Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2009, 12:20   #72
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Klindor musiał przyznać, że Sawin, pomimo swojej wiekowości, jest wspaniałym szermierzem. Nie było to trudne zważywszy na okaleczoną dłoń krasnoluda, ale gdy paladyn stanął do walki z elfem… To było wspaniałe. Nawet dumny Dinendal musiał mu to przyznać.
Obserwowała ich Aririela. Krasnolud nie mógł wyjść z podziwu jak ubiór, kilka godzin snu, kąpiel i ciepłe jedzenie może odmienić tą kobietę. Wydawała mu się weselsza, jakby z jej ramion zdjęto ciężar. W prostej ciemnoniebieskiej sukni z dobrego materiału wyglądała niczym jakaś szlachcianka.
Tylko jej mina pozostała niezmienna. Miała ją za każdym razem, gdy spoglądała w stronę ich przyszłego władcy, którego przemowa, mówiąc krótko, była bardzo słaba. Ale czego się spodziewać po człowieku, który z dnia na dzień stał się przywódcą? Który porzucił swój skromny dom, spakował wszystko, co miał i ruszył za nieznanymi sobie przybyszami…
Odsuwanie planów wojennych i zlecanie je Balthazarowi wydało mu się właściwym posunięciem, choć Aririelę widocznie oburzyło. Wiedział, że będzie chciała porozmawiać z krasnoludem na osobności. Jednakże musiała poczekać. Dlatego krążyła wokół dziedzińca niczym sęp.
Właśnie po raz kolejny przechadzała się górnym krużgankiem, gdy zatrzymał ją Artur, prowadzący małego chłopca. Na oko siedmioletniego. Aririela z podobieństwa miedzy nimi domyślała się, że to syn ich przyszłego władcy. Skłoniła się lekko i już chciała iść, gdy Artur dotknął jej ramienia. Spojrzała na niego tak ostro, że biedaczek prawie się skulił.
Krasnolud nie miał jednak zbyt dobrych uszu i nie wiedział o czym rozmawiają. Obserwował ich tylko, zastanawiając się o co może chodzić. Niespodziewanie na jego ramieniu spoczęła czyjaś ręka. Odwrócił się zaskoczony. Sawina już nie było, został tylko Dinendal, który powiódł wzrokiem za spojrzeniem Klindora.
- O czym rozmawiają? – spytał, wiedząc, że elf ma lepszy słuch od niego.
Elf westchnął cicho i uśmiechnął się subtelnie.
- O uczuciach – stwierdził. – O przyszłości.
Po chwili posmutniał lekko.
- Ona go nie chce. W każdym razie nie teraz - elf zamilkł na chwilę. - Czuję, że ona nim pogardza.
Klindor prychnął cicho. Aririela chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ mogła mieć na Artura. Teraz to on będzie musiał z nią porozmawiać. Poważnie porozmawiać.


Okazja nadarzyła się bardzo szybko, jeszcze tego samego dnia, po naradzie wojennej. Złapał wychodzącą kobietę za łokieć i gestem pokazał jej, że chce porozmawiać.
- Przejdźmy się – stwierdziła tylko, poprawiają mankiety koszuli. Ruszyli szerokim korytarzem. – Wydaje mi się, że sprowadziłeś nam niewłaściwego człowieka, Klindorze.
Krasnolud zasępił się.
- To miecz wybrał swojego pana – stwierdził naburmuszony. – Ja tylko go doprowadziłem do niego. Pamiętasz co stało się z twoją ręką, gdy chciałaś go użyć.
- Pamiętam – stwierdziła, spoglądając na ślad po oparzeniu na ręce. – Boleśnie odczuwam tą ranę. Są dni, gdy nie mogę chwycić zarówno za miecz, jak i za grzebień. Jednak to jest nic w porównaniu z bólem jaki zadaje mi nasz władca. On nic nie potrafi, Klindorze! Nie ma pojęcia jak prowadzić armię ani jak mówić do swojego ludu! Jest tylko kołodziejem.
- Ale to jego wskazał miecz. Pomóż mu więc – stwierdził, uśmiechając się rad, że może odwrócić słowa kobiety przeciw niej. – On darzy cię uczuciem. Pokieruj nim, naucz go tego, co sama wiesz. Jesteś silną i dzielną kobietą. On potrzebuje kogoś takiego jak ty. Przestań nim pogardzać, a zacznij działać.
Kobieta przystanęła, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Po chwili wybuchła śmiechem.
- Odwracasz kota ogonem, Klindorze… ale masz słuszność. On potrzebuje pomocy, bo inaczej magowie zaczną nim manipulować. Stanie się marionetką w ich rękach.
Krasnolud spojrzał na nią podejrzliwie.
- Co masz na myśli?
- Nie insynuuje niczego, mój drogi – uspokoiła go. – Ale w historii wiele razy tak bywało. Niektórzy magowie nie potrafią stać w cieniu. Szczególnie…
Kobieta urwała i spojrzała ponad ramieniem Klindora. Ten odwrócił się. W ich stronę zmierzał uśmiechnięty od ucha do ucha Dinendal.
- Szykujcie się. Jutro o świcie wyruszamy na spotkanie z Olidrinem – oznajmił im swoim śpiewnym głosem.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline