Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2009, 15:54   #16
falkon
 
falkon's Avatar
 
Reputacja: 1 falkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znany
Stał na poboczu drogi, bardziej uklepanego piachu imitującego coś co powinno być drogą. Czekając na resztę ekipy „sprzątającej” kopalnie, sprawdzał dokładnie sprzęt.
Mówił cicho:
lina – jest,
hak – jest,

kusza – jest oo nawet działa ~uśmiechnął się w duszy~,
gogle – są. Sprawdził dokładnie mocowanie gumki trzymającej szkła.

Kończąc sprawdzać rapier spostrzegł małego chłopca patrzącego się na niego jak mysz na ser z rozdziawionymi ustami.
- co jest mały? Zatkało kakało ? Podskocz do góry, podkurcz nogi i uderz energicznie pośladkami o ziemie – pomaga.
Chłopiec widocznie nie do końca zrozumiał słowa wypowiedziane w jego kierunku, najwidoczniej postanowił się nad nimi nie zastanawiać i szybko odpowiedział.
- a ty iść z tymi resztom do kopalni ?
- tak, a przynieść ci jakiś święty kamyk czy coś ?
- kamyk nie, ale coś fajnego można bym chciał. Mówią ze tam jest diamenty co złoto kosztują.
- jak jakiś spotkam na pewno ci przyniosę, kupisz sobie za to ubranie i buty jakieś bo wyglądasz jak „7 nieszczęść”, ale może coś mi za ten kamień powiesz ?
- a co..
- podrapał się po głowie odpowiadając
- nie widziałeś tu przypadkiem jakiś dziwni ubranych większych od ciebie istot, chcących dostać się do kopalni? Może coś zauważyłeś tymi swoimi małymi ślepkami ?
Mały zamyślił się i po chwili wybełkotał:
- ja tam nic nie widziałem, takich jak ty tu rzadko są – same górniki tu najczęściej się kręcą.

Może i by powiedział coś więcej ale chyba matka go zawołała z dość mocno skrzekliwym głosem, mały zerwał się jak kaczki na bagnach i poleciał w kierunku imitacji domu.

Powoli zaczęli schodzić się członkowie drużyny. Za otrzymany od Eryterii płaszcz podziękował , ale zostawił go w pokoju. Połączenie wełny z woda nie należy do najlżejszych – a ON musiał być jak najmniej obciążony – cholera wie jak wysoko będzie musiał tam skakać i się wspinać.

Po dojściu do kopalni od razu zauważył że strażnicy to typowe tłuki tylko do topora i raczej mózg zajmuje minimalną cześć ich czachy – dlatego rozmowa z nimi nie miała najmniejszego sensu.
Po pokazaniu dokumentów „tłuczki” zawołały sztygara.

Po kilku chwilach mogli zobaczyć nie młodego już krasnoluda wychodzącego z kopalni, z siwą brodą idącego wolno ale pewnie. Na pewno nie jedno już w życiu widział i nie jedno wykopał.
Falkon stanął z przodu drużyny zaraz koło Broga, nie znał wszystkich przyzwyczajeń krasnoludów ale pomyślał że lepiej będzie kiedy krasnal przywita krasnala. Po wymianie kilku słów w krasnoludzkim, Falkon zapytał:
- Zanim reszta grupy zaleje Pana pytaniami ja mam takie 3 szybkie, czy jest inne wyjście z kopalni? Jak daleko w głąb jest „bezpiecznie”? Jakie duże są korytarze, tak mniej więcej?
Sztygar zmierzył Falkona dokładnie po czym basowym głosem we wspólnym odpowiedział
- Drugiego wyjścia nie ma, Jeśli chodzi o miejsce gdzie zaczęły się problemy jest w oddalonej części kopalni, gdzie górnicy drążyli nowy tunel, bo odkryli tam bogate złoża krwawnika. Na wszelki wypadek, po wydarzeniach zasypaliśmy przejście w tamten rejon. A co do wielkości korytarzy zaraz sami zobaczycie jak to wygląda. Zaprowadzę was do samego zasypanego tunelu i dam dwóch ludzi do odkopania go. Po drodze będziemy mogli porozmawiać..
 
__________________
play whit the best, die like a rest :)

Ostatnio edytowane przez falkon : 15-04-2009 o 16:07. Powód: literówki
falkon jest offline