Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2009, 11:16   #27
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Wszyscy, oprócz Bartela, przyłączyli się do wodnej zabawy zapoczątkowanej przez Achrola. W pewnym momencie, podczas beztroskiej zabawy, coś błysnęło wokół, oślepiając chwilowo i dezorientując obecnych. Na brzegu stał jeden ze strażników, którzy eskortowali skazańców na ziemię. Skąd się tu tak nagle zjawił? I po co? Kurt stał nieruchomo w wodzie, a przez głowę przelatywały mu setki myśli.
- To ja- odezwał się obcy, jakby to miało wszystko wyjaśnić.
"Co on sobie myśli, że po tym, jak nas tu zesłał, przywitamy go z otwartymi ramionami? I co on tak stoi? A może to ten złamał mi nos? Ale co no tu do cholery..."
Kurt zerknął na twarze reszty zgromadzonych, żeby zobaczyć ich reakcję. Wszyscy byli zdziwieni i zaskoczeni pojawieniem się strażnika. Wszyscy, oprócz tej czarnulki, Ebriel. Wyglądała na zupełnie spokojną, jakby oglądała to samo przedstawieni po raz setny.
"Ale... Laluś? Nie ma go? To... To możliwe, że to jego sztuczka?"
Kurt uśmiechnął się. Gwardzista nie wydawał się być wrogo nastawiony, co tylko potwierdzało jego domysły. Może jednak ten Diriael nie jest taki nieporadny.
"Kurcze, jeszcze parę lat temu przydałby Nam się ktoś taki. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej... Cholercia, szpieg idealny."
Mężczyzna był pod wielkim wrażeniem umiejętności towarzysza, miała ona ogromy potencjał. We Froncie na pewno by się nie zmarnował. No, ale sądząc po zarzutach jakie postawiono Diriaelowi, jego umiejętności się nie marnowały.

Asael przytaknęła Kurtowi. Nie było dobrze, czuł to. Wpadną w tarapaty zanim jeszcze na dobre się tu "rozgoszczą".
- Nie widzę nic, o co konkretnie mogłoby chodzić… Ale tam, gdzie Asael pokazuje, jest droga, czy duża ścieżka… To o nią chodzi, Asael?- zapytał Laluś w skórze strażnika, wznoszący się kilka metrów nad ziemią... Farciarz... Kurt nie rozpaczał po utracie skrzydeł, ale jednak, jeśli toś odbiera Ci coś, co miałeś od urodzenia, co było częścią Ciebie, to jest Ci tego brak. A jak na dodatek widzisz kogoś, kto ma to coś, co Ci odebrano i z tego korzysta, tęsknota i żal są jeszcze większe.
Asael potaknęła. Skoro jest ścieżka, musi dokądś prowadzić. A gdzie indziej, jak nie do ludzi? Żywych ludzi. Prędzej czy później natkną się na nich. Oby później.
- Chodźmy tam – może znajdziemy jakąś broń, ubrania, cokolwiek. Warto się rozejrzeć. Ja w każdym razie idę.- wystrzeliła Ebriel.
Kurtowi niezbyt podobał się ten pomysł z grabieniem ludzkich trupów, ale praktycznie rzecz biorąc, to martwym się już te rzeczy nie przydadzą. Gorzej, jak ktoś pozna ciuchy tych ludzi i oskarży nas o napaść i morderstwo...
"Stop. Przez tyle lat ryzykowałem życie i wolność, a teraz...? Co się ze mną stało. Uf... Muszę się uspokoić..."
Oddychał głęboko, przymknął oczy. Wiedział, czym różniły się sytuacje z przeszłości od obecnej. Celem. A raczej, wiarą w ten cel, w jego słuszność. Nie był pewien, czy to, co robią jest słuszne, rozsądne. Czół, że może się to źle skończyć. Otworzył oczy i spojrzał na towarzyszy. Ebriel już wyruszyła, Bartel dorwał jakiś grubszy konar i pobiegł za nią. Diriael zapewne ruszy za nimi. Zerknął na Asael, ich spojrzenia spotkały się. Ona też miała wątpliwości. Achrol pójdzie za resztą, bo niby co ma robić. Z resztą, tak samo jak Kurt i Ruda... Mężczyzna podniósł się z trawy i zarzucił lekko wilgotną koszulę. Kurtkę wsunął pod pachę i, z rękoma w kieszeniach, ruszył w las, starając się nie zostać zbytnio w tyle za czołówką. Lepiej, żeby dotarli tam wszyscy razem.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline