Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2009, 01:01   #2
Solfelin
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Magia w Asganii
Praktykujący mag z czasem staje się żywą magią i odziera się ze swojego sztucznego ciała jak istota się odziera z jej odzienia przykrywającego jej nagość i naturalność.


Każda potworna rasa, każdy szlachetny naród posiada zdolności magiczne. Te zdolności są naturalną magią istot. Płynie w ich wodzie życia, krwi, w ich umysłach nieświadomie. Znajduję się w nich i wychodzi poza nich, gdy tego sobie zażyczą. Nie ma żadnych ograniczeń co do użycia jej, jedynie zachcianka istot.

I samo ograniczenie jego posiadania. Jak można się domyślić lub nie, różne grupy istot dostają różne od siebie dary. Te naturalne dary są zarówno przekleństwem, jak i błogosławieństwem tych istot, błogosławieństwem, bo daje im to moc, przewagę w niektórych sytuacjach i zdolności, a przekleństwem, bo odgradza ich od posiadania jakichkolwiek innych darów - innego typu magii. Mogą naturalnie rozwijać własne, już dane im raz, zdolności, chociaż raczej nie moce same w sobie, lecz swoje panowanie nad nimi, panowanie nad własnymi emocjami do używania ich oraz rozwijanie własnej woli do większej i bardziej specjalizowanej kontroli nad nimi.


Pragnienie mocy jest naturalnie niezaspokojone: gdy się przekroczy tę granicę i wbrew wszystkiemu zaspokoi to pożądanie, osiągnie się wszechmoc zamkniętą w kuli woli.

Pomimo tym ograniczeniom i zamknięciu się w nich, pewna grupa istot, złożona zarówno z rasy potworów, jak i narodu istot, w równych częściach, wodzona pragnieniem mocy, a w odróżnieniu od innych, także świadoma własnych, osobistych kosztów, jakie posiadanie mocy może pociągnąć, przywędrowała do miejsca całkowicie w centrum Asganii. Nawet najstarsi nie mogą powiedzieć, gdzie dokładnie środek Asganii się znajduje - albo też, gdzie się znajdował za czasów tych wędrowczyń i wędrowców.

Wtedy odprawili modły do niebios i piekieł o moc, o więcej naturalnych nadprzyrodzonych zdolności, które określa się ogólnie magią, a jeśli chodzi o szczegóły, to dywiną (które to pojęcie zostanie wyjaśnione później).

Nie wiadomo, przez ile trwały ich inkantacje, przez ile aktywnie brali udział w rytuałach, ani ile energii i życia zabrał im taki wyczyn.

Wiadomo jednak o kosztach, jakie ponieśli, w wyniku zostania wysłuchanymi przez przez niebiosa i piekła: stracili własne fizyczne ciała, bez tracenia swojej obecności w fizycznym świecie. Nikt nie potrafił tak zrobić aż do tej chwili. Każda normalna istota lub grupa istot musiała mieć ciało, fizyczną formę, dzięki której mogła oddziaływać bezpośrednio na świat cielesny. Ich formy fizyczne zostały zastąpione przez coś innego. Coś o wiele bardziej wspaniałego i strasznego.

Dla obserwatorów, te zaginione rasy i narody przeistoczyły się w kolorowe mgliste kształty.

Nie mają żadnych stałych cielesnych form, ani też nie przyjmują żadnej, odrzucając wszelkie formy inkarnacji w istoty lub przybierania form, czy to zwierząt, czy inteligentniejszych grup istot. Są tym, czego pragnęli: są czystą mocą. Ponieśli wielki koszt, koszt pochłonięcia i zniszczenia się ich własnych ciał, jednak prawdopodobnie uważają to za niską cenę za tak wielkie zdolności: nie ograniczone ich przynależnością do rasy, narodu czy nacji (frakcji i zgrupowania ras lub narodów).

Teraz nie są ani złowieszczą rasą, ani dobroczyńczym narodem. Nie przynależą do żadnej nacji, czy to niebiańskiej, czy piekielnej. Są połączeniem ich wszystkich i rzadko spotkać można szaroksiężnika o prawdziwym, szarym kolorze, który jest tak samo odbiciem niezależności i nieprzynależności, jak wszystkokolorowe przejawy innych magów.

Nie ma też ich tak wielu, jak wielu podeszło do rytuałów porzucenia ciała, nie dlatego, że niektórym się nie powiodło - dlatego, że różni pośrednicy piekieł lub niebios dowiedzieli się, że połowa z tych istot będących na tych rytuałach, wybrała przejście do innych wymiarów oraz porzucenie spraw śmiertelników i tymczasowości.


Nieskończoność, nieśmiertelność i błogi spokój jest zarezerwowany tylko tym, którzy przeżyli już wszystkie doświadczenia i wyciągli z nich wszelką naukę - wtedy ograniczenia i podziały pomiędzy ich "ja", a "ja" innych osób i istot przestają istnieć. Wtedy to śmiertelne osobowości stają się jedną, nieskończoną ciągłością Wszechobecności.

Ci też szaroksiężnicy, czy jakby inni chcieli ich nazwać, koloroksiężnicy, stali się strażnikami podróży pomiędzy wymiarami i przewodnikami wszelkich ras i narodów, niezależnie od pochodzenia proszących o pomoc, a tylko patrząc na cele i prawdziwe intencje, jakie chcą osiągnąć.

Pojawiają się zarówno jako przynosiciele wojen, jak i pokojów. Jako nauczyciele poprzez uzdrowienie, jak i zniszczenie.

Ich moc stała się nimi: i teraz potrafią wszystko i mają wszystkie zdolności, wszystkich pojedynczych ras i narodów, jednak nie są w żadnym wypadku zdolni przywrócić czy stworzyć sobie jakieś fizycznej formy, by w niej przebywać i doznawać doświadczeń i wrażeń, jakie doświadczają inne istoty. Ich magia jest wszelką, oprócz fizycznej: może przyjąć postać magii umysłu, żywiołów, poznania może jak najbardziej oddziaływać na cielesne istoty: jednak oni sami nie potrafią przyjąć ani opętać żadnego ciała i działać nim.

Prawdopodobnie, gdyby chcieli przywrócić sobie fizyczną formę, musieliby stracić moc i zdolności, jakie posiedli. A to jest dla nich niekorzystna oferta nie do przyjęcia.


Czy każda moc jest w stanie skorumpować? Prawie każda. Wyjątkiem jest taka, która ponosi za sobą duże koszty.
 
__________________
Soulmates never die...
Solfelin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem