Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2009, 23:09   #550
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Pośród ksiąg historycznych niewiele zdołało przykuć jego wzrok. Wbrew nadziejom, żaden roztargniony uczony nie zostawił przydatnej lektury na stolikach w oddali. Owszem kilka książek leżało tu i ówdzie, lecz język w jakim je spisano uniemożliwiał nie tylko odczytanie treści, ale wręcz domyślenie się zawartości na podstawie tytułu. Kapłan zaklął parszywie, burząc stos równo ułożonych pergaminów. Kartki zaszeleściły w powietrzu. Jeśli ktokolwiek spodziewał się zagrożenia wcześniej, jego wiedza, mądrość ksiąg znikła wraz z nim.
Niewiele więcej zdołał odnaleźć pośród półek. Biblioteka okazała się również wielce zadbana. Zapalające się pochodnie nie były widocznie jedynym przejawem magii w tym miejscu, a może działała tu zwykła skrupulatność i pracowitość opiekunów, którzy do niedawna dbali o ten przybytek.

Z braku zaczepienia mężczyzna szukał ksiąg wyjętych, przewróconych, różniących się choćby drobnym maleńkim szczegółem pośród rzędów równo ułożonych tomów. Zadanie okazało się żmudne i niewspółmierne do osiąganych rezultatów. Wynik poszukiwań, drobna książeczka, którą wyselekcjonował bardziej zaciekawiony tytułem, niż faktycznymi śladami niedawnego użytkowania. Po krótkiej chwili wiedział dlaczego żaden szanujący się uczony nie wziąłby do ręki tej broszury. Fakty przemieszane z bujną wyobraźnią autora stanowiły wątpliwe źródło wiedzy. Kapłan zdołał jednakże poskładać garść istotnych faktów w miarę sensowną całość. Teraz, wzbogacony o te informacje mógł spoglądać na pasmo górskie z innej perspektywy. Mgła, która od początku wydawała się dziwna w istocie mogła być pozostałością po zamierzchłej bitwie. Chociaż z trudem przyszło uwierzyć w tak silną magiczną aurę, zdolną utrzymać się całe stulecia.

Może magia nie trwała, lecz odrodziła się na nowo wraz z przebudzeniem się zła. Miasto jest tak blisko tego przeklętego miejsca. Ciekawiły go moce, jakim oddał się than. Kronikarz usilnie unikał precyzyjnych sformułowań, stawiając raczej na walory artystyczne i ekspresję swego dzieła. Czy szkielety, mogły być sprawką przebudzonego zła? Z drugiej strony bujna wyobraźnia imć Szperacza pośród mrowia stworów nie notowała istot nieumarłych. Kapłan musiał przyznać w duchu, że zagubiony, na siłę szuka dalszej drogi. Z tymi myślami porzucił przeszłość, odkładając książeczkę.

Zawrócił w kierunku wyjścia z biblioteki. Zostawiona księga z mapami podniosła go na duchu. Znalazł w niej kilka doskonałych map odwzorowujących tutejsze ścieżki jak i te pokrywające górskie pasmo. Mapy były wprawdzie dość stare, ale liczył na przywiązanie Tei'ner do tradycji. Z mapami mogli sprawniej poruszać się po okolicy, niezależnie czy skierują się w stronę gór, zawrócą, czy tez poszukają innych miast i osiedli. Bezceremonialnie wydarł stosowne karty. Stronice zwinął razem w rulon i urwawszy uprzednio kawałek rzemienia z innej księgi obwiązał je ciasno.

Przy wyjściu zwrócił uwagę na symbole je zdobiące. Cztery znaki na każdym vallen. Przyjrzał się najbliższemu drzewu biblioteki, zastanowiło go, czemu zawsze jest ta sama liczba znaków. Spróbował porównać je do pisma z ksiąg, które przeglądał na górze. Czy znaki napisane były w alfabecie Tei'ner, czy też zupełnie odcinały się od nich. Przywodziły na myśl magiczne runy, lecz ani on, ani Fosth'ka, czy Phaere nie wyczuli żadnej aury.
Stanowiły element dekoracyjny, czy też wyryte zostały w nich zaklęcia ochronne, może może razem stanowiły system miejskiej obrony, a może w istocie służyły jedynie celom informacyjnym? Przyglądał się z dala pozostałym drzewom, próbował odnaleźć jakiś wzór w tym dziwnym ornamencie.
Wśród tylu niewyjaśnionych zagadek, śmierci, zniknięć, jakie spotkali na swej drodze kapłan zaczynał najwyraźniej popadać w swoistą manię, z czasem szukając się ukrytego nawet w rzeczach błahych.

Przechadzał się uliczką, zwracając uwagę na każde drzewo na drodze od biblioteki do koni. Mapy schował do juków swego wierzchowca. Ruszył raz jeszcze ścieżkami wymarłego miasta w poszukiwaniu Nathiela lub Fosth'ki.
 
Glyph jest offline