- Ktoś kogoś zabił? Tam, w głębi lasu? A dłoń? To... chodzi Ci o liczbę? Pięć? Pięć trupów?
Pokiwała potakująco głową.
- Ale tam, gdzie Asael pokazuje, jest droga, czy duża ścieżka… To o nią chodzi, Asael?
Pokiwała potakująco głową i przeciągnęła się, masując sobie z udręczeniem kark.
Diriael cudował. Kręcił i kombinował aż zjawił się jakiś skrzydlaty piękniś. Asael poderwała się nerwowo, w pierwsze chwili sądząc, że zostali niespodziewanie zaatakowani przez jedną ze srok.
- To ja – zapewnił cudzym głosem.
Asael potrząsnęła niedowierzająco głową. Nie znała gościa! Obserwując go podejrzliwie ubrała z powrotem buty.
- Wszyscy martwi?
Asael spojrzała na Ebriel i z niepokojem pokiwała potakująco głową.
- Chodźmy tam – może znajdziemy jakąś broń, ubrania, cokolwiek. Warto się rozejrzeć. Ja w każdym razie idę.
Asael skrzywiła się z niesmakiem. Ją także kusiło, ale miała złe przeczucie. Spojrzała na Kurta i Achrola. Bartel ruszył za Ebriel. Asael nadal nie była zachwycona tym pomysłem. Sokół krążył w górze. Ruda poprawiła kurkę i ruszyła czujnie na kocu pochodu, starając się trzymać blisko Kurta, ale nie nachalnie blisko.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |