Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2009, 22:01   #21
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Gdy Arab się uśmiechnął po twarzy Daniela przebiegł dziwny skurcz, strach, agresja? To mogło być wszystko. Mimo to uścisnął podana dłoń, mocno. Może miał taki zwyczaj? Może nie lubił nie tylko Próchnicy?
-Wesoła gromadka? Zaiste, wesoła... No ale nie ważne. Czyli nikt z Was nie chce być pierwszemu?
-Pierwszy zawsze jest Allah, potem Ali. Resztę kolejności rozwiążemy w drodze. Bracia czekają - wbrew pozorom nie są nieśmiertelny?
-Znaczy się grzecznie puszczasz nowego przodem? Dobrze, patrzcie jak to robią zawodowcy.
- To zależy co chcesz zrobić. Obić mordę koszmarowi dentysty?

Daniel mimowolnie się uśmiechnął.
-Kuszące jednak zbyt poniżające, wolę spić rudą. To jak? Chętny czy mam pokazać jak się powinno takie rzeczy robić?
- Zatem przodem bracie
- Arab ukłonił się w pas.
Żołnierz wzruszył tylko ramionami i odwrócił się plecami do swojej nowej watahy. Miał plan, plan prosty w swej prostocie. Wejść, przystawić rudej guna do pleców i zasugerować udanie się do toalety. Owszem dziewczyna mogła krzyczeć ale i tak nikt by tego nie usłyszał. Jednak siła stwórca (być może wspomniany przez arabusa Allah) pokazał mu lepsze wyjście. Daniel znów się uśmiechnął, drapieżnie.
„Siła wyższa musi mieć zbrodniczy umysł! Ludzie są tak naćpani, że nawet tego nie zauważą.”
Nieśpiesznie wyjął z kieszeni mp3 i je włączył. Losowe wybieranie pokazało jak spaczony humor ma los wybierając akurat tę piosenkę! Muzyka rozwalona na maksa ledwo przedzierała się przez dźwięki wydawane przez dyletancką kapele.
Wampir nie odwrócił się do reszty, nie uśmiechnął się wrednie po prostu rozmył się w powietrzu*.
Przedzierał się przez tłum, młodzi ludzie mimo ostrego naćpania instynktownie schodzili mu z drogi, czuli drapieżcę. Podszedł spokojnym krokiem do dziewczyny, która nieświadoma przyszłości bawiła się w najlepsze. Silne ręce wampira unieruchomiły wprawnie dziewczynę a kły zatopiły się w jego szyi. Kazik ledwo przebijał się przez analogsów.

Ze mną się, kurwa, nie napijesz?!
No ze mną się kurwa nie napijesz?!


To uczucie gdy spijało się vitae, nie do opowiedzenia, nie do opisania. Krew to w niej jest potęga! Camarilla tego nie rozumiała, Sabat tego nie rozumiał, tylko aniołowie Kaina to rozumieli.
Punki bawiące się w najlepsze niedaleko rudej przystanęło na chwilę. Popatrzyli zdezorientowani, owszem słyszeli, że można stracić wzrok od taniej wódy ale słuch**! W każdym razie na to jest tylko jedno lekarstwo, łyknąć jeszcze trochę!
W tym czasie wataha mogła obserwować jak ruda się wypręża w ekstazie, jak okrzyk rozkoszy i bólu ginie w sztucznej ciszy. Mogli też obserwować jak ludzie z powrotem robią przejście od dziewczyny do nich.
Daniel szedł nie korzystając już z tajemnej mocy swego klanu. Krew dziewczyny (a dokładnie wampirów) pozwoliła mu zregenerować jej braki. Ledwo udało mu się oderwać od niej, miał nadzieję, że zostało dość krwi dla reszty. Mieszanina tanich zaboli i równie taniej wódy trochę go sieknęła. Ciągle panował nad sobą ale świat wydawał się trochę radośniejszy. Podszedł przed wampiry i znów stał się widzialny.
-Trochę dla Was zostawiłem.
Spojrzał na swoją watahę, nie była taka zła... Nawet ten arab wydawał się „normalny/”

* niewidoczność 2
** śmierć 1
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline