Vanyred
Targowisko, karczma „Pod pijanym satyrem”
~A ten co? Pijany? A może coś kombinuje? ~Pomyślał Elf obserwując zachowanie nieznajomego i najwyraźniej pijanego człowieka. ~
Tsu , mogłabyś zerkać na tą kobietę która się tak na nas gapi? Mam nieprzyjemne wrażenie że traktuje nas jak zdobycz.~ -Hmm Może w to nie uwierzysz panie ale nie jestem tym.. jak mu było... Ale możliwe, że jesteśmy podobni do siebie i stąd ta pomyłka, może napijemy sie czegoś żeby uczcić nową znajomość? Jestem Vanyred N`althis... resztę wypowiedzi przewał kobiecy krzyk dochodzący od strony podwórza gospody gdzie mieścił się niewielki ogród
~Co do diabła? ktoś napada w biały dzień kobietę i to tuż koło gospody gdzie pełno świadków? Albo amator albo szaleniec~ O dziwo nie wszyscy klienci gospody zdawali się słyszeć głos dochodzący z ogrodu zaś niektórzy z tych którzy z pewnością słyszeli zerknęło tylko i ostentacyjnie zignorowało sprawę. Elf wstał i jak zauważył nie był jedynym idącym się przyjrzeć sprawie, obok niego szła jego rozmówczyni i kilka osób zdecydowanie rozbawionych i najwyraźniej uważających zajście na zewnątrz za dobrą zabawę. Gdy mag zobaczył sytuację w ogrodzie po prostu nie mógł nie parsknąć śmiechem, oto niski żaboczłek i chyba półelf byli oskarżani przez przyniesioną przez siebie wcześniej truposzkę w niedopasowanej kiecce o próbę gwałtu niczym w jakiejś komedii teatralnej, miny obu mężczyzn wyrażały jednocześnie obrzydzenie samym pomysłem, zakłopotanie sytuacją i pewną dozę strachu przed nieumarłą, choć ta nie uczyniła żadnego groźnego gestu w stronę swych "oprawców". Najwyraźniej jednak"biedna ofiara" dopiero się rozkręcała.
-O żesz ty, nie wiedziałem że ten satyr wynajął komediantów!-Krzyknął jeden z podpitych nieco widzów trącając swego sąsiada.
- A ty chciałeś iść "Pod Jaszczura" -Czego ten cwany cap nie wymyśli żeby klientów ściągnąć pod swój dach!-odpowiedział jego towarzysz kręcąc głową ze zdziwieniem.
~To chyba jakiś tutejszy zwyczaj, przedstawienia bez ostrzeżenia, w sumie całkiem ciekawe a na pewno bardziej interesujące od tego co zwykle prezentują kuglarze.~ Pomyślał elf nabierając pewnego dystansu do sytuacji, kątem oka zauważył że towarzysząca mu do tej pory elfka poszła na górę
~Pewnie wróciła do pokoju.~przeszło mu przez myśl. Zauważył też, że mężczyzna który się do niego dosiadł śmieje się jak opętany aż ledwo może ustać na nogach.
~No nic Van pośmiałeś się z tych nieboraków to teraz rusz głową i zabieraj się za swoją sprawę zanim ten przerośnięty kociak którego szukasz zdechnie ze starości.~Zganił się w myślach i przeczesał wzrokiem wnętrze gospody nigdzie nie znajdując jednak kapłana z którym rozmawiał wcześniej. Rozejrzał się więc za Kraxusem aby wypytać go czy nie zna kogoś kogo można by wziąć do pomocy przy poszukiwaniach.