Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2009, 00:13   #29
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Starucha w skupieniu słuchała słów dwóch leciwych mężów, mlaskając przy tym z przejęcia językiem i spluwając na ziemię zielonkawą flegmą. Po słowach „szlachetna wieszczka” zakrztusiła się śliną i zaniosła kaszlem. Później przyglądała się bacznie swoim kościstym palcom i poczęła pieczołowicie wydłubywać brud zza paznokci, zbijając go w kształtne kuleczki i miotając gdzieś przed siebie pstrykając palcami. Miała chyba ubaw, bo przy trzeciej z kolei próbie, paproch przykleił się do czoła jednego z szacownych czarowników na co wiedźma zaniosła się skrzekliwym śmiechem. Wyglądało na to, że w ogóle ich nie słucha.

O ile do tej pory reszta obserwowała ją jedynie z niesmakiem malującym się na twarzach, to już kiedy przysiadła na trawie ściągając wełniane skarpety i zabierając się do palców od nóg wszyscy cofnęli się niespokojnie o klika kroków tył.

- Bądź co bądź macie rację synkowie – zagadnęła swobodnie Galina jakby prawiła z chłopem na miedzy o przyszłorocznych zbiorach. - My, pomagierzy Złego, winniśmy się może razem trzymać. Ja bym wam i chętnie pomogła, jeśliście pewni, że użytek z takiej staruchy mieć będziecie. A i pewnie to co w zamian zaoferujecie warte by było moich wysiłków. Tyle, że spotkanie umówione mam i mi śpieszno sprawę wpierw jedną załatwić. Nieopodal, na górze Brocken sabat wkrótce się odbędzie. He he, wiem, my baby mamy niezdrowe ciągoty do pląsania na golasa wokoło ogniska.
Miny otaczających ją mężczyzn rzedły coraz bardziej by w kulminacyjnym momencie zagościł na nich wyraz szczerego lęku, najpewniej gdy wyobrazili sobie Galinę pląsającą wokół ogniska jak ją pan Bóg stworzył. O ile do stworzenia kreatury pokroju Galiny Bóg w ogóle mógł rękę przyłożyć. O nie, raczej gołym okiem widać, że to diabeł maczał w tym swe lepkie palce.

- Iść tam powinnam bo dostałam takie wytyczne z góry. A raczej z dołu, jeśli wiecie co mam na myśli - zaśmiała się znów nieprzyjemnie wbijając palec pionowo w ziemię. – Nie zrobilibyśmy wpierw jakiejś biesiady jak na czarcich wyznawców przystało? Mam zamiar uwarzyć cały kociołek zupy grzybowej. Mówię wam synkowie, paluszki lizać – by zobrazować sytuację wetknęła brudny paluch do ust i chwilę possała. – A jakie majaki się ma po niej! Wszystkim się zdaje, że wraz z grzybami zżarli dar jasnowidzenia. Powinniście spróbować. Halucynacje pierwszej jakości.

Wyszczerzyła żółte zęby, podniosła się do pionu pomagając sobie laską i czyniąc przy tym istne cyrkowe akrobacje bo w kręgosłupie potwornie łupało jej przy każdym ruchu.
- Ja wam sprawę tak przedstawię co by nie przedłużać, bo jak na starą babę przystało mogłabym i godzinami bzdury pleść i nawet się nie spostrzeżmy jak nam słonko zajdzie. Najchętniej to bym na propozycję waszą przystała jeśli o Brocken byśmy na chwilę zahaczyli. Jeśli wam rozrywki niemiłe i od razu do Polski chcecie się udać to musicie mi coś w zamian zaoferować. Coś wartego uwagi, na co mi się ślina z gęby strumieniem poleje albo oczy na wierzch wylezą. Bo na Brocken na mnie czeka coś, co ciężko wam synkowie przebić będzie. No. To czekam na oferty.

Chrząknęła, sapnęła, wciągnęła nosem sporą ilość zalegającej gdzieś głęboko plwociny i głośno przełknęła. Jeśli pozostałych wzrok nie mylił to się chyba później oblizała.
 
liliel jest offline