Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2009, 16:52   #104
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Jabłko było zielone i twarde. Wiedziała, że w środku będzie miało soczysty miąższ o kwaskowatym posmaku. Wytarła je o rękaw koszuli i już miała zatopić w nim zęby, gdy poczuła, że coś zaczęło się dziać.
Gdyby mogła zapewne zastrzygła by uszami słysząc owy odgłos. Jakby coś próbowało wydostać się z jakiegoś naczynia. Rozejrzała się uważnie, poszukując źródła dźwięku i natrafiła wzrokiem na… kota? Siedział nieruchomo, jakby był posążkiem. Vanya była niemal pewna, że gdyby teraz dotknęła jego futerka byłoby podobne do glinianego naczynia.
Nagle rozległ się trzask rozbijanego naczynia, a z przemiłego kotka nie zostało nic, kompletnie nic. Kotek przeobraził się w wielkie monstrum. Krwiożercze monstrum.
- Nikt nie może poznać Sekretu – powiedziało i rzuciło się w stronę krasnoludów. Vanya zareagowała bardzo instynktownie. Ręka trzymająca owoc śmignęła w powietrzu. Nie czekają na reakcję zwierzęcia sięgnęła po miecz. Miała już go w ręku, gdy wilkołak sprężał się do skoku. Teraz miała szansę zyskać w oczach ludzi, pokazać im, że elfy nie tylko gadają, ale też dobrze walczą. Musiała sobie przecież zasłużyć na ich szacunek, czego bardzo chciała.
- Popatrz tutaj, gadzino! – warknęła przy wtórze świstu powietrza przecinanego ostrzem miecza. Gdyby tylko miała w sobie choć odrobinę magii… byłoby łatwiej.
Błyskawicznie doskoczyła do wilkołaka, stając między nim a zaskoczonymi krasnoludami. Równie błyskawicznie cięła mieczem, celując pod pachę zwierzęcia, tak jak zawsze gdy walczyła – czy to z ludźmi czy z bestiami, jakich wiele włóczyło się po lasach jej ojczyzny. Zaraz po tym zgrabnym obrotem uskoczyła w bok poza zasięg kłów i pazurów bestii. Wszystko to zrobiła instynktownie, jakby bez udziału woli, tak jak robiła to zawsze. Była przecież w swoim żywiole. Przez całe swoje dorosłe życie walczyła dla kraju. Dla swojego ludu.
Teraz walczyła dla nieznanych jej towarzyszy, którzy być może pogardzali nią. Ale czy to ważne? Nie. Ważne było przeżycie.
Nie obchodziło jej nawet o jakim sekrecie zwierze mówi. Na pytania przyjdzie czas później.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline