Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2009, 23:28   #17
Joann
 
Joann's Avatar
 
Reputacja: 1 Joann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumny
Nie miała już nic do zrobienia w tej wiosce, toteż szybko dołączyła do krasnoluda, czekającego na wymarsz. Grzecznie podziękowała za grubą, mokrą wełnę - jej skóra była poręczniejsza, a w razie czego to ani wełna, ani skóra nie wytrzymają dłuższego kontaktu z ogniem. Plan miała taki, by po prostu zastrzelić wroga, zanim ten otworzy swoją paszczę, czy czym tam miał zamiar na nich ziać. Najlepiej między oczy, grot prosto w móżdżek, zawsze łatwiej go znaleźć niż serce, jej doświadczenie mówiło jej jasno, że znalezienie serca u niektórych potworów jest czasem niewykonalnym zadaniem.

Spacer przez osadę przywoływał raczej ponure wspomnienia i myśli, zwłaszcza ta scena z kobietą. Ciekawe jak to jest, żyć tutaj, nie wiedząc, czy mężczyzna, z którym się związało, pod koniec dnia wróci do domu. Chciała przytulić tą kobietę, uśmiechnąć się do niej i powiedzieć coś pokrzepiającego, ale nie zdążyła się nawet ruszyć, gdy tamta uciekła. Westchnęła więc tylko, nie zatrzymując się na dłużej.
Droga pod górę była dla niej raczej monotonna i nawet śliskie i wychodzone podłoże nie stanowiło dla tropicielki wyzwania. Myślała o tym co ich czeka i tym, czemu tam wogóle szła. Czy na prawdę mógł być tam Ifryt, a górników zabiły służące mu stworzenia? Ona by uciekła, gdyby odkryto jej kryjówkę, ale był to tylko taki trop. Miała szczerą nadzieję, że będzie tam coś więcej niż potwory.
Zamyślona dopiero w ostatniej chwili dostrzegła, jak idący przed nią Eliot poślignął się na jakimś szczególnie wyślizganym kamieniu i z krótkim okrzykiem prawie z całym impetem przewrócił się na plecy. Śliskie podłoże i żwir sprawiły, że zaczął osuwać się w dół zbocza. Martha doskoczyła do niego bez namysłu, łapiąc mocno za kołnierz, a potem za ramiona i wyciągając w górę. Gdy jeszcze leżał, pogłaskała go dość czule po policzku, uśmiechając się promiennie.
-Uważaj, ślisko.
Mrugnęła i pomogła mu wstać.

Wreszcie dotarli do wejścia do kopalń. Na widok krasnoludów i ich słów, dziewczyna wyjęła papiery, które wręczono jej jeszcze w osadzie górniczej. Jeden ze strażników kontemplował je przez jakiś czas, jakiś inny odpowiadał na pytania Falkona. Martha miała w sumie tylko jedno pytanie.
-Co się tak na prawdę wydarzyło? Wiecie coś o tym?
Sztygar kiwnął głową.
-Natrafiliśmy na stary jakowyś tunel, a jak natrafimy to zawsze próbujemy zwiedzić. Górnicy co tam poszli nie wrócili, trzech ich było. Wysłaliśmy drugą ekipę, pięciu tym razem. Ale z tych tylko ten dziwak Edwin wyszedł cało. Wyniósł jednego z naszych, ale uratować go już nie szło. Zabezpieczyliśmy tylko wejście i czekamy tu na takich jak wy, co zobaczą co tam się zalęgło.
Martha skinęła mu powoli głową, oglądając sobie wejście do kopalni. Zwykłą dziurę w skale zabezpieczono obmurowaniem i tabliczką z zakazem wejścia. Odetchnęła głębiej, była gotowa. Bez uśmiechu już, a z powagą, zwróciła się do Broga, który najwyraźniej nie mógł przestać udowadniać, że tylko on się tu zna na wojaczce i całej reszcie.
-Poradzę sobie, nie musisz mnie strofować, Brogu. Może i nie mam wielu lat, ale wiem jak się zachować w takich sytuacjach.
Przyjrzała się zbroi krasnoluda i jego ciężkim kościom.
-Zapewne znacznie lepiej, od ciebie. Zwłaszcza z tym cichym podejściem.
Obróciła się na pięcie i wkroczyła do kopalni.
 
Joann jest offline