No to spokojnie i z uśmiechem na ustach ( w końcu to był świetny akt 1.), zbiera manatki i udaje się (jak?!
) do karczmy.
Sięga do kieszeni, wywija je na drugą stronę, wzrusza ramionami.
-
Wozme na kryche - poszedł dalej się uśmiechając.
Podsumowując:
Fakt, że jest zdrajca mimo, że od początku wiedzieliśmy, zdawał się nie istnieć. Dopiero pod koniec człowiek łapie się za głowę. Czemu na to wcześniej nie wpadłem. Czemu go nie pilnowałem.
Świetna sesja, i tyle!
Czas na resztę, ciekawe czyje teraz miejsce będzie.