Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2009, 22:25   #41
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Z niecierpliwością wyczekiwał odpowiedzi krasnoluda. Przyjmie jego ofertę, czy też rzuci się na niego urażony takim bądź co bądź bezczelnym podejściem do sprawy? Joachim był gotowy na obie ewentualności, trzymając dłoń w pobliżu rękojeści sztyletu. Snogar najwyraźniej nie należał jednak do tych, którzy są nadwrażliwi na punkcie honoru. Nie było to dziwne biorąc pod uwagę, że parał się handlem. Był co prawda lekko niezadowolony tym, że utknął tu na dłużej pomimo starań, ale na to już nic nie mógł poradzić. Krasnolud nie kłamał, świst wiatru za oknem aż nadto potwierdzał jeg słowa. Wyjazd w teraz rzeczywiście skończyłby się śmiercią wśród śniegu.
Cóż przynajmniej pozostaje mi liczyć, że mym wrogom wcale nie jest łatwiej. Nikt nie ma immunitetu na kaprysy przyrody.
Człowiek uśmiechnął się i mocno ścisnął prawicę nowego pracodawcy.

- Słusznie pokładałem nadzieję w twoją rozwagę. Wbrew pozorom potrafię odwdzięczyć się za przyjazne potraktowanie, nie pożałujesz swojej decyzji. Zwę się Joachim Heizenberg można mnie nazwać poszukiwaczem przygód, awanturnikiem lub po prostu najemnym ostrzem. Służę tym, którzy są skłonni zapłacić pieniędzmi lub pomocą. W gruncie rzeczy to, że tu utknąłem jest zrządzeniem losu. Co robiłem w faktorii do tej pory chyba nie muszę mówić po raz kolejny? Ten drobny incydent zdaje się być okoliczną atrakcją sezonu, ale cóż życie stawia nas w różnych rolach, które nie zawsze muszą się nam podobać. A teraz wybacz, ale muszę udać się do waszego kowala zapytać się go o coś. O ile dobrze usłyszałem poprzedniego wieczoru to nazywa się Pencroft, prawda? - widząc, że krasnal skinął głową uśmiechnął się chłodno, lecz szczerze -Świetnie. Jeszcze dziś odwiedzę ciebie, lub twego siostrzeńca, by odebrać klucz do kwatery, więc powiadom go jeśli możesz.-

Skinąwszy głową w niemym pożegnaniu mężczyzna wyszedł wprost w objęcia mroźnego wiatru, który momentalnie zdarł z niego poczucie ciepła. Joachim zacisnął zęby i ruszył w stronę kuźni. Po kilku minutach lawirowania między budynkami w końcu dotarł na miejsce. Z ponurą miną wpatrywał się w zamknięte na głucho wrota kuźni. Dym wydobywał się z komina, ale o niczym to nie świadczyło. Utrzymanie ognia było oszczędniejsze niż rozpalanie na nowo, poza tym to była swego rodzaju sprawa honoru dla ludzi z gór - ogień w domostwie oznaczał, że można się tam ogrzać i schronić. To nie chaosyci, mutanci czy zielonoskórzy zabijali najwięcej ludzi. Najobfitsze żniwa zbierało to co przychodziło po nich - głód, zaraza i zimno. jednak żadna z tych rzeczy nie zaprzątała teraz umysłu Joachima. Teraz myślał wyłącznie o jednym: "Gdzie do kurwy nędzy jest ten zawszony kowal?!"
Ze złością obrócił się na pięcie i ruszył ku karczmie.
"Jeśli go tam nie ma to nie mam pojęcia gdzie go szukać. Nie będę przecież łaził od chaty do chaty pytając: "Czy jest tutaj Pencroft?".
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline