Gdy jadło i napitek znalazły się na stole, Varl z niesmakiem spojrzał na to co stało przed nim. Tak jak się spodziewał zupa była za słona i rozwodniona, chleb nieświeży, piwo gorzkie i mętne, a pieczyste... wołało o pomstę do Morra.
- A czego ja się tu spodziewałem? - zastanawiał się w myślach, nożem odkrawając pleśniejącą skórkę z chleba. Szybko wychylił pierwszy dzban piwa, o dziwo wyczuwając na języku smak alkoholu. Nie był to wprawdzie osławiony ostlandzki „Alte Herreigen” z browaru w Steinhof, ale zawsze coś.
Wmusił w siebie całe jedzenie, zapijając drugim garncem piwa. Wstał od stołu i ruszył w stronę kontuaru aby zamówić kolejne piwo, gdy rozgorzała awantura przy stoliku karciarzy. Ktoś krzyknął „oszust”, miecze wyskoczyły z pochew, bójka wisiała w powietrzu. Zignorował całe zajście, zmierzając nadal w stronę baru. - Dajcie mi dwa dzbany tego przedniego trunku – z ironią w głosie zwrócił się do barmana. W tym momencie w drzwiach prowadzących na tyły gospody pojawił się mężczyzna z wielką rusznicą w dłoniach. Zapadła cisza.
- Znacie zasady panowie. Wszelkie spory załatwiamy na zewnątrz. Wypierdalajcie zatem albo posmakujecie mojego ołowiu! - krzyknął. Czarna czeluść wylotu lufy rusznicy znajdowała się na poziomie oczu Varla, gdyż zupełnie przypadkowo znalazł się pomiędzy karczmarzem a stolikiem szulerów. - Kruki Morra, miejcie mnie w opiece – mruknął i powoli, bardzo powoli odsunął się z lini strzału.
Hazardziści potulnie opuścili lokal i po chwili, na zewnątrz dały się słyszeć odgłosy walki. Wewnątrz wszystko wróciło do normy. - Ekhem – Varl odchrząknął uprzejmie i spojrzał na barmana. - I co z tym moim piwem?
Wrócił do stołu zajmowanego przez kompanów i usiadł na swoim miejscu, stawiając przed sobą dwa garnce piwa. Gustav akurat wyłuszczał swoje koncepcje na temat przyszłości. Varl pogrążył się w zadumie nad czekającym go zadaniem, nad ostatnim człowiekiem, którego śmierci pragnął. Piwa ubywało w szaleńczym tempie...
- Mnie do Kisleva, na wschód trzeba... - krzyknął w końcu i huknął ręką w stół, aż zatrzęsła się opróżniona zastawa.
- Nie Twój interes, magu -odpowiedział na pytanie Martina i spojrzał na niego brzydko, tak aby uciąć dalszą dyskusję. Wstał i bez słowa skierował się ku szynkwasowi.
Ostatnio edytowane przez xeper : 27-04-2009 o 10:46.
|