Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2009, 19:42   #101
Aegon
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Vaelen patrzył, jak pozostali znikają w dziurze. W końcu sam, jako prawie ostatni zdecydował się na zjazd. Nie był on zbyt długi. Ledwie się zaczął, a już się skończył. Elfa zdziwił lekko wygląd pomieszczenia, ale na jego twarzy nie pojawiła się żadna oznaka zmieszania. Po chwili, Vaelen zainteresował się regałem z książkami, chociaż w pokoju czuło się jakąś niezwykłą atmosferę. W tym samym momencie, usłyszał miauknięcie kota. I ożywienie rzeźby.

Teraz, elf już wiedział, skąd brało się dziwne uczucie… To był Śmierć. Vaelen nie wiedział, co Żniwiarz może robić w takim miejscu, jednak pewnie miał powód, aby zjawić się w pokoju. Już wkrótce rozpoczął swoją przemowę. Vaelen zauważył, że Śmierć próbuje większość z nich zbić z tropu lub wzbudzić inne uczucia. Nie spotkał Go nigdy osobiście, więc ciężko było powiedzieć, czy to normalne zachowanie, ale stwierdził, że jest nieco… niewłaściwe. W końcu usłyszał zdanie wypowiedziane do siebie:

- Vaelen Aarnauien, dla ciebie mam specjalne polecenie. Argelian jest rad z twoich dotychczasowych postępowań i pragnie rozwiać twoje niepewności – równowaga między życiem a śmiercią nie została zachwiana.

*Czyli nie jestem tu potrzebny? A może wystawia mnie na próbę? W każdym bądź razie, Argelian nie pozwoliłby, aby Śmierć przebywał tutaj dla własnej zabawy. Prawda? On ma… obowiązki. Po prawdzie, to tutaj jest chyba dużo obowiązków tego rodzaju.*


Następnie, elf ujrzał wizję zesłaną przez Śmierć. Cóż, nic nie mógł na to poradzić. Ujrzał wszystko takim, jakie powinno być. Vaelen nie mógł się jednak za bardzo przejmować wizją. Jeśli coś miało się stać, to na pewno się to stanie. Jeśli nie… to przeznaczenie samo zadba o Vanyę.

Wkrótce ostateczna przemowa Śmierci się zakończyła i posąg powrócił na swoje miejsce. Podsumowując, rozmowa ze Żniwiarzem nieba rdzo poruszyła Vaelena. Zasiała w nim jednak ziarno niepewności, co do jego obecności w tym miejscu.

Elf przyglądał się próbom przeprowadzanym przez Dantlana z księgą. Zaprawdę, księgi były interesujące i zapewne niebezpieczne. Wziął jedną o białej okładce i schował do jednej z licznych kieszeni szaty. Być może przyda się kiedy indziej. Przy okazji bacznie przysłuchał się rozmowie Dantlana i Kotrafa. Odchodząc bardziej na bok, szepnął Dantlanowi:

-Ten, którego widziałeś, jest tylko sługą, a za nim stoją Potęgi tego świata. Jeśli po ciebie nie przyszedł… to znaczy, że nie nadszedł właściwy czas. Jeśli zaś dostaniesz wyrok, to nie ma odwołania.

Elf cały czas zachowywał poważną minę. Widać było, że nie żartował. Wkrótce udał się wraz z Dantlanem i Averre do kolejnego pomieszczenia i z lekkim uśmiechem przygladał się wyczynom Dantlana.

*Cóż, dziwny… osobnik.*

Spoważniał jednak, gdy fragment ściany przybrał pomarańczowy kolor, a Dantlan spowodował małe zamieszanie. Nie wyjął jednak żadnej broni, tylko przyglądał się bacznie zaistniałej sytacji gotów do natychmiastowego działania. Dziwnym trafem, podczas tego oczekiwania, udało mu się złapać banana rzuconego w kota. Odrzucił go w kierunku miski z owocami, a sam wziął kota na ręce i kontynuował oczekiwanie drapiąc go za uszami.

-Wybacz mały, ale jakby coś się działo… to ląduj na cztery łapy.

[Rzut w Kostnicy: 14]

[Rzut w Kostnicy: 13]
 

Ostatnio edytowane przez Aegon : 11-04-2009 o 23:15.
Aegon jest offline