Wątek: Klepsydra
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2009, 23:24   #11
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
To wszystko wydawało się być dla Blair jakimś sennym koszmarem, z którego nie może się obudzić. To wszystko, co mówił ten mężczyzna było tak pokręcone, że jej racjonalna strona osobowości nie potrafiła w to uwierzyć. Ale jednak to widziała. A może tylko jej się śniło?
Nie, na pewno to nie był sen. To wszystko było zbyt realne, zbyt namacalne by było wytworem jej wyobraźni.
Obserwowała uważnie owego bezimiennego mężczyznę, śledziła każdy jego ruch. To co mówił, to co robił, cokolwiek by to nie było, nie miało ładu i składu.
Gdy drzwi, przez które wyszli zatrzasnęły się z jękiem zawiasów po jej plecach przeszedł dreszcz. A ich przewodnik wyglądał jak jej wydawca po całym dniu pracy. Średnio zainteresowany, kompletnie znudzony i zmęczony.
Ona sama nie mogła się skupić na jednej rzeczy. To wszystko wokół, ta groteska i ten człowiek, sprawiało, że nie potrafiła zebrać myśli. To dziwne, pracowała przecież w redakcji, gdzie rozmowy, postukiwanie klawiszy i telefony milkły dopiero po godzinie dwudziestej, i zawsze potrafiła skupić się na swoim tekście, a teraz nie mogła. Nie potrafiła.
Obserwowała też zachowanie dwóch pozostałych mężczyzn. Riley wydawał się być równie przerażony co jego pies, a Frank zdradzał oznaki upojenia alkoholowego. Pewnie im było równie trudno uwierzyć w to wszystko.
Blair zastanowiła się głęboko. A co, jeśli byli pod działaniem jakiegoś narkotyku? Nie, to nawet w jej głowie brzmiało idiotycznie. Podobnie do tych opowiadań, w jakich zaczytywał się jej syn.
Odwróciła się, gdy światło lampy przygasło. Przesłoniła oczy i dostrzegła na latarni małą postać, podobną do wróżki… tyle, że wyraz jej twarzy świadczył o tym, że najchętniej widziałaby ich martwymi.
- Co to było? – wykrztusiła, gdy latarnia znów rozbłysła swoim dawnym światłem. Po chwili obok niej przeszedł Frank, mrucząc coś pod nosem, by po chwili przemówić głośniej. Blair zastanowiła się nad jego słowami. Miał sporo racji i wybór teraźniejszości stawał pod wielkim znakiem zapytania.
- Zgadzam się z Frankiem. Wydaje mi się, że rozpoczęcie „podróży”Blair duży nacisk położyła na ostatnie słowo – od przeszłości będzie najbezpieczniejsze. To przecież podstawa teraźniejszości.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline