Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2009, 23:12   #164
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
I oczom Twym, Ambustielu ukazał się zadowlony wszechmiar Asmodeusz opierając się o złocona laskę przy wielkich, złotych wrotach. Blask z nich bił prosto na twe oczy, a przepych, umiłowanie złota i pycha uderzały w serce. Przyodziani w srebro i brąz strażnicy rzucali srogie spojrzenia na waszą dwójkę, jeden nerwowo chwytał miecz. Potem uszy Twe zrosił dźwięk otwieranych wrót, zapach ziół za które sprzedawano narody.

-Bracie... Staniemy przed faraonem.

Droga przed tron była długa i z boków otoczona marmurowymi kolumnami na których górze, w żelaznych koszykach, palił się ogień. Jeden, drugi i trzeci krok z echem, Mrof był kilka kroków za wami. Czego natomiast Asmodeusz nie wykonał, to ukłonu. Tak, jak mawiał Azazael i jak mówiła potem większość skrzydlatych – synowie ognia nie będą kłaniać się synom ziemi.
Twarz znieważonego tym brakiem gestu faraona przemieniła się z srogiego posągu w bazyliszka mogącego zabić wzrokiem, i chociaż ani jeden mięsień nie drgnął to oczy zdawały się płonąc i lekki żar czułeś na swej skórze tam gdzie padały. Dostojny władca Egiptu władczym skinięciem dłoniom uciszył swego syna skrytego w cieniu który już sięgał po ciężki, brązowy miecz. Tymczasem Asmodeusz nagle wyrzucił lonie przed siebie, coś trzasnęło, nagły błysk oślepił wszystkich wkoło i z rękawków archanioła zaczęły lecieć strumieniem monety. Rożnych regionów i nacji, nieskończony potok złota i srebra. Potem tylko strzepną dłonie, monety ustały. Tajemniczy uśmiech Asmodeusza zwiastowali kolejną sztuczkę. Uderzył swym kosturę o posadkę jden raz i na ziemi miast monet leżał piasek. Drugi i ten proch pustyni porwał ziemny, praktycznie niespotykany tutaj, wiatr. Przysunął się do ciebie, zbliżył usta do uch, potem niżej, do szyi. Jakby czerpiąc rozkosz z zapachu kropli potu na karku zaczął szeptać.

-No kochany mój... Jesteś teraz Satanaela to daj pokaz temu bydłu. Tedy nas przyjmą na dwór.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline