Wątek: Bogowie Olimpu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2009, 01:22   #20
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Wejście Apolla oderwało Hela od jego zajęć. Powitał swojego gościa i ruchem ręki wskazał fotel pasażera.
Myślę, że najlepszym pomysłem na początek będzie sprawdzenie tej twojej zabawki. Apollo potarł dłonie i czekał na reakcję inspektora. – Chcesz być uznanym za boga, więc ruszaj.
Helios uśmiechnął się szelmowsko i ujął ster okrętu w dłonie. Przesunął suwak przepustnicy i uruchomił iskrownik zapłonu i komputer nawigacyjny. Okręt zadrżał lekko wychodząc z doku. Helios pociągnął ster do siebie, wznosząc Faetona do góry.
- Tryb atmosferyczny w pełni sprawny - zameldowała SI.

Tymczasem Apollo zajęty był bardziej swoim kompanem, aniżeli samym okrętem.
- No więc od początku. - zaczął - Co zaszło między Tobą i Starym?

Helios spojrzał badawczo na swojego gościa. Opowiadanie prywatnej historii było ryzykowne, bo nie ufał do końca młodzieńcowi. Z drugiej strony desperacko potrzebował sojuszników. Oczywiście, zawsze mógł sprzedać Apollowi jakąś bajeczkę, ta jednak prędzej czy później wyszła by na jaw. Postanowił więc zagrać va banque i opowiedzieć prawdę. Oczywiście - prawdę ze swojej perspektywy.

- Niewiele jest do opowiadania - mruknął niechętnie Ioso, koncentrując się na sterowaniu - Zeus był moim przełożonym jeszcze na Nibiru. Pracowaliśmy razem nad projektem tego okrętu; ja zajmowałem się architekturą Sztucznej Inteligencji. Głównym inżynierem był mój brat, Eo - przerwał na chwilę korygując drobną turbulencję w locie - Projekt, jak sam widzisz, był rewolucyjny; małe gabaryty połączone z niezwykłą mocą i możliwością swobodnych lotów atmosferycznych. W każdym razie, zajęło nam dużo czasu przekonanie Rządu, żeby pozwolono nam go przetestować w atmosferze Nibiru...
- Zaraz, zaraz. Darujmy sobie chwalenie, dane techniczne i tym podobne, niespecjalnie interesujące mnie informacje, od których zaczyna boleć mnie głowa.Chcę znać konkrety. Zanudził Ci brata na śmierć?

Helios uśmiechnął się lekko, nie dając zbić się z tropu. Z każdą chwilą uczył się jak powinien rozmawiać z Apollem, ale cóż - drobne poślizgnięcia były nie do uniknięcia. Ostatecznie, w końcu osiągnie swój cel.

- Bynajmniej. - odpowiedział - Raczej wpychał po prostu nos w nie swoje sprawy i uważał się za prawdziwego boga. Wiesz, Apollo, ta rola z udawaniem "bogów" przed Ziemianami cholernie do niego pasuje. Musi być w siódmym niebie.

Apollo złączył dłonie za głową i rozsiadł się w niespecjalnie wygodnym fotelu.

- Czyli dokładnie to samo, co robi w tej chwili. Uprzykrza wszystkim życie dla własnej wygody.
- Zaraz dojdę do sedna - Helios kiwnął głową - W każdym razie, mieliśmy pecha mając akurat jego nad swoją głową. Prototyp podczas jednego z pierwszych testów wymknął się spod kontroli i wyleciał z terenu poligonu. Obaj nalegaliśmy, żeby przekierować go awaryjnym trybem w stronę oceanu. Zeus podjął decyzję o zestrzeleniu okrętu. W każdym razie, jego decyzja zawaliła projekt na całe lata. Miałem zamiar oskarżyć go o sabotaż, ale zdążył uciec na Ziemię. Widzisz, on zawsze taki był. Swoją zazdrość i niewiedzę maskował pozorami profesjonalizmu. A tymczasem zawsze potwornie bał się odpowiedzialności za swoje czyny i tak samo mocno bał się ryzyka. To dlatego nie pozwolił nam wtedy sprowadzić okrętu. I to dlatego nie pozwala teraz wam działać, cofając postępy ekspedycji o całe lata wstecz.

Helios pozwolił sobie na chwilę oddechu, pilotując w milczeniu okręt. Apollo przerwał w końcu milczenie.

- Czego tak naprawdę oczekujesz po tej misji? - Apollo wziął większy wdech - Przyznam się szczerze, że ludzie znaczą dla mnie więcej niż początkowo przypuszczałem. Muszę wiedzieć. Jesteś tu tylko po to by pozbyć się Zeusa, czy może by faktycznie poprawić obecną sytuację?
- To nie takie proste, Apollo - Helios pokręcił głową - Gdybym ci powiedział, że nie czuję wobec Zeusa żadnej antypatii, po prostu bym skłamał. Ale, może to zabrzmi patetycznie, jestem, a przynajmniej staram się być obiektywny. Jeżeli Zeus nie wykonuje właściwie swojej pracy, na co wskazuje jego histeryczne zachowanie wobec mojej inspekcji, dla dobra wszystkich muszę się go pozbyć.

