Kiti była przerażona. Wszystko trzęsło się, ryk bestii wstrząsnął miastem.
- Kolejna hydra, kolejna, kolejna!? – pisnęła, wybiegając do ogrodu. – Gorzej, gorzej, gorzej!!!
To był smok!!! Bestia niszczyła ogniem akademię magów! Ulfger poleciał na bestię z toporem, reszta nie wiedziała co robić. Szybko i chaotycznie wypytany syn hrabiego nie miał pojęcia co to za smok i czego może chcieć. Smoków nie widywano tu często podobno a atak na miasto zdarzył się po raz pierwszy! Adherel też nie wiedziała dlaczego smok zaatakował ani jak się go pozbyć. Mówiła żeby go nie zabijać w miarę możliwości ale nikt nie miał pomysłu jak go odciągnąć z miasta. Straż nigdy nie walczyła ze smokiem i ciskała w niego bełtami, strzałami, kulami armatnimi, zlewami i kowadłami, nic to jednak nie dawało. Kiti pobiegła za Ulfgerem, dzielny zabójca orków pewnie miał plan! ponoć krasnoludy to zabójcy smoków!
- Ulfger czekaj!!!
Krasnoluda zatrzymała... dwarfka!? Coraz lepiej, więcej dwarfów! Teraz jest do pary czyli może być naprawdę więcej!
„A babka mawiała ze krasnoludy rosną na grządkach pod ziemią jak kapusta...”
Kiti dobiegła na miejsce i ze zdumieniem zauważyła Diritha leżącego na wystrojonej kobiecie!
- A ty nie w kiciu!? – prychnęła.
Drow zabawiał się w najlepsze i to na ulicy! Ładne rzeczy. Oczywiście nadal się nawet nie wykąpał. Pewnie powalił tę dziewczynę samym zapachem.
Tygrysa zgrywa!
- Ten smok spala akademię magii, macie pomysł jak go odciągnąć z miasta!? Może miałby ochotę na włochatą przekąskę...? – spojrzała na Diritha.