Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2009, 22:49   #87
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Leniwe powieki Erica uniosły się powoli, gdy usłyszał sygnał telefonu oznajmiający przychodzącą wiadomość. Wymacał ręką leżącą na stoliczku nocnym komórkę i przystawił sobie wyświetlacz kilka centymetrów od oczu, aby zobaczyć cokolwiek zaspanym wzrokiem. Na wyświetlaczu widniała krótka wiadomość- „Dzięki…”.
Chłopak natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej przyglądając się numerowi, z którego przyszła wiadomość. Jego otępiały umysł (sam nie wiedział czy z powodu nagłej pobudki czy zwyczajnego kaca) starał skojarzyć sobie skąd mógł znać nadawcę sms-a. W końcu dotarło do niego, że jest to jeden ze służbowych numerów pracowników „IX”.

Pierwszą i jedyną myślą w tym momencie był Długi. Nie przypominał sobie, aby komuś innemu wyświadczał jakąkolwiek przysługę, więc był praktycznie pewien, że to on. W pierwszej chwili chciał do niego zadzwonić i wypytać go o wszystko. Stwierdził jednak, że będzie to wyglądało na nieco przesadzoną troskę o niego. Szczególnie, że praktycznie go nie znał… Nie miał ochoty wyrabiać sobie wśród znajomych z pracy opinii „troskliwego misia”.

-„Pogadam z nim w robocie.”- pomyślał przesuwając leniwie nogi na podłogę w poszukiwaniu kapci.

Podszedł do okna, aby sprawdzić pogodę drapiąc się przy tym po głowie i donośnie ziewając. Jego uwagę natychmiast przykuła dziewczyna wysiadająca z samochodu i idąca w stronę jego klatki. Bez wątpienia była to znajoma Kurta, którą przyprowadził ostatnio do „IX”, i której Eric zostawił swój numer telefony na wszelki wypadek.

-„Ona też zna mój adres?”- pomyślał z zażenowaniem- „Zero prywatności…”

Ubrał się w ciuchy „domowe”, oczekując dzwonienia domofonu, który jednak się nie rozległ. Widocznie drzwi były otwarte. Podszedł do drzwi i uchylił je lekko, nasłuchując kroków. Rzeczywiście Sabine weszła do klatki, jednak najwidoczniej nie odwiedzała Erica. Jeśli słuch go nie mylił dziewczyna właśnie weszła do jego sąsiadki z dołu- pani psycholog. Ciekawiło go tylko kto potrzebował czyich usług… Zamknął ostrożnie drzwi i wrócił do pokoju. Wyciągnął z szafki pod telewizorem otwartą paczkę Malboro, w której brakowało zaledwie dwóch papierosów. Wyciągnął jednego i usiadł na fotelu biorąc zapalniczkę ze stołu. Eric z reguły nie palił, a jeśli mu się zdarzało to bardzo rzadko. Najczęściej po bardzo „pamiętnych” imprezach, lub w sytuacjach, gdy natłok myśli w jego głowie był zbyt duży i musiał się czymś od nich uwolnić na chwilę.
Tak było tym razem. Patrząc na rozmowę z Kurtem świeżym umysłem wydawało mu się, że wszystko, czego się wczoraj dowiedział było pieprzonym żartem. A jednak Długi miał Z4, jak w śnie Gowera, do tego miał 12 godzinną zmianę, przez którą wypadek to kwestia fartu bądź niefartu. Do tego poranny sms… Słowa Kurta też wydawały się mieć silne oparcie w zdarzeniach, których barman był świadkiem. Zmiennokształtni, inne rasy… Przypominało to Ericowi jakiś horror, w którym on gra jedną z głównych ról. Właściwie nie raz szedł ciemnymi, starymi ulicami Essen, mając dziwne dreszcze i niekomfortowe uczucia, jakby ktoś go obserwował. W dodatku- jak mówił Kurt- To miasto ma bardzo długą historię…

Skończył palić papierosa i poszedł do łazienki, aby doprowadzić się do ładu. Później zabrał się za jakieś śniadanie.

W końcu usiadł z laptopem na kolanach i po raz kolejny zwrócił się o pomoc do wszystkowiedzącego- wujka Google. Nie wiedząc właściwie, czego dokładnie szuka wrzucił w wyszukiwarkę kilka haseł: „Wampiry”, „Wilkołaki” itp. Efekt jednak był do przewidzenia- w tych czasach Internet był tak zaśmiecony różnego rodzaju bzdurami, że znalezienie czegokolwiek było niemożliwe. Siedział chwilę przeglądając kolejne strony zawierające gadżety związane ze „starszymi rasami”. Po jakiś czasie wpadła mu do głowy kolejna myśl. Wystukał na klawiaturze „Średniowiecze- Księgi Zakazane”, pamiętając, że w tych czasach najwięcej mówiło się o wampirach i innych bzdurach- jak do niedawna uważał.

Wyglądało na to, że Internet był jednak zaśmiecony do tego stopnia, że nawet to hasło nie przyniosło pożądanych rezultatów. W tym bałaganie Eric trafił jednak na coś ciekawego- książka która ukazała się jakieś trzy lata wcześniej-„Psychologia Ksiąg Zakazanych” autorstwa Kasandry Lindey. Gower od razu rozpoznał to nazwisko. Czyżby jego sąsiadka, pani psycholog była autorką tego dzieła? Może to zwykły zbieg okoliczności, zbieżność nazwisk… Jednak ostatnio zbiegi okoliczności zbyt często pojawiały się w życiu mężczyzny.
Wyszukiwarka wskazała mu jeszcze jedno miejsce- biblioteka Uniwersytecka w Essen. Znajdowała się w najstarszych budynkach kampusu, co świadczyło o jej wiekowości. Gower postanowił udać się do biblioteki, a kiedy wróci i Kasandra będzie już wolna, odwiedzi ją, aby porozmawiać o książce.

Chwycił klucze od samochodu i zbiegł na dół po schodach. Po paru minutach siedział już w samochodzie, jadąc na kampus uniwersytetu. Włączył w samochodzie radio, aby posłuchać wiadomości. Biblioteka znajdowała się spory kawałek od osiedla Erica. Po godzinie jazdy zaparkował pod budynkiem i wszedł do środka.
W środku znalazł mężczyznę siedzącego za ladą. Był widocznie zmęczony, lub po prostu znudzony, ponieważ opierał głowę o obie ręce, pilnując, aby nie opadła.

-Dzień dobry- powiedział Erica podchodząc do niego- Chciałbym skorzystać z biblioteki. Jestem tu pierwszy raz, więc nie bardzo wiem czy sam mogę poszukać czegoś, czy potrzebny do tego jest któryś z pracowników- powiedział patrząc na mężczyznę.
 
Zak jest offline