieniał się w parę, a śnieg chrzęścił pod stopami. W sumie od dawna nie było tak srogiej zimy w Polsce, jak teraz. Na oko było gdzieś minus 15 stopni. Grupa nie przeszła daleko. Za rogiem kościoła napotkała dziwnego osobnika. Mimo zimna miał na sobie tylko czarne spodnie i czerwoną, skórzaną kurtkę. U pasa miał przytroczone dwa potężne pistolety, a na plecach wielki miecz. Jego włosy były niemalże tak samo białe jak śnieg. Stał z pochyloną głową. Marek trzymając cały czas broń w pogotowiu zapytał:
-Hej, Ty tam. Kim jesteś? - Aiden także przygotował broń. Kapral tylko obserwował dziwnego człowieka jakby gdzieś już go widział. Z kościoła wybiegł Krzysiek i reszta, zaniepokojeni okrzykiem doświadczonego żołnierza.
Postać podniosła powoli głowę i przyjrzała się im. Uśmiechnęła się i odparła:
- Jestem tym który wędruje i niszczy. Jestem ten który widzi i ucisza. Jestem ten który słyszy i oślepia. U was zobaczyłem i usłyszałem wielki potencjał i olbrzymią misję jaką na was nałożono. Nie jesteście jednak gotowi...Niespodziewanie postać zaczęła biec w waszą stronę z nieprawdopodobną szybkością. Błyskawicznie pokonywał dzielące was metry.
Marek szybko nacisnął oba spusty obrzyna i wyszarpnął pistolety. Reszta także otworzyła ogień, a kobiety schowały się do kościoła. Punk stał jak zamurowany przyglądając się napastnikowi.

Kule nie wyrządziły wielkiej krzywdy nieznajomej postaci. Wykonując niezwykły obrót, zszedł z linii pocisków i tylko jego kurta została przedziurawiona. Kanonada nie powstrzymała go przed dotarciem do Marka. Tam uśmiechnął mu się prosto w twarz i zanim żołnierz uczynił jakikolwiek ruch, uderzył go w brzuch pozbawiając przytomności. Ostatnie co zapamiętał to wyraz twarzy napastnika. Nie wyczuł, żeby chciało go skrzywdzić. Często sam miał taki wyraz twarzy, gdy musiał kogoś obezwładnić, ratując jego własne życie. Krzysztof zaklął szpetnie i odrzucił pusty magazynek z karabinu szybko ładując nowy. Aiden jeszcze nie zdążył dokładnie poznać swojej broni, dlatego nie widział co ma zrobić by znowu móc strzelać. Nawet próba skupienia magii spełzła na niczym. Aidenowi wydawało się jakby cała moc z niego odpłynęła. Napastnik zgrabnie przeskoczył nad nim, wykonując obrót w powietrzu i w ostatniej chwili kopnął go w tył głowy. Oczy czarodzieja zaszły mgłą, a wkrótce stracił przytomność. Kapral rzucił się z bronią na przeciwnika, nie widząc sensu w przeładowywaniu broni. Został szybko obezwładniony i dołączył do towarzyszy leżących na ziemi. Został już tylko Krzysiek, który skończył wreszcie ładować broń. Wystrzelił kolejną serię. Przeciwnik odbił się i przebiegł kilka metrów po ścianie budynku. Na jego pięty następowała bruzda powstała z pocisków wystrzelonych przez żołnierza. Dźwięk metalu rozniósł się w powietrzu, gdy miecz został wyszarpnięty ze swojej pochwy. Nieznajomy odbił kilka pocisków wymierzonych w niego. Rykoszet uszkodził Krzyśkowi nogę i spowodował jego upadek. Nim się obejrzał, na jego piersi spoczywała noga napastnika, a jemu samemu brakowało tchu. Zemdlał.

Kobiety w kościele z przerażeniem słuchały strzelaniny i odgłosu ciał upadających na śnieg. W końcu wszystko ustało. Nieznajomy ruszył w ich stronę. Na jego twarzy malowała się życzliwość.
- Nie bójcie się. Nie zrobię wam krzywdy - powiedział spokojnie i uniósł rękę do góry. Klara poczuła nagle wielkie zmęczenie. Jej powieki zaczęły się zamykać, a nogi ugieły się pod jej ciężarem. Poczuła, że jakieś silne ramiona chwytają ją i powoli kładą na ziemię. Wkrótce zasnęła głębokim snem. Tak samo jak psycholog i dziewczynka. Pozostał tylko Piotrek. Postać w czerwonej kurtce zwróciła się w jego stronę i z mieczem w ręku ruszyła do niego...

Obudziliście się wszyscy w kościele. Leżeliście na jakichś wiązkach z liści i trawy. Drzwi nadal były otwarte na oścież, a wasz sprzęt leżał obok was w nienaruszonym stanie. Nie czuliście żadnego bólu, a jedynie niepokój związany z tym co się stało oraz kim był ten niesamowity mężczyzna. Nie pamiętaliście nic od momentu gdy zemdleliście do teraz, ale u każdego z was w głowie kołatały się słowa "Teraz jesteście już gotowi. Z Bogiem"
Słońce było już wysoko, a przyroda była w pełni rozbudzona z nocnego snu
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 11-06-2009, 12:33   #87
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Marek niepewnie otworzył oczy. Chwilę zajęło nim przypomniał sobie sytuacje z dziwnym mężczyzną. Wstał szybko sięgając po pistolet. Kabura była pusta.
"Cholera."
Rozejrzał się, reszta leżała obok na dziwnym posłaniu z liści i gałęzi.
"Co to ma znaczyć? I te "teraz jesteście gotowi"? Szlag by to."
Jego całe uzbrojenie leżało wraz z posłaniem obok posłania. Uzbroił się szybko. USP po lewej stronie, SIG po prawej, glock z tyłu za paskiem a obrzyn w ręce. Założył plecak i spojrzał po swoich towarzyszach.
Klara, milcząca lekarka.
Arwiński i Krzysiek, jedyne dwie osoby po za nim, które potrafią obchodzić się z bronią. Żołnierze, którzy potrafią wykonywać rozkazy.
Aiden, jeden z tych dziwolągów obarczony teraz karabinem.
Piotr, punk, który dużo gadał a nic nie robił. Niebezpieczny przez to gadanie. Będzie trzeba nim się zająć.
Bezimienna psycholog z małą córką, dwie osoby zdające się być nie na miejscu.
Porucznik westchnął.
-To jak panie i panowie? Idziemy poszukać jakiegoś samochodu.
Była ich ósemka, cholera.
-Albo i dwóch...
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 14-06-2009, 16:33   #88
 
Gadul's Avatar
 
Reputacja: 1 Gadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodzeGadul jest na bardzo dobrej drodze
Aiden ocknął się mówiąc: Co to było a myślałem ze to ja Jestem dziwny a tu proszę jakiś nie pokonany koleś. I te jego słowa czułem w nich cząstkę mocy jak by nie były normalne ale nie czas teraz sterczeć i rozmyślać. Aiden Wstał powiesił broń na ramie, rozejrzał się do okoła, wszyscy byli zdezorientowani. Aiden zauważył jak Marek wstaje i mówi to jak idziemy, Bez Wachania Aiden Odpowiedział: Ja jestem z tobą. Chodź dalej nie wiem co właśnie się nam przytrafiło. Ale mniejsza z tym kto jeszcze idzie a niech reszta się zabarykaduje i broni. Kończąc rozmowę podszedł do Marka gotowy do dalszej drogi.
 
Gadul jest offline  
Stary 15-06-2009, 21:47   #89
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Czyżbym zaczęła wariować? - pytanie przeszło przez jej głowę. Niepewnie otworzyła oczy i rozejrzała się. Jednak nie tylko ją takie dziwne wydarzenie dotknęło. Anioł, demon, diabeł, a może sam Bóg? Pokiwała sama do siebie przecząco głową. Nie wierzyła w Boga, ani w inne istoty, była ateistką. Jednak dopuszczała myśl, że jest ktoś ponadto wszystko, ale pewnie nie jest to tak jak my to wszyscy nazwaliśmy. Wierzyła w wiele rzeczy, które widziała, odczuła, jak np. dusze. Nie dzieliła się z nikim swoimi wierzeniami, dla innych była po prostu ateistką.
Nie wiedziała co właściwie widziała, nie była tego pewna, nie wiedziała jak to zinterpretować. Nie bała się również. Nie miała na nic wpływu, wszystko działo się szybko i poza czyjąkolwiek kontrolą. Musiała pogodzić się z tym. Ponadto oprócz faktu, że walczy tylko o własne życie, nie miała żadnego więcej celu. Nie zależało jej na życiu pozostałych, nie martwiła się o nikogo. Może to egoistyczne, ale jednak. Wiedziała, że jak innych nie będzie, to ona zginie, albo zwariuje przebywając sama z sobą. Jednak dalej jej na nikim nie zależało.
Usiadła i rozejrzała się dokoła. Usłyszała tylko szum wypowiadanych przez Marka i Aidena słów, ponieważ myśli przyćmiły ich sens.
- Do czego jesteśmy gotowi? - pomyślała. Spojrzała po reszcie. - Kim byleś, nieznajomy? Po której stronie stałeś, po której my stoimy? - kolejne pytania nasunęły się na myśl. Westchnęła.
Po dłuższej chwili wstała i wzięła swoją torbę, którą przewiesiła przez ramię. Spojrzała po reszcie.
- Ruszmy się dopóki nie jesteśmy niczyim obiadem. - rzuciła krótko i sama ruszyła ku wyjściu. Była zamyślona i było to widoczne dla innych.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline  
Stary 20-06-2009, 00:51   #90
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Kapral podniósł się błyskawicznie do pozycji siedzącej i wciągnął głośno powietrze. Czym prędzej wstał na równe nogi i zatoczył się do wyjścia. Oparł się o framugę i zwymiotował, barwiąc śnieg na pomarańczowo i czerwono, gdy wraz z jego ostatnim posiłkiem wypluł krew. Wyczerpany opadł na kolana, opierając się cały czas o framugę. Jego oddech był płytki, a oczy zaszklone. Sprawiał wrażenie jakby odpłynął. Był w tym miejscu jedynie ciałem, a duchem wędrował tam gdzie go poniosła myśl. Ocknął się dopiero jak minęła go Klara. Otrzepał się i wrócił po swój sprzęt.

Tym razem wyjście okazało się bardziej fortunne. Dzień był słoneczny, lecz mroźny. Dookoła nie było widać nikogo ani niczego, poza zdecydowanie martwymi już ciałami. Słońce odbijające się od śniegu kłuło w oczy. W prawo za rogiem kościoła i za szerokim podwórkiem znajdowała się drewutnia. Naprzeciwko drzwi stał inny budynek, prawdopodobnie mniejsza kapliczka, albo coś w tym rodzaju. Za nią znajdował się prowizoryczny „parking” teraz pusty oraz mały domek przy szeroko otwartej bramie. Wszystko pokryte było cienką warstwą śniegu i zmarzniętego błota. Za Aidenem, Klara i Markiem po chwili ruszył także gotowy do drogi Arwiński:
- Krzysiek powiedział, że zostaje w budynku razem z tą kobietą i jej dzieckiem. Punk jeszcze się nie obudził. Kazał przekazać, żebyście się nie martwili i jak najszybciej znaleźli jakieś pojazdy.

Mała kapliczka była bardzo stara. Zbudowano ją z białego kamienia. Od strony którą szliście znajdowały się drewniane drzwi, teraz wyważone na oścież. Właściwie lepszym słowem było by „przegryzione”. Widać było na nich olbrzymie ślady zębów. Podobnie zbudowany był domek przy bramie, ale sprawiał wrażenie bardziej przytulnego. Miał, prawdopodobnie dobudowane później, drewniane piętro i balkon. Dobywał się stamtąd szum nie nadającej już stacji telewizyjnej. O ścianę domu oparty był stary, lekko zardzewiały rower. Dom miał nie tylko wywalone drzwi, ale także i okna a jedna z małych drewnianych kolumn posiadała ślady pazurów. Oceniając ich długość, oraz szerokość można by dojść do wniosku, że to co zrobiło te ślady musiało być niezłym skurczybykiem. Bohaterowie znajdowali się na totalnym odludziu. Niedaleko widać było most, a za nim jakiś mur. Arwiński wyjaśnił, że wyszedł z leśnej dróżki, która przebiegała obok mostu. Z drugiej strony widać było długą prostą ulicę, która kończyła się gdzieś po pięciu- sześciuset metrach. Lekko wspinała się do góry. Nie było widać śladu żywego ducha i tylko wiatr zawodził, przeszywając ich zimnem aż do kości. Znalezienie samochodu na tym odludziu nie powinno być strasznie trudne, ale do łatwych także nie należało.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172