Helios przez chwile spoglądał w plazowe okno, za którym przesuwał się ziemski krajobraz.

- Słyszałeś kiedyś o utopii, najlepszym z możliwych ustrojów? - zapytał się Apolla - Państwo doskonałe, gdzie wszyscy ludzie mogą w stu procentach korzystać ze swoich umiejętności. Ustrój w którym istota osiąga doskonałość.
- widząc zdziwioną minę Apolla, Helios dodał - Ach, tak, zapomniałem. Zeus na pewno nikomu z was nie powiedział, kim byłem tam, na Nibiru. Jestem subdoktorem neuropsychologii, dokładniej socjotechnikiem. Nikogo takiego nie było dotychczas w ekspedycji; widocznie na Nibiru uznali, że najwyższa pora, aby ktoś spojrzał na ziemskie społeczeństwa z innej perspektywy.
- A Afrodyta? - Apollo wyglądał na nieco zdziwionego. - Czy ona przypadkiem nie jest psychologiem?
- Psycholog zajmuje się jednostkami - odpowiedział Helios - Ja zajmuję się całymi społeczeństwami. To istotna różnica. Psycholog może powiedzieć, że, ten oto facet ma nerwicę. Ja, po uprzednim badaniu, mogę stwierdzić, że społeczeństwo w którym się on wychował jest zwyrodniałe i ukształtowało go na swój wzór i podobieństwo.

Apollo wziął większy wdech. Niespecjalnie interesowały go dziwne naukowe tytuły, którymi został uraczony.

- Wiem już wszystko Heliosie - uśmiechnął się i klasnął w dłonie. - Winszuje naukowych tytułów i ... - Zastanowił się przez moment i pokręcił głową, dając do zrozumienia, że z niezwykłym uporem stara się znaleźć odpowiednie słowo - ... czego tam sobie jeszcze chcesz.
- Nie przejmuj się tytułami - żachnął się Helios -Na tej planecie nie mają one żadnego znaczenia. Poza wiedzą, którą posiadam. Ważne jest jednak, żebyśmy chcieli tego samego. I żebyśmy sobie nie wchodzili w drogę. Wiesz już czym się zajmuję. Wiesz też, że nie chcę skrzywdzić Ziemian i że zależy mi na powodzeniu misji. Pozostaje mi się spytać: czy mogę na ciebie liczyć?
- Bezpośredni - Apollo rzucił w przestrzeń i cicho zagwizdał - Chcesz mojej pomocy? Otrzymasz ją, bo i z całą pewnością będziesz bez niej bezradny jak dziecko. Mam jednak swoją cenę - zastanowił się przez chwilę i spojrzał na inspektora - Chcę pozostać tu dłużej. Znacznie dłużej niż moi obecni towarzysze. Jesteś w stanie mi to zagwarantować?
- Ograniczenia pobytu nie są ustanowione bez powodu, wiesz przecież... - mruknął Helios - Chodzi o to, żeby żaden z nas nie uwierzył, że *naprawdę* jest bogiem... - Ioso potarł dłonią brodę - Postawię jednak sprawę tak: jeżeli dzięki nam, ewolucja Ziemian ruszy z powrotem do przodu, z pewnością Nibiru dowie się, kto się do tego przyczynił. A wtedy mogę argumentować, że nie należy rozbrajać dobrze działającej maszyny.

Dłoń Apolla przesunęła się po strunach Harmonii. Instrument nie wydał z siebie jednak żadnego dźwięku. W gruncie rzeczy był zadowolony. Pewny był tylko fakt, że władza inspektora nie sięga tak daleko jak początkowo przypuszczał. Nie wydawało mu się też by kłamał. Oszustwo byłoby bowiem z pewnością bardziej zachęcające.

- Z ciężkim sercem - bo i nie mógł odmówić sobie odrobiny gry aktorskiej - Niemniej jednak, zgadzam się na twoje warunki.
Helios uśmiechnął się i wyciągnął rękę do gościa.
- Cieszy mnie twoja decyzja. W takim razie mam nadzieję, że razem uda nam się doprowadzić sprawę do szczęśliwego końca.

Ioso spojrzał na tablice kontrolne okrętu. Gwizdnął przez zęby.
- Sporo czasu nam zeszło - mruknął - Zaraz wschód Słońca. To gdzie lecimy?
- Komputer - zaanonsował Apollo.
- W gotowości.
- 41 północnej i 22 wschodniej - Rzucił z lekkim podekscytowaniem w głosie. Widać nie za często dane mu było korzystać z cudów techniki tego kalibru - Wioska Utero i lepiej zapamiętaj te koordynaty.
- Koordynaty przyjęte i zapisane. Autopilot: aktywny. Przewidywany czas przybycia: trzynaście minut przy optymalnym poziomie mocy.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 14-04-2009 o 10:21.
Chrapek jest offline