Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2009, 14:30   #71
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację

Wschód Słońca nad Afryką jest czymś niesamowitym. Najpierw delikatne przeblaski słonecznych promieni wzbijają się nieśmiało nad widnokrąg, stanowiąc swoistą zapowiedź. Przenikają między chmurami tworząc złoto – pomarańczowy pióropusz nad dżunglą. Chwilę później wielka złota tarcza już unosi się nad ziemią, opromieniając swoim blaskiem ziemię. Ranek zawsze jest orzeźwiający… wilgotne zazwyczaj powietrze nie jest jeszcze tak gorące, dlatego oddycha się z ulgą, a płuca przyjemnie pochłaniają zimne powietrze.

Blask przebijający się między liśćmi budził kolejnych podróżników. Z kotła na środku obozowiska wydobywał się przyjemny zapach podgrzewanej zupy. Noc minęła spokojnie, wszyscy więc w miarę możliwości zdążyli odpocząć. Nawet profesor Salvatore, choć jeszcze skarżący się na dokuczliwy ból w nodze i plecach, wyglądał lepiej, choć na jego twarzy nadal gościł wyraz smutku i rozpaczy po stracie swojego epokowego wynalazku.

Każdy zajął się przygotowaniami do śniadania, jedli w milczeniu. Każdy chyba się zastanawiał nad jednym: „Co dalej?” Ciszę przerwał dopiero Robert:

- Musimy się zastanowić co dalej… prędzej czy później będziemy musieli zdecydować. Jako przedstawiciel organizatora ekspedycji – Towarzystwa Geograficznego czuję się odpowiedzialny za tak nieszczęśliwy przebieg naszej wyprawy. Jest mi niezmiernie przykro z powodu tego co się stało, jak również z powodu śmierci dwójki naszych towarzyszy. I muszę ze wstydem przyznać, że nie wiem co mamy robić. Jedyną rozsądną myślą, jaka teraz mi przychodzi do głowy jest propozycja, by jak najszybciej przejrzeć wszystkie rzeczy, które udało nam się uratować i zabezpieczyć w pierwszej kolejności prowiant, broń i medykamenty. Potem musimy ustalić co robimy dalej. Może profesor wyrazi swoje zdanie na temat statku, czy nie da się coś z nim zrobić, choć jego stan wygląda na opłakany…jeśli potwierdzą się moje obawy, że „Dedalus” nie nadaje się do niczego, musimy szybko stąd wyruszyć… Ten gad, którego ubiliśmy w nocy… może mieć towarzystwo… a nie chciałbym poznać jego najbliższej rodziny…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline