Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2009, 23:46   #38
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Francesca uśmiechnęła się lekko i skinęła głowa.
- Proszę, nie krępuj się – ręką niedbale wskazała na jedno z pustych krzeseł.
Dziewczyna usiadła, uprzednio poprawiając kurtę.
- Co za zbieg okoliczności, spotkać swoją rodaczkę w tak odludnym miejscu - skwitowała z uśmiechem.
- Owszem, ale jednak jest to możliwe. Jestem Francesca.
- Moje imię to Erica, ale mów mi Lizzie. Skąd dokładniej pochodzisz?
- Urodziłam się w Remas, ale nigdzie nie zagrzałam dość długo miejsca by nazywać go swoim domem.
- Hmm, to podobnie jak ja - rudowłosa zadumała się. - Ale widzę, że świetnie sobie radzisz. - lekkim ruchem głowy wskazała mężczyznę przy szynkwasie, uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Francesca spojrzała na Ekharda i uśmiechnęła się pod nosem.
- Taak, wspaniale wręcz – mruknęła. – Sprowadza cię tu ten skarb, Lizzie?
Dziewczyna zmrużyła oczy, opierając się na łokciu o blat stołu.
- Tak jak ich wszystkich. - objęła wzrokiem całą salę. - Co innego można tu robić, jak nie marzyć, gaworzyć i szukać mitycznego skarbu?
- Niektórzy kiedy tu przyjechali nie mieli konkretnego celu.
- Przyjechać w takie miejsce, by ugrzęznąć na dobre kilka miesięcy? Daj spokój, ta faktoria wydaje się żyć z takich poszukiwań.
- Możliwe.
Po czym po długim milczeniu dodała:
- Ja na przykład nie przyjechałam tu z chęci zysku.
- Nie? A to z jakiego powodu, jeżeli to nie tajemnica.
- Szukałam brata.
- Ale musiał zawrócić gdzieś po drodze, bo nigdy tu nie dotarł.
- Przykre. Też przybył tutaj dla skarbu?
- Wątpię - Francesca zamyśliła się, okręcając wokół palca pasmo włosów. - To by było nie w jego stylu.
- No to po co w takim razie tu zmierzał? - Lizzie ciągnęła dalej.
Francesca wzruszyła ramionami.
- Jego celem wcale nie musiała być „Czwarta mila” – stwierdziła po chwili. – Poinformowano mnie, że jechał w tę stronę, ale do faktorii nigdy nie dotarł. Nikt go tutaj nie widział.
- Nie obawiasz się najgorszego?
- Czasami. Ale będę go szukać dopóki nie znajdę. Żywego lub martwego.
- Dużo tutaj zielonych...
- Zakładam optymistyczną wersję, że nie przekroczył nawet pierwszego brodu - Francesca uśmiechnęła się delikatnie. - Jak na Tileańczyka nigdy nie grzeszył odwagą. Ale czasem jego odwaga była przejawem głupoty. Albo wypitych trunków.
- Jak to chłopy. Ale niestety orków widziałam na długo nim wjechałam w pierwszą dolinę, okropny istoty. Nie chciałabym się z takim spotkać, nawet, jakby był uwiązany w dole i ledwo żywy. One są zdolne do wszystkiego!
- Podobno uwielbiają ludzkie mięso.
- O tak. One są ponoć jak ze skały, ale dopóki nie podziurawili takowego rusznicami, w życiu bym nie uwierzyła, że tyle może wytrzymać. I jeszcze zdążył rozszarpać na strzępy jednego z ochroniarzy karawany, jak z nimi jechałam.
- Ja nie widziałam ani jednego. To złe wieści, bardzo złe... I jeszcze ta zima...
- Brrr, zima jest najgorsza. Nie idzie tutaj wysiedzieć, a jeszcze jak mam pomyśleć, że mam się gdzieś ruszyć z tą wyprawą Snogara, to aż mnie dreszcze przechodzą.
- Ciekawa jestem, jak on chce to zrobić...
- I ja. Ale w końcu jest krasnoludem, a te przywykły do rycia w ziemi. Sama jestem ciekawa, czy uda nam się cokolwiek odnaleźć... Ha, nawet się jeszcze nie zapisałam, ale jutro będzie trzeba z rana, ludzie z różnych stron świata tutaj zawitali, więc będzie co robić.
- I będzie kogo poznawać - stwierdziła z uśmiechem na ustach.
Lizzie zaśmiała się.
- Co racja, to racja, my, kobiety, musimy sobie jakoś radzić.
Francesca wybuchnęła śmiechem.
- We wszystkich dziedzinach życia.
Kobieta spojrzała na nowo przybyłego mężczyznę, Kurta. Uśmiechnęła się zachęcająco.
- Ja nie mam nic przeciwko - stwierdziła uprzejmie. - Nie wiem jak reszta.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline