Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-04-2009, 19:55   #41
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Martin może i był świetnym czarodziejem, nie Gotfrydowi było to oceniać, ale sposób, w jaki zwrócił na siebie uwagę zbirów nie był zbyt rozsądny. Wieści o tym rozejdą się po mieście jak ogień po polu pełnym podsuszonej pszenicy. A te oprychy z pewnością komuś zdadzą raport...
Wtrącanie się w czyjeś sprawy, w obcym mieście, dla szczeniaka, który pewnie jest zwykłym złodziejem... Ale cóż było robić. Skoro Martin się wtrącił, to wypadało go poprzeć, choć nie było to najmądrzejsze wyjście.

Gotfryd stanął obok Martina i położył dłoń na rękojeści miecza.
Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, oprychy puściły swoją ofiarę i, z ponurymi minami, wyszły z zaułka. W ich sercach pewnie tliła się chęć zemsty, bowiem pogróżka rzucona pod adresem Martina, choć cicha, była jednoznaczna.
Czy Martin się tym przejął, trudno było powiedzieć, ale Gotfryda pogróżki nie wzruszyły. Nie była to pierwsza groźba, jaką słyszał. Poza tym nie sądził, by pozostał w tym mieście na tyle długo, by mieć przyjemność dowiedzieć się, kim byli mocodawcy owych zbirów.

Od ofiary nic nie można było się dowiedzieć. Widocznie ocalony nie wiedział, co to poczucie wdzięczności. A może poczuł się dotknięty przypisaną mu mutacją. W każdym razie kopnięcie Martina nie było oznaką sympatii.
Gotfryd stłumił uśmiech. Szkoda, że nie jego spróbował kopnąć. A raczej 'spróbowała', choć ani z kształtów, ani ze stroju, ani z ubrudzonej twarzy nie można było rozpoznać płci bachora.
W każdym razie istniał cień szansy, że Martin nauczy się czegoś...
A w takim razie całe zajście to był czysty zysk.



Nie zwracając uwagi na bijących się przekroczył próg "Ostatniej Kropli". I uśmiechnął się lekko. Ciekawe, dla ilu gości nazwa okazała się prawdziwa...

Knajpa jak knajpa...
Gotfryd widział już lepsze. I parę gorszych.
Usiadł przy ścianie, w taki sposób, by widzieć drzwi.
Rozłożysta dziewoja, która dzięki interwencji Gustava podeszła do ich stolika, skrzywiła się nieco, gdy Gotfryd do posiłku zamówił sok. Ale bez słowa potwierdziła zamówienie.

Czekając na przyniesienie jedzenia Gotfryd spojrzał na Martina.

- Jak na razie nie mam planów. Wojna się na razie skończyła. Wojaków nie potrzeba, ale jest szansa, że ruszy pełną parą handel. A w niepewnych dosyć czasach kupcy będą potrzebować ochrony... Może uda się na coś załapać...
 
Kerm jest offline  
Stary 09-04-2009, 20:09   #42
 
Ghosd's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znany
Pełen ochoty na strawę i coś do picia Gnordi ruszył wraz z kompanami przez miasto. Monety pobrzękujące w sakwie dodawały otuchy, jednak przypomniał sobie znów o tym dniu, kiedy wczesnowiosenny wiaterek muskał delikatnie jego twarz, słońce rozjaśniało pobliskie skały i las. W oddali słychać też było bębny, bębny oznaczające wojnę... Nagle z transu wyrwały go krzyki Martina.
"Mutacja? Kolegium? Co się na Snorriego dzieje?"

Obejrzał się za siebie i zobaczył, że towarzysze ganiają jakiegoś chłopca, który mimo wszystko im ucieka i coś krzyczy. Nie przejął się tym szczególnie, zastanawiał się tylko gdzie są? Wokół brud, smród i bieda. Przypomniał sobie, że zmierzają do karczmy.
"Karczma... jak mu tam... Ostatni... Ostatni Kufel? Niee... nie ważne z resztą, trzeba się wreszcie napić, najeść i obmyślić, co dalej."

Gdy zbliżali się do celu Gnordi widział obiecujące znaki... ludzie bijący się przed gospodą... przydała by się wreszcie solidna bitka. Jednak tym razem postanowił się w nic nie mieszać
"Najpierw trzeba się napić."- Pomyślał.

Weszli do środka, zajęli miejsca przy stole, gdy Martin się zapytał o zamówienia Gnordi powiedział:
-Weź mi udziec z dzika. I ciemne piwo, najlepsze jakie mają! Najlepiej krasnoludzkie.

Towarzysze rozmawiali, Gnordi spochmurniał, znowu myślał o wydarzeniach z tamtego dnia. Gdy Martin wrócił, znów przysłuchiwał się rozmowie, bo ktoś zapytał: co dalej?
 
Ghosd jest offline  
Stary 09-04-2009, 20:26   #43
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Ruszył wraz z całą kompanią w stronę „Ostatniej Kropli”. Nazwa jak nazwa, ani go to ziębiło ani grzało gdzie zatopi swoje smutki w alkoholu. Teraz, przy takim stanie kiesy nie miało nawet znaczenia, czy będzie to wytworny lokal czy podrzędny szynk.
Zatopiony w myślach został nieco z tyłu, przez co nie był bezpośrednim świadkiem zajścia w zaułku. Jedyne co widział to wybiegającą stamtąd dziewczynkę, którą czarodziej wziął za chłopca i dwóch osiłków o twarzach nie skażonych inteligencją.
Rzucona mimochodem groźba zadziałała na Varla jak płachta na byka. Dwóch zbirów niedbałym krokiem szło w jego stronę. Wyprostował się i wszedł pomiędzy nich rozpychając się na boki. Pchnął jednego z nich, tak że się aż zatoczył. Jednak poza przekleństwami pod jego adresem nie było innej, jakże spodziewanej reakcji.

Dwóch lejących się po mordach jegomościów poobserwował przez chwilę, obstawiając w myślach zwycięzcę starcia, po czym wszedł do „Ostatniej Kropli”. Gustav właśnie zajmował wolny stół, wskazując pozostałym gdzie mają usiąść. Podszedł i opadł na ławę przy samym końcu stołu, w pewnym oddaleniu od innych, wyraźnie dając do zrozumienia, że chce być pozostawiony w spokoju.

- Jak dla mnie, to weź bochen chleba i pieczyste, miskę tej pewnie rozwodnionej zupy i ze dwa garnce piwa – odparł pytającemu o zamówienia Martinowi i pogrążył się w myślach, czekając aż zamówione jadło i napitek znajdą się na stole.
 
xeper jest offline  
Stary 11-04-2009, 13:48   #44
Anzaku
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Gdy czarodziej pobiegł na pomoc małemu chłopcu Scharm całkowicie zlekceważył całe to wydarzenie. Kanciarz miał teraz w głowie tylko jeden cel.

Karczma! Ziemia obiecana! Jakże ogromna radość biła z twarzy Scharma, gdy zauważył on tawernę. Nie czekając na reszte towarzyszy wszedł do środka.

Ach ten klimat karczm. Ten zapach piwa i innych trunków. To działało na niego lepiej niż jakikolwiek narkotyk. Rozejrzał się po całej sali, było kilka miejsc siedzących. Podszedł do starszego barmana i zamówił u niego piwo. Pijąc piwo przy barze czekał, aż jego towarzysze wejdą do środka i zajmą swoje miejsca. Gdy Scharm skończył pić zamówił następne piwo i lekko chwiejnym krokiem podszedł do swoich kompanów. Zajął miejsce przy magu.

-Zamówić coś komuś?- zapytał Martin. -Jak widzisz mam już piwo więc zamów mi coś dobrego do jedzenia, może jakąś pyszną zupę.- powiedział Scharm i klepnął maga po ramieniu. Odwrócił się teraz do towarzyszy. -A więc jak się Panom podoba miasto?? Ta karczma też niczego sobie choć nie widzę żadnych pięknych panien.
 
 
Stary 13-04-2009, 23:29   #45
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację


Młodszy barman tylko spojrzał spode łba na Gustava, nie przerywając czyszczenia kufla ( a jakże!). Początkowo słuchał ze znużeniem, jednak kiedy wojownik wspomniał o „przedniej zupie” nie wytrzymał i parsknął śmiechem, szybko zakrywając twarz szmatką i wycierając pot z czoła. Rzeczywiście w lokalu, a zwłaszcza przy kontuarze, było wyjątkowo gorąco. Na koniec podparł się rękoma pod boki i odpowiedział ironicznie:
- Wybacz o wielmożny wojaku ale tu jest tylko gospoda. Mamy jedzenie i picia oraz dewizę. Jedz, pij i jak możesz to spierdalaj! – na chwilę odwrócił się i krzyknął jakieś kobiece nazwisko. Nie zwracając na Ciebie uwagi, wrócił do swojego niekończącego się czyszczenia kufla.
Gdy Martin ruszył zamawiać poczęstunek dla reszty, jego ciekawość znowu nad nim zatriumfowała. Spróbował podsłuchać o czym dyskutują ludzie w rogu. Nie udało mu się jednak usłyszeć niczego, ponieważ dwóch facetów w skórzniach natychmiast ruszyło w jego stronę i stanęło w strategicznym miejscu. Bez ominięcia ich, nie dało rady niczego usłyszeć. Po przyjrzeniu się czarodziej zauważył, że obaj mają szpady i po dwa egzemplarze pistoletów. Niezłe wyposażenie jak na taki lokal. Martin zrezygnował i ruszył do karczmarza. Tym razem nie był on aż taki ironiczny, najwyraźniej życzenie pobłogosławienia przez bogów nastawiło go trochę przyjaźniej. Nie powstrzymał się jednak nad kolejnym parsknięciem na temat zapachu strawy. Odwrócił się gniewnie i krzyknął potężnie wcześniejsze imię. Z drzwi za kontuarem wysunęła się kobiet,a w pośpiechu zapinając jeszcze fartuch. Można było by ją uznać za ładną, ba nawet bardzo ładną… po kilkunastu kuflach krasnoludzkiego piwa. Baba miała okropny wyraz twarzy i brakowało jej kilkunastu zębów. Włosy miała nie uczesane, a jej krzywy chód świadczył o krzywych nogach. Wyglądała gdzieś na czterdzieści lat, ale po sposobie jej mowy i wigorze dalibyście jej około trzydziestu. Przyjęła wszystkie zamówienia i poprosiła żeby poczekać.
Scharm już siedział popijając powoli piwo i rozglądał się. Po kilkunastu minutach w waszą stronę podeszła kobieta z dwoma tacami wyłożonymi potrawami.
- Niestety udźca dzika nie było, ale mamy nóżkę kurczaka z kartoflami, proszę bardzo.
Przyjrzeliście się potrawom. Nic nie zapowiadało nadchodzącej klęski. Chyba tylko Meusmann nie spodziewał się jakiś kulinarnych cudów. Zupa smakowała właściwie jak woda do której wrzucona jakieś warzywa i podgrzano. Bochenkiem chleba wkrótce będzie można walczyć, ale jest w miarę zjadliwy. Pieczyste to też za dużo powiedziane. Mnóstwo skóry i tłuszczu i mało mięsa. Podsumowując jedyne co było naprawdę dobrze to nóżka kurczaka, którą nawet elf by się nie najadł oraz piwo. Nie był to jednak smak słynnego ciemnego piwa krasnoludzkiego, ale i tak nie było tak źle.

Dookoła wrzały rozmowy, transakcje i gry hazardowe: kości oraz karty. Wśród grupy w rogu rozgorzała dosyć ostra i gorąca dyskusja, ponieważ słyszeliście ich podniesione głosy i uderzenia w stół. Nie mogliście jednak rozpoznać słów. W gospodzie panował względny spokój i nikt nie przeszkadzał wam w prowadzeniu rozmów i uzupełnianiu sił. W pewnym momencie stolik, przy którym grano w karty przewrócił się, a jeden z grających złapał drugiego za rękę i wyciągnął z rękawa kartę. Z okrzykiem „oszust” wyszarpnął miecz i przyłożył mu do gardła. Rozległo się głośne uderzenie od strony kontuaru. Wszyscy spojrzeliście w tamtą stronę. W szeroko otwartych drzwiach stał, tak się wam wydawało, właściciel gospody z potężną rusznicą w dłoniach. Wszystko ucichło i w powietrzu można było wyczuć oczekiwanie, na nieodwracalne.
- Znacie zasady panowie. Wszelkie spory załatwiamy na zewnątrz. Wypierdalajcie zatem albo posmakujecie mojego ołowiu! – krzyknął. Pierwszy raz widzieliście, żeby argumenty karczmarza tak podziałały. Sprawcy zamieszania potulnie wyszli na zewnątrz żeby rozwiązać swoje sprawy, a w środku wszystko wróciło do normy. Jesteście pewni, że wcześniej stało się podobnie.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 14-04-2009, 09:25   #46
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację


Jakość potraw dorównywała urodzie kelnerki...

Gotfryd z wyraźnym podejrzeniem w oczach patrzył na stojące na stole potrawy. To coś, czego szczątki leżały przed nim na talerzu, zdechło chyba ze starości...
Kurczak, który poświęcił swe życie dla zaspokojenia jego głodu, należał do jakiejś bardzo karłowatej rasy.

- Chyba wizyta tutaj była niepotrzebną stratą czasu - powiedział cicho. - Równie dobrze można było siedzieć w magazynie...

Awantura, jaką wywołali gracze w karty, przerwała na chwilę jego wypowiedź.
Interwencja barmana była i szybka, i skuteczna. Najwyraźniej nie było to pierwsze zajście tego typu. W dodatku wcześniejsze interwencje musiały być nadzwyczaj skuteczne, bo uczestnicy zajścia przenieśli się na zewnątrz bez słowa protestu.

- Ochroniarza tu nie potrzebują - uśmiechnął się z przekąsem. - Właściciel musi płacić temu gościowi - ruchem głowy wskazał na barmana - niezłą kasę.

- Chyba nie ma co tu siedzieć dłużej - stwierdził. - Jedzenie kiepskie, ceny pewnie wysokie, kobiety... Hmmmm...

Sięgnął po napój, który miał być sokiem. Woda, jaką dostał, chyba najwyżej służyła do płukania jabłek.
Najchętniej wylałby wszystko na podłogę, ale wizja barmana, każącego mu wycierać wszystko, zniechęciła go nieco.

- Ma ktoś inne propozycje? - spytał. - Może któryś z was chce sprawdzić swoje szczęście? - dodał z ironią. - W myśl zasady - łatwo przyszło, łatwo poszło?
 
Kerm jest offline  
Stary 14-04-2009, 18:03   #47
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze


Akolita ukłonił się Ojcu Makradowi, po czym opuścił jego gabinet.
"Wielebny nic nie powiedział na temat Ordo Fidelis. Zdawać by się mogło, że celowo...sprawę trzeba zbadać. Póki co jednak chyba przydałoby się coś wrzucić na ząb. Samą modlitwą ciężko się najeść wbrew temu co mówi wielu żyjących w monastyrach zakonników."
Podszedł do pierwszego lepszego strażnika i zapytał:
-Przepraszam najmocniej. Jak najszybciej dostać się do karczmy Ostatnia Kropla?
Po uzyskaniu wskazówek kieruje się wyznaczoną drogą.
"Ciekawe jakież to persony skupia w swoim wnętrzu Ostatnia Kropla. Cóż...mam na sobie szaty, więc może duchownego nikt w ryj nie trzaśnie. Na Młot Sigmara lepiej żeby ten wieczór nie obfitował w tego typu atrakcje..."
 
Petros jest offline  
Stary 14-04-2009, 21:38   #48
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację


"Ach tak... uroki północy" - pomyślał, wspominając zachowanie młodszego barmana i dzieciaka z ulicy. Nie miał zamiaru psuć sobie jednak tym dobrego humoru. W życiu spotkał już wielu mieszkańców północnego Imperium i wiedział, że pod gburowatym obliczem kryli się hardzi i lojalni towarzysze. Trochę szkoda było, że tutejsze kobiety przypominały ich męskich odpowiedników ale cóż poradzić... Nie wszędzie Sigmar obdarza niewiasty tak hojnie jak na rodzimym, żyznym południu.

Z zapałem opróżnił pierwszy kufel, konsumując między łykami łychy zamówionej zupy. Może i dla przeciętnego mieszczucha nie były to wyjątkowe frykasy, jednak dla niego, który ostatnie dwa tygodnie żywił się resztkami, podgrzanymi na ognisku, była to niemal królewska uczta. Ciepła strawa gaszona piwem, przyjemnie wypełniała żołądek i wprowadzała go w nastrój błogości. Towarzyszący mu ludzie nagle wydali się dużo przyjaźniejsi. Nawet szczegóły, które do tej pory irytowały go w reszcie drużyny przestały mieć znaczenie. Po paru następnych łykach zaczął postrzegać każdego, jako przedniego druha.

Propozycja Gottfryda była kusząca. Jednak, nie wiedzieć czemu, Gustav czuł się niekomfortowo myśląc o tym, że mógłby stawiać pieniądze, na które jeszcze nie zapracował. Ranald mu zazwyczaj sprzyjał ale lepiej było nie kusić licha.

- Towarzystwo tu strasznie bitne - wskazał ruchem głowy burdę przy stole karciarzy - Żadna przyjemność w grze z takimi nerwusami.

Gdy przyniesiono mięsiwo, poluzował pas do granic możliwości i rozpoczął konwersacje z resztą drużyny, krojąc jednocześnie strawę szpikulcem i nożem.

- Co mam zamiar uczynić? Przednie pytanie - zadeklarował wstępnie, umieszczając w ustach plaster mięsa - Ludzie gaworzą, że to może jeszcze nie koniec wojny i wróg jedynie skrył się w górach, czekając na lepszy moment do bitki.

- Tak sobie dumam, że chyba ostanę w grodzie i poczekam. Pewnikiem, któryś z wielmoży będzie chciał sformować własny oddział zbrojnych. Jeśli nie, by bić się regularnie z wrogiem, to przynajmniej do oczyszczenia lasów z plugastwa - Przerwał na chwilę, by polać strawę tłuszczem z misy - Zawsze jakaś moneta wpadnie do sakwy...

Po opróżnieniu następnego kufla i konsumpcji mięsiwa, kontynuował:

- Myślę, że jeśli szukać zarobku, to właśnie tutaj, w Mieście Wilka. Wszak wszyscy zamożni z całej okolicy skryli się w obrębie jego murów - stwierdził, wywijając szpikulcem fantazyjnie w dłoni - Tak sobie przy okazji dumam, że może nie musimy wcale daleko szukać, wszak mamy jednego z nich we własnej kompanii - skierował narzędzie bezceremonialnie w kierunku Martina.

- Jaśniepan Martin albo jego rodzina nie mają może jakiegoś zlecenia dla przedniej, sprawdzonej w boju kompanii? A może towarzysze, czarownicy zechcieliby zatrudnić paru zbrojnych?

Po skończeniu piwa i strawy, stwierdził podsumowując rozmowę:

- Tak czy siak winniśmy wrócić na noc do magazynu. Choćby z przyzwoitości. Wszak żołdak wypuścił nas, ryzykując głową, byśmy mogli zarobić tę małą fortunkę - ścisnął wymownie wiszący u pasa pękaty mieszek - Możliwe też, że lista ta przyda się, gdy będziemy szukać tu zatrudnienia. Więc lepiej mieć to od razu za sobą.

Poczekał jeszcze chwilę, aż inni dojedzą i dopiją i zaproponował:

- Pewnikiem niektórzy z was już myślą o tym, by się rozejść. Proponuję jednak nie chodzić grupami mniejszymi od trzech person. Wszak w tym biednym mieście rzucamy się w oczy i wielu hultajów z pewnością chciałoby położyć brudne łapy na naszym orężu. Ja udam się teraz do magazynu i każdego chętnego z radością przyłącze do kompanii.

Gdy zebrała się już odpowiednia grupa, podszedł z szerokim uśmiechem do ponurego barmana i zapłacił mu odpowiednia kwotę. Po uregulowaniu rachunku, ruszył lekko chwiejnym krokiem w miasto.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 14-04-2009 o 23:30.
Tadeus jest offline  
Stary 15-04-2009, 13:38   #49
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację


Gdy jadło i napitek znalazły się na stole, Varl z niesmakiem spojrzał na to co stało przed nim. Tak jak się spodziewał zupa była za słona i rozwodniona, chleb nieświeży, piwo gorzkie i mętne, a pieczyste... wołało o pomstę do Morra.
- A czego ja się tu spodziewałem?
- zastanawiał się w myślach, nożem odkrawając pleśniejącą skórkę z chleba. Szybko wychylił pierwszy dzban piwa, o dziwo wyczuwając na języku smak alkoholu. Nie był to wprawdzie osławiony ostlandzki „Alte Herreigen” z browaru w Steinhof, ale zawsze coś.

Wmusił w siebie całe jedzenie, zapijając drugim garncem piwa. Wstał od stołu i ruszył w stronę kontuaru aby zamówić kolejne piwo, gdy rozgorzała awantura przy stoliku karciarzy. Ktoś krzyknął „oszust”, miecze wyskoczyły z pochew, bójka wisiała w powietrzu. Zignorował całe zajście, zmierzając nadal w stronę baru.
- Dajcie mi dwa dzbany tego przedniego trunku – z ironią w głosie zwrócił się do barmana. W tym momencie w drzwiach prowadzących na tyły gospody pojawił się mężczyzna z wielką rusznicą w dłoniach. Zapadła cisza.

- Znacie zasady panowie. Wszelkie spory załatwiamy na zewnątrz. Wypierdalajcie zatem albo posmakujecie mojego ołowiu! - krzyknął. Czarna czeluść wylotu lufy rusznicy znajdowała się na poziomie oczu Varla, gdyż zupełnie przypadkowo znalazł się pomiędzy karczmarzem a stolikiem szulerów.
- Kruki Morra, miejcie mnie w opiece – mruknął i powoli, bardzo powoli odsunął się z lini strzału.

Hazardziści potulnie opuścili lokal i po chwili, na zewnątrz dały się słyszeć odgłosy walki. Wewnątrz wszystko wróciło do normy.
- Ekhem – Varl odchrząknął uprzejmie i spojrzał na barmana. - I co z tym moim piwem?

Wrócił do stołu zajmowanego przez kompanów i usiadł na swoim miejscu, stawiając przed sobą dwa garnce piwa. Gustav akurat wyłuszczał swoje koncepcje na temat przyszłości. Varl pogrążył się w zadumie nad czekającym go zadaniem, nad ostatnim człowiekiem, którego śmierci pragnął. Piwa ubywało w szaleńczym tempie...


- Mnie do Kisleva, na wschód trzeba...
- krzyknął w końcu i huknął ręką w stół, aż zatrzęsła się opróżniona zastawa.
- Nie Twój interes, magu -odpowiedział na pytanie Martina i spojrzał na niego brzydko, tak aby uciąć dalszą dyskusję. Wstał i bez słowa skierował się ku szynkwasowi.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 27-04-2009 o 10:46.
xeper jest offline  
Stary 15-04-2009, 22:58   #50
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu


Jedząc coś co ośmieliło nazwać się zupą robił dobrą minę do złej gry. Lecz czego mógłby się tutaj spodziewać. Była ciepła i zdawała się pożywna. Wróci do domu to wtedy porządnie zje.
Albo znajdę lepszy lokal w tym mieście.
Całość ratował trunek. Nie był to szczyt jakości jednak to poziomu szczyn serwowanych w różnych zajazdach było mu daleko.
Bogom za to dziękować!
Nagła sprzeczka dwóch szulerów prowadziła do nieoczekiwanych wypadków. Rusznica była bronią dość niebezpieczną. Jednak mag przyjął to bez większego zaniepokojenia. Nie był on celem i nie był bezbronny. Maga ciężko jest rozbroić, najprostsze jest solidne spętanie. A o byciu spętanym wiedziałby. Dłoń odruchowo powędrowała w kierunku sakiewki z składnikami, tak w razie czego. Komponenty są absolutnie zbędne jednak pomagają.
Autorytet oberżysty uratował sytuacje i można było spokojnie włączyć się w nurt rozmowy.
-W domu raczej nie potrzebujemy kompanii najemników. Stała obsada zamku liczy trzech ludzi, reszta to wiejska milicja. Bo teren spokojny, nawet burza chaosu nie dotarła tak daleko jak nasze włości leżą. Za to my dotarliśmy do burzy. Ponoć gdy ojciec dowiedział się o ataku kazał zwołać ludzi i wyruszył walczyć. Stara rodowa tradycja, walczyć z chaosem. W każdym bądź razie, wyruszy on, zamkowy sierżant i dziesięcio osobowy oddział piechoty chłopskiej. Jeżeli tylko rycerstwo wyruszyło gonić chaośników mamy szansę ich tutaj gdzieś spotkać. O ile nie polegli. Choć mam nadzieje, że żyją. To dobrzy ludzie. Wydaje się, że na razie nie potrzebujemy dodatkowych ludzi. Jednak jeżeli wygramy proces o ziemie po wygasłym rodzie, to jest możiwość zwiększenia ilości zawodowych zbrojnych.
Przerwał na chwilę patrząc na symbol rodu noszony na pierścieniu.
-Po pierwsze czarodzieje a nie czarownicy. Te słowa określają różne grupy. Czarodziejem jestem ja, zaś czarwoników zwalczamy za konszachty z demonami. Co do czarodzieji możliwe. Jeżeli pogoski o wewnętrznym wrogu są prawdą to ludzie obeznani w walce mogą okazać się bardziej niż przydatni.
-Tak czy inaczej powinniśmy wrócić do tego magazynu i dać się zapisać. Wszak ktoś ryzykuje głową za wypuszczenie nas. A wewnętrzy wróg zaczeka. Jeżeli zaatakują jutro to dziś i tak nie zdażymy nic zrobić. W innym wypadku mamy dość czasu by dac się zapisać.
Wstał i zaczął przygotowywać się do drogi.
-Kislev...-Zawiesił głos rozmyślając o tej krainie.- Jeżeli mogę zapytać, jakie plany masz z tym odległym krajem związane?
Gdy zbierze się grupa idaca na spis podąży za nimi.
 
Matyjasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172