WÄ…tek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2009, 00:01   #19
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Asael
Drzew owocowych to tu nie ma za to trupy są. Sokół poleciał tym razem dalej. Pięć ludzkich trupów, cztery końskie i dziwna drewniana konstrukcja przynajmniej dziwna jak dla sokoła. Widać wcale tak sielankowo tu nie jest, nie zdążyliście się porządnie umyć a już trupy. Hmm... Jak to teraz przekazać reszcie?


Powietrzny Åšwiat
-Byłeś zbyt łagodny! Powinieneś ją ukarać za te pyskowanie!
-Hmm?
-Mówię o tej Rudej co do Ciebie wygarnęła, Asael jej chyba było.
-I co z niÄ…?
-Pozwoliłeś jej bezkarnie pyskować, wyjdzie teraz na bohaterkę!
-Nie krzycz na mnie.

Głos Gabriela brzmiał jak stal, stal jego miecza o białej klindze przecinającego powietrze. Haniel szef tajnej policji skulił się mimowolnie.
-Pozwalasz sobie na zbyt dużo.
-Przepraszam.
-Jakbym ją tam zdzieli lub w inny sposób ukarał też byłaby bohaterką, męczenniczką a ja zostałbym okrzyknięty babskim bokserem.
-Od kiedy przejmujesz siÄ™ opiniÄ… publicznÄ….
-ZAMILCZ!

Oficer pobladł ze strachu przed swoim przełożonym. Nastała cisza, cisza przed burzą. Burza sie jednak nie rozpętała ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
Głos Gabriela był spokojniejszy co nie znaczy, że spokojny. Do pomieszczenia wszedł gwardzista i zasalutował.
-Samael Vernaden prosi o audiencje.
Cisza. Haniel nie często widziały taki wyraz twarzy u Gabriela, właściwie to nigdy go takiego nie widział. Co on teraz czuł? Zaskoczenie? Nie, to nie to. Szpicel nie potrafił tego określić.
-Zaraz go przyjmÄ™.

***

Marszałek polny nigdy nie wyglądał miło, teraz wyglądał bardzo nie miło. Samael po raz kolejny stwierdził, że przyjście tu nie było dobrym pomysłem.
-Słucham po co tu przyszedłeś?
-Bo ja panie... Postąpiłem jak praworządny obywatel, prawda?
Samael nie doczekał się odpowiedzi, Gabriel się nawet nie poruszył a jego oczy wyrażały bezgraniczną nienawiść. Nie patrzył tak nawet na skazańców.
-I uprzedziłem o mocach Espealla...
Znowu cisza, tylko ten wzrok. Gdyby Gabriel mógł zabijać wzrokiem Samael byłby martwy od momentu przekroczenia progu biura marszałka.
-I zastanawiam się czy nie powinienem dostać jakieś nagrody za to...
Znowu niezręczna cisza.
-Chociaż malutką... Symboliczną...
Chwila ciszy, tym razem przerwana przez Gabriela, głos miał zimny, jak stal...
-Rzeczywiście, twoja zachowanie powinno zostać nagrodzone, nie będę ciebie jednak zawstydzał nagrodą pieniężną...
-Ależ panie...
Wzrok Gabriela stał się tak pełen nienawiści, że Samael zamilkł, oddałby wszystko, żeby tu nie być.
Gdyby Vernaden był mniej wystraszony zauważyłby jak na słowo "ależ" palce Gabriela kurczowo zaciskają się na poręczach krzesła.
-...dlatego dopilnuje, żeby wszyscy się dowiedzieli o Twoim postępowaniu, wiedzieli, że jest godne pochwały.
-Ale za co panie?
Głos Samaela był pełen rozpaczy, publiczna pochwała za donos zrujnuje mu życie. Gorzej zaprzepaści szanse na wygraną w Quantum!
-Za życie Samaelu a teraz nie pozwól mi się zatrzymywać.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